Przejdź do głównej zawartości

Posty

Wyświetlanie postów z wrzesień, 2015

Romantyczność.

Spokojnie, nie zamierzam Wam tu cytować Mickiewicza. Nie, żebym do gościa coś specjalnie miał... no dobra, mam. Przynudzał i to okrutnie, ale to można dopiero stwierdzić w naszych czasach, kiedy MEN postanowił szkolną dziatwę umęczyć jego wierszowaniem. W czasach sobie współczesnych na pewno był na topie jakby to określiła młodzież (choć pewnie dla młodzieży moje określenia to też już przynudzanie). Tak czy siak nie o tego wieszcza tu chodzi.Właściwie to chodzi o romantyczność jak u wieszcza, ale taką swojską, między ludzką. Taką klasyczną, ale nowoczesną, bez wielkich słów i bez cierpienia między wierszami. Kiedy pan poznaje panią i między nimi coś tam iskrzy. I wtedy ten pan i ta pani po wstępnej fazie podchodów (bo jako gatunek lubimy podchody) ... ten teges no. Budzą się potem rano i wcale im nie przeszkadza to jak im z buzi pachnie, ani to czy mają stopy umyte. Po prostu chcą się ze sobą tak budzić co ranek. I taką Romantyczność chciałbym dziś pokazać. No dobra, taką roman

Kalifat Polski

Nie wiem czy zauważyliście, ale w Polsce wydarzyła się rzecz niebywała. Za miesiąc wybory parlamentarne, a naród się nie opluwa, do gardeł sobie nie skacze, szabli nie dobywa, na koń nie siada. Naród się niespodziewanie zjednoczył w swoim podzieleniu. No może nie tak w stu procentach bo przecież w końcu bycie polakiem do czegoś zobowiązuje, ale jednak. Nie dał rady nas połączyć upadek komunizmu, nie dały rady zjednoczyć fundusze unijne. Połączył nas dopiero strach przed domniemaną islamizacją. Trudno się tak naprawdę nie wystraszyć. Bezmyślne media wciąż łaknące sensacji zamiast nadawać programy o dobrodziejstwie islamu wciąż pokazują migawki z Grecji, Rumunii, Węgier i Austrii, na których widać całe brodate rodziny szturmujące zasieki: brodate dzieci, brodate kobiety i brodaci mężczyźni uciekają w panice przed wojną, często mając za jedyny dobytek najnowszy model iphone. Znakomita większość tych uchodźców jest tak przerażona tym co ich mogło spotkać, że w drodze ku opiekuńczym skr

Yooka.

Kiedy dawno, dawno temu kiedy po raz pierwszy oglądałem film Rejs i dotarłem do kwestii: "Proszę pana ja jestem umysł ścisły. Mnie się podobają melodie, które już raz słyszałem. Po prostu. No... To... Poprzez... No reminiscencję. No jakże może podobać mi się piosenka, którą pierwszy raz słyszę.", zrozumiałem, że nie jestem umysł ścisły. Bo czasami podobały mi się piosenki, które słyszałem po raz pierwszy. Ot dobra melodia, chwytliwy tekst do tego, i gotowe. Podoba się. Z wiekiem natomiast obserwuję, jak mój umysł nieścisły, wbrew mej naturze, lenistwu i olewactwu, oraz głównie wbrew ilości spożywanego alkoholu staje się ścisły. Nim jakąkolwiek piosenkę polubię, muszę ją usłyszeć wiele razy. Biorąc pod uwagę kondycję współczesnej piosenki polskiej (żenujące testy, prostacka melodia) to właściwie każdy "przebój" jeśli zostaje odnotowany w mej głowie to nie dzięki niepowtarzalności, tylko natężeniu natręctwa z jakim jest puszczany. Smutne. I kied

Beztroskie lata.

Fluctuat nec mergitur. Czyli: rzuca nim fala, ale nie tonie. Taka oto dewiza widnieje pod herbem Paryża. Gorzej kiedy fala przestaje rzucać, a zaczyna zalewać. Tak jak mnie ostatnio "krew zalewa" ilekroć włączę telewizor, radio lub zajrzę do internetu z których to wylewają się w równej mierze fale muzułmańskich imigrantów co dyskusji na ich temat. Ostatnio nawet wieczorami boję się w oknie roletę podnieść, bo może przecież na niebie zabłysnąć półksiężyc, a wtedy wszyscy dookoła ze znawstwem ekspertów zaczną się spierać i wyliczać zalety i wady islamizacji naszego jedynego naturalnego satelity. Dlatego dla pewności, nawet w dzień siedzę w półmroku zasłoniętych rolet, a kiedy muszę wyjść do sklepu udaję niemowę, żeby przypadkiem nikomu nie przyszło do głowy zapytać mnie, czy jestem za przyjęciem, czy też przeciw. Nie, żebym swojego zdania nie miał. Bo mam. I nawet je przez czas jakiś głosiłem. Dopóki nie zrozumiałem, że w Polsce nie da się być trochę za

Wikingowie.

Dziś 1 września. Dla wielu milionów Polaków data szczególnie bolesna. Zwłaszcza dla tych najmłodszych. Zaczęła się szkoła, a wraz z nią armagedon dojazdowy w rejon szkół, więc i rodzice cierpią. Oprócz tych okrutnie pokrzywdzonych przez los grup społecznych mamy jeszcze odrobinę żyjących ludzi, którym mimo upływu 76 lat wciąż 1 września kojarzy się z rozpoczęciem II Wojny Światowej. Stąd też i dziś i wczoraj w wielu miejscach obchodzono rocznicę wybuchu tego chyba najkrwawszego w dziejach ludzkości konfliktu. I wcale nie jest tak, że my Polacy lubujemy się w celebrowaniu własnych porażek. Zwycięstwa też celebrujemy, tylko tak naprawdę bledną one w cieniu przegranych. Ale jak rzekł ktoś mądry, nie tylko wspomnienia wspaniałych wygranych budują ducha narodu, także warto pamiętać klęski bo i one jednoczą i pomagają narodowej tożsamości przetrwać trudne chwile. Celebrujmy więc te smutne dla nas daty, składajmy wieńce bohaterom, ale też pamiętajmy, że Polska to wcale nie jest symbol pr