Przejdź do głównej zawartości

Posty

Wyświetlanie postów z sierpień, 2020

Święto Fotografii.

 "Ujrzeć ją nagą chęć we mnie najszczersza, Podszedłem: Proszę, pozuj mi do wiersza." Jak udowadnia powyższa fraszka, autorstwa Jana Sztaudyngera nie aparat czyni fotografa, lecz afirmacyjna postawa podejścia do życia - co według opisu mistrza Sztaudyngera cechowało jego samego jak i jego twórczość. Niemniej dziś 19 sierpnia z okazji Święta Fotografii przybliżyć chciałbym na szybko historię tej dziedziny sztuki i moment wkroczenia aparatów pod strzechy.  Jak wiadomo, ludzie od wieków posiadali potrzebę uwieczniania obrazów, upływającego czasu, zapisywania w ten sposób historii. Zaczęło się oczywiście od rysunków naskalnych, niesłusznie nazywanych prymitywnymi czego dowodem jest Picasso, Nikifor czy Ernst. Potem bywało też różnie, poprzez koszmarki średniowiecznego malarstwa sakralnego i renesansowo barokowe kiczowate jelenie na rykowisku czy wyfiokowane aniołki z gołymi półdupkami, aż po wiek XIX kiedy Francuz Joseph Niépce przy pomocy asfaltu syryjskiego utrwalił po raz pier

Królowa Bona.

Choć królowa Bona Sforza d’Aragona, znana jako ta, co sprowadziła do naszego kraju włoszczyznę, ale także jako żona Zygmunta Starego, królowa Polski i wielka księżna Litwy, niewątpliwie za sprawą siły swojego charakteru i szeregu reform wprowadzonych w Rzeczpospolitej obojga narodów, była postacią niezwykle barwną i godną wnikliwszej uwagi, to dziś nie o niej będzie. Bo dziś będzie o coraz powszechniejszym zjawisku jakie daje się zauważyć u nas, czyli o królowej bona, a właściwie królowych bonów, bo jest ich niezliczona ilość. Czyli o "madkach" swoich "bombelków". Nie neguję w żaden sposób trudów macierzyństwa, ani też niejednokrotnie poświęcenia przez kobiety własnych ambicji na rzecz rodziny i wychowania potomstwa. Raczej chylę czoła, zarówno przed tak zwanymi gospodyniami domowymi zajmującymi się od rana do nocy domem, przychówkiem i niejednokrotnie mężem, jak i przed kobietami, które w zadziwiający sposób łączą życie prywatne z równie intensywnym życiem zawodowy

Panda.

Widmo krąży po Europie - jak to trafnie 152 lata temu przewidział Karol Marks w swoim Manifeście. Chodziło mu wtedy oczywiście o widmo komunizmu, ale jak się dobrze zastanowić to dziś chodzi o to samo. Sama podstawowa idea owego komunizmu czyli równość i wspólnota, niesłusznie w naszym kraju nad Wisłą kojarzone jedynie z sowietami i ZSRR jest dosyć stara i jej początki sięgają... średniowiecza. Potem przez wieki tliła się, ewoluowała i wreszcie zapłonęła jasnym ogniem marksizmu, który to, jak to zazwyczaj bywa (bo bliższa ciału koszula niźli sukmana), ludzie przekuli w karykaturalną formę wypaczonego komunizmu, nieustająco głosząc przy tej okazji równość wszystkich ludzi, choć jak już dziś wiemy choćby z podręczników historii zawsze są równi i równiejsi. Jak się potocznie uważa - komunizmu już nie ma. Ale to tylko teoria, bo ów komunizm znowu, jak to drzewiej bywało przygasł i tli się w nieco zmienionej formie. Dziś tą formą jest UE. Tak właśnie, Unia Europejska. Która twierdzi, że wsz