Przejdź do głównej zawartości

Posty

Wyświetlanie postów z styczeń, 2017

Kocham i rozumiem.

Wbrew temu co pewnie niektórzy sądzą po tytule, nie będzie ani słowa o związkach partnerskich, ani o braku szacunku dorosłych wobec dzieci. Będzie za to trochę wspominkowo. Bo chciałbym tym razem przypomnieć postać legendarnego polskiego muzyka nowego pokolenia. Co oznacza, że nie będzie o Mieczysławie Foggu, Ryśku Rynkowskim ani Niepołomskim. Bo będzie za to o wokaliście i autorze tekstów trochę bardziej rockowych, choć nieco czasami tkliwych, naiwnych życiowo i romantycznych. Chciałbym bowiem przypomnieć dziś postać Bogdana Łyszkiewicza, lidera zespołu Chłopcy z Placu Broni. Sama nazwa zespołu nawiązująca jawnie do książki młodzieżowej (ale czy tylko?) węgierskiego pisarza Ferenca Molnara i z góry pozwala domyśleć się wrażliwości Bogdana i chyba nikt nigdy nie miał wątpliwości z którym bohaterem książki się Łyszkiewicz identyfikował jak i również nie było wątpliwości, który zespół muzyczny wywarł na nim największe wrażenie - nosił się jak jeden z Beatelsów, przez co często był nazywa

Czy leci z nami pilot?

Tym razem tytuł jest dla wzrokowców. Mogą sobie od razu odpuścić słowo pisane i przewinąć w dół. A jak ktoś chce pomęczyć oczy literami to dziś chciałbym się podzielić kilkoma refleksjami wywołanymi zgubnym nawykiem czytania. Otóż jak to miewam w zwyczaju kiedy muszę zmitrężyć czas nie czynię tego jak kołek w płocie. Nie umiem stanąć i nic nie robić, tym bardziej nie umiem medytować jak buddyści po turecku w krzakach. Muszę mieć czymś zajęte ręce i oczy. Właściwie to mózg, bo samo obmacywanie nawet w czasach młodości półnagiej koleżanki też mnie do końca nie rajcowało, chyba, że akurat spotkałem taką co recytowała przy tym aforyzmy Leca lub wiersze Baczyńskiego (raz tak się zdarzyło kurna i do dziś nie wiem czemu mnie odstraszyły jej krzaczaste brwi?!). Tak więc (żeby nie zaczynać zdania od "a więc") kupiłem sobie ostatnio w trosce o własne nicnierobienie tym razem DF. Czyli Duży Format - magazyn reporterów. Wynikło to oczywiście też z kolejnej mej wady. Nie umiem czytać krót

Zima Ci wszystko wybaczy.

Bo jak przychodzi zima, to wiadomo, lekko nie ma. Minus 15 i pełny paraliż. Strach z domu wyjść, czasami nawet z łóżka. A ci co muszą? Heroicznie wychodzą. Choć przyznać muszę, mając jako takie wspomnienia z czasów zim poważniejszych, że współcześnie społeczeństwo większe zimie okazuje lekceważenie. Kiedyś to i czapki z nausznikami były i wełniane rękawice i ubieranie się na cebulkę. Dziś raczej głowy odkryte, rękawiczki na tyle cienkie, żeby karty płatniczej z niej nie upuścić, a z cebuli to tylko kolor rajstop czasami mignie spod kusej spódniczki. I nie ma co się dziwić. Kiedyś na autobus na przystanku można było czekać i godzinę, bo nie dość, że nie przyjechał to jeszcze nie było wiadomo który z kolei. Koleje się nawet spóźniały bo tory kiedyś były bardziej marznące. No i aut tyle nie było i garaży podziemnych, w których się do ciepłego autka wskakiwało w lakierkach i za czas jakiś w firmie w podobnych warunkach wysiadało. Zamiera więc w narodzie tradycja walki z mrozami, co wydaje

Gdy mówię jestem...

"...jest takie miejsce, które boli. Nie wiem czy ja zechcę to opisać..." Ale opiszę, żeby się nad wami w tym nowym roku jednak poznęcać choć trochę. Zazwyczaj nie ukrywam się ze swoimi sympatiami. Co oznacza, że nie chowam żony w szafie i nie udaję, że jestem apolityczny, bo odkąd pamiętam nie byłem. Zawsze mi bliżej było do powiewu wolności niż ku klęcznikom czy zimnej posadzce. Toteż w swoim życiu bywałem umiarkowanym prawicowcem (pokochałem Wałęsę kiedy kandydował na prezydenta, bo jak mogłem pokochać małego kurduplowatego spadochroniarza z Peru), potem poznawszy nieco zasady demokracji zostałem lewicowcem (głosowałem przeciwko Wałęsie na rzecz Kwaśniewskiego całe dwa razy), kiedy Olek już nie mógł pić zostałem zdezorientowanym komiksofilem (głosowałem na Donalda przeciwko Kaczorowi), a po było nie było tragicznym wypadku w Smoleńsku nie mając wyjścia najmniejszego (miernoty żadnego z braci Kaczyńskich nigdy nie trawiłem) głosowałem na Bóla Komorowskiego. W ostatnich wybor