Przejdź do głównej zawartości

Kici, kici, idą drogą sodomici.

Najwierniejszy podnóżek władcy kota, spuszczony ze smyczy dał samodzielnie głos w telewizji, która trwa. I to głos jaki zauważono nawet za oceanem w Washington Post. Mariuszek rzekł: "Mówiło się, że samorządy powinny zajmować się chodnikami, wodociągami, kanalizacją, a tu się okazuje, że niektóre samorządy zajmują się ideologią, jak np. w Poznaniu mieliśmy teraz do czynienia ze zdarzeniem, kolejną paradą sodomitów, którzy próbują narzucić swoją interpretację prawa i obowiązków obywatelskich na innych". Jak słusznie zauważyli dziennikarze amerykańskiej gazety ta publiczna wypowiedź ministra obrony miała zdyskredytować w związku ze zbliżającymi się wyborami samorządowymi obecne władze Poznania, które są jawnie przeciwne konserwatywnym rządom PiS. I trudno się z tym nie zgodzić, choć wypowiedź ta ma jeszcze kilka innych aspektów, które to, nieznającym naszych realiów Amerykanom mogły umknąć.

Z jednej strony wypowiedź Mariuszka jasno pokazuje, że w jego partii są tacy co mówią i tacy jak on, co słuchają, głoszą bezkrytycznie dalej i nawet w to wierzą. Czyli jak za czasów starej dobrej PZPR, politbiuro wie lepiej co mają sądzić i mówić członkowie partii. Z drugiej strony z wypowiedzi ministra jawnie bije pogarda dla tego szczebla samorządności, będąca przestrogą przed tym co nam jeszcze szykuje PiS. Oraz wcale nie zaskakujące nieuctwo w kwestiach tego jak funkcjonuje państwo demokratyczne, będące dowodem na kompletne już oderwanie się od rzeczywistości obecnie nam rządzących. Trzecim i najważniejszym aspektem jest nazwanie ludzi ze środowisk LGBT biorących udział w paradzie sodomitami. Wiele osób poczuło się tym porównaniem urażonych. I bardzo słusznie zresztą. Niedouczony Mariuszek bowiem strzelił kulą w płot jak nie przymierząjąc kiedyś jego prezes, co to nie dał sobie wmówić, że białe jest białe, a czarne jest czarne. Nie wiadomo, czy minister w dzeciństwie wagarował na lekcjach religii czy też nigdy nie zaglądał do najważniejszej dla katolików książki. Tak czy siak jak widać, nie ma pojęcia kim byli biblijni sodomici. Spieszę więc z pomocą. Już w Księdze Rodzaju (laikom przypomnę, iż to jedna z ksiąg najstarszej książki dla dorosłych na ziemi) wspomina się Sodomitów jako ludzi niegościnnych, niechętnych obcym, żyjących w niezgodzie z prawami ludzkimi i boskimi, przeciwstwiając im zachowanie Lota, który ze względu na swoją gościnność uzyskał pomoc aniołów i uniknął płomieni niszczących miasto. W Księdze Mądrości również napisano o Sodomitach: "Słusznie cierpieli za swe własne złości, bo żywili ku gościom najgorszą nienawiść (...), nie przyjęli przybyszów nieznanych...". O Sodomitach wspomina też sam Jezus nauczając swoich apostołów przed wyruszeniem w świat z naukami, że na niegościnne miasta i domy mają strząsać pył z sandałów, bo na Sądzie Ostatecznym miastom tym ciężej będzie niż Sodomie.

Jak widać powyżej Mariuszkowi jak zwykle pomyliło się. Coś tam usłyszał, coś mu powiedzieli, ale samodzielnie próbując złożyć to do kupy wydalił z siebie to co wydalił. Znam kilkadziesiąt osób spod znaku Tęczy. W znakomitej większości są to ludzie gościnni, uczynni i niezwykle wrażliwi na krzywdę innych osób, a i zwierząt również. Ich parady są może i niekoniecznie do końca ubrane, ale za to pełne kolorów, miłości, radości i przyjaźni. Nijak określenie sodomici nie pasuje do tych ludzi. Jeśli jednak już minister obrony polubił to słowo to spieszę znowu z pomocą, jest w naszym kraju spore środowisko ludzi do których określenie sodomita pasuje jak ulał. Maszerują oni od jakiegoś czasu pod dziwnymi flagami w kolorach brunatnych, unoszą ręce w faszystowskich pozdrowieniach i wykrzykują rasistowskie hasła nawołując do przemocy wobec obcych czy też nawet i swoich, ale myślących inaczej niż oni. Nie można też nie wspomnieć o oficjalnym stanowisku rządu Rzeczypospolitej wobec uchodźców. Czyli o członkach partii PiS. Którzy to oprócz niechęci do przybyszów oficjalnie łamią też prawa ludzkie i boskie. Nawet telewizja, w której minister wygłosił swoje mądrości słynie z pogardy dla wszystkich, którzy myślą inaczej. Mariuszku już nie musisz szukać sodomitów wśród ludzi, których nie rozumiesz. Wystarczy się rozejrzeć wśród swoich. Właściwie nie trzeba się nawet rozglądać, wystarczy otworzyć oczy.

W ramach tradycyjnej oprawy wizualnej para mieszana. Wcale nie sodomici. A dobrzy, mili i uczynni ludzie, którzy nie odmówili mi pozowania do zdjęć. Karo i Karl.









Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Ach ta dzisiejsza młodzież.

 Nie mam pojęcia jak to wygląda w innych krajach, w innych społecznościach. Ale u nas w rodzimym grajdołku "achowanie" mamy niejako we krwi. Kiedy byłem młody, z ust starszych nie raz słyszałem: "ach ta dzisiejsza młodzież", kiedy jestem starszy, z ust wielu rówieśników słyszę to samo. Plus jeszcze modne są: "za moich czasów" oraz "kiedyś to było inaczej". I szczerze mówiąc nie mam pojęcia, skąd to się bierze. No dobrze, za moich czasów i kiedyś to było inaczej, da się jeszcze jakoś wytłumaczyć, bo faktycznie świat nie stoi w miejscu, świat się zmienia, a nowinki technologiczne skróciły obieg informacji z tygodni do sekund, przesyłany zaś obraz pozwala mieszkańcowi Australii uczestniczyć on-line w koronacji Karola, króla Brytów. Można rzec, że świat się skurczył do niewielkiej szklanej kuli, w której kiedyś po potrząśnięciu, wokół figurki tańczącej pary wirował "śnieg", a dziś wirują pierdyliardy informacji i obrazów. Więc

Biała Lwica.

Oto pomysł jaki chodził mi o głowie od dłuższego czasu. Mając "pod ręką" tak wspaniałą aktorską parę jak Andrzej Bersz (i jego przebogata garderoba oraz rekwizyty) i Wiktoria Szadkowska (jej uroda oraz jej przedługie blond włosy) nie bałem się realizacji, choć do obojga trzeba już niestety ustawiać się w kolejce i cierpliwie czekać. Do szczęścia brakowało nam jedynie zdolnej wizażystki z talentem fryzjerskim, takiej jak Magda Kwaśnik. W pewne wyczekane i wystane w kolejce poniedziałkowe przedpołudnie spotkaliśmy się więc wszyscy czworo (a właściwie pięcioro - gościnnie pojawił się Olek, fotograf) w mojej podwarszawskiej wsi. Efekt tego spotkania możecie obejrzeć poniżej. Tradycyjnie już za aparat posłużył kiev 88, a za film tmax400.

Zombie.

Kiedyś (w tym wypadku słowo kiedyś oznacza jakieś dwadzieścia pięć lat wstecz) obejrzałem kilka filmów o zombie i dałem sobie spokój z kolejnymi. Czemu? Bo były do znudzenia powtarzalne. Nagła zaraza, epidemia, hordy żywych trupów, garstka niezarażonych i nieustająca zabawa w kotka i myszkę z tymi co mają mózg i tymi co chcą go zjeść. Strzelby, siekiery, piły łańcuchowe... zieeeew. Czyli nuda. Flaki (najczęściej dużo flaków) z olejem. Dlatego szerokim łukiem omijałem ten gatunek i poza dwoma wyjątkami nadal omijam. Pierwszym wyjątkiem był Zombieland. Rzec by można lekka i przyjemna komedyjka o zombie, dodatkowo z dwójką aktorów, których lubię, czyli Bill Murray grający samego siebie i Woody Harrelson. Drugim filmem, który mi się spodobał (ale to raczej ze względu na robiące wrażenie kadry i ujęcia) był/jest: Jestem legendą. Z Willem Smithem. Reszta jakoś mi nie podchodzi i już. I chyba dobrze, bo jak pokazało życie, nasze ludzkie wyobrażenia o zombie szerokim łukiem rozmijają się z rze