Przejdź do głównej zawartości

Posty

Wyświetlanie postów z listopad, 2014

boys&men - girl&women

Ostatnio ktoś mi w dyskusji zarzucił, że zanadto zajmuję się polityką będąc nie politykiem. Dziś więc w ramach odżegnywania się od spraw najbliższych nierobom i karierowiczom (jakże więc bliskich i mnie) poruszę kwestie moralno społeczne, czyli kwestie "dojrzewania", zwłaszcza ze strony tak zwanej męskiej, ponieważ tą stronę znam najlepiej, co nie znaczy, że wystarczająco. W czasach dorastania, zwanego nie wiedzieć czemu dojrzewaniem (wszak człowiek dojrzewa całe życie, a Ci z jakiś tam przyczyn niepochowani dojrzewają i po życiu) każdy przyzwoity chłopiec myśli o kobietach. Nie żebym chłopców myślących w wieku dorastania o innych chłopcach za nieprzyzwoitych uważał, niemniej wychowałem się w czasach kiedy jak była zabawa w dom, czy w lekarza to zawsze musiał być chłopiec i dziewczynka i już. Więc załóżmy, że każdy przyzwoity chłopiec myśli o płci przeciwnej. Jedni zaczynają wcześniej, drudzy poźniej i w tym sporcie nie jest wcale jak w rajdach samochodowych - że ten co zaczn

PF II

Tak się już jakoś w naszym kraju przyjęło, że artysta estradowy, a w szczególności piosenkarz powinien być albo głupi, albo powinien przynajmniej śpiewać lekko strawne głupawe piosenki o miłości i dupie Maryni, najlepiej napisane przez Jacka Cygana. Każdy śpiewający coś spoza tych ramek nazywany jest niszowym, lub w kraju mało znany jak Behemot, albo musi być prawdziwym dinozaurem polskiej sceny jak Kazik, który co do zasady robi co chce i robi to dobrze. Szczęściem w nieszczęściu na naszym rodzimym podwórku pojawił się flancowany z Danii emigrant, zwany Czesławem. Człek z pozoru wątpliwej prominencji, jąkający się i do tego z lekko wyłupiastymi oczyma. A jednak kiedy pojawia się na scenie, zaczyna grać i wydobywa głos, niewiastom miękną kolana i prawie słychać szelest opadających majtek. Zapewne z powodu mojego kompletnego braku słuchu i muzykalności nie zrywa mi gaci z tyłka kiedy słucham tego Pana, ale odmówić mu niepowtarzalności i talentu nie mogę, teksty ma dowcipne, aranże zaska

Byle co II.

Dziś w kolejnym odcinku o "byle czym" będzie faktycznie o byle czym. Bo będzie o prawdzie starej jak świat. Czyli o tym, że pić to trzeba umieć. Zwłaszcza kiedy pije się wśród nieznanych nam ludzi, a nie u cioci na imieninach. Czyli np. na pokładzie samolotu lecącego do Madrytu. Pół biedy kiedy człowiek sobie wypije i pójdzie spać. Albo spędzi lot w toalecie samolotu strasząc muszlę klozetową. Gorzej, kiedy zamiast walnąć dla kurażu i mieć dobry humor się przeholuje i popada w pomroczność jasną zwaną gdzieniegdzie jeszcze fantazją ułańską. Można wtedy na przykład zakłócać innym lot głośnym i niewybrednym zachowaniem, można walić przemyconą na pokład wódeczkę prosto z rękawa czy spod pachy, można udawać, że stewardesa to nam naskoczyć może co najwyżej, a policję to się ma głęboko het tam... no tam właśnie. Ale tylko udawać. Bo każda zabawa kiedyś się kończy i trzeba po sobie posprzątać, co bywa bolesne i trudne. Można by rzec: każdemu się mogło zdarzyć. Zwłaszcza w kontekście

Listopad.

Tak się jakoś złożyło, że w Polsce listopad jest miesiącem pełnym melancholii, wspomnień i sentymentów. Z pewnością jest tak z powodu wielkiej narodowej wędrówki ludów tuż na początku miesiąca, potem nadchodzi 11 listopada, kiedy pod płaszczykiem fanfar, parad i biało czerwonej flagi wspominamy nasze wszystkie porażki militarne. Do tego wszystkiego zazwyczaj przykłada się też przyroda, wieje, zimno i leje deszcz, a czasami nawet i śnieg pada. Choć uczciwie trzeba przyznać, że w tym roku natura nie potrafiła się zachować. Mało pada, jak wieje to z południa, a co za tym idzie słupki rtęci w termometrach bez wysiłku wspinają się bliżej dwudziestki. Aż chce się żyć i kontemplować okoliczności jesiennej aury za oknami. No ale, żeby tradycji i narodowemu umartwianiu się stało się zadość trzeba choć chwilę przystanąć i wspomnieć tych co za wolność naszą i waszą poszli w bój. Choć uczciwie muszę przyznać, że osobiście wolę wspominać te, co w domach pozostały, czyli matki, żony i kochanki. Dziś