Eni czyli Enigma czyli Marta. Czyli jak śpiewał Rudi Szubert wespół z Wałami Jagiellońskimi: córkaaaa rybaka, Mazura z Mazur ;) Z Eni udało nam się spotkać, kiedy łaskawie postanowiła chwilę odpocząć na łonie mroźnej i śnieżnej Warszawy. A jak wiadomo najlepiej się odpoczywa aktywnie, więc nie dałem się Marcie zbytnio lenić ;) Podziękowania dla Alfreda za miejsce, poświęcony czas i użyczenie kończyn własnych,, a Eni za to, że zechciała mi poświęcić parę chwil przed obiektywem.
Fotografia niepotrzebna.