Przejdź do głównej zawartości

Posty

Wyświetlanie postów z lipiec, 2017

Czego się boi Andrzej.

Wczoraj Andrzej w końcu wyszedł spod łóżka i powiedział: hola, hola zły człowieku. Może nie dosłownie, może nie wprost. Ale powiedział. I sypnął piaskiem w wirujące w zawrotnym tempie tryby pislamu. Zgrzytnęło, jęknęło, para zamiast buch - koła w ruch, to poszła w gwizdek i stanęło. Iskry się jeszcze co prawda nie posypały bo cała partia rządząca wciąż nie może uwierzyć, że to nie żart. Że to nie kolejny sprytny ruch na polecenie naczelnika. Że Jędruś się tak naprawdę nie zerwał z łańcucha. Entuzjaści się radują zmianą zachowania prezydenta nazywanego zazwyczaj Dudapisem, sceptycy jakby trochę mniej, nie bez podstaw doszukując się jednak w tym wszystkim podstępu, niemniej się stało, mleko zostało wylane. Będąc zarówno entuzjastą jak i sceptykiem zadaję proste pytanie: czego się tak wystraszył Andrzej, że przełamał strach wobec swojego wodza? Argument o tym, że będąc prawnikiem nie mógł podpisać takiego bubla mnie bowiem nie przekonuje, gorsze buble bez mrugnięcia okiem po ciemku pod

Kakaja budziet fjuczer.

Kakaja budziet fjuczer? Takie pytanie zadał reporter Eski Rock napotkanemu Rosjaninowi przeprowadzając uliczną ankietę na temat przyszłości Polski. Rosjanin jak to Rosjanin, nauczony, że nawet na ulicy udzielając głosu anonimowo odpowiadać trzeba na wszelki wypadek zgodnie z oczekiwaniami partii i władz najwyższych rzekł, że będzie ta fjuczer dobra, że Polska będzie się rozwijać i rozwijać. Z jednej strony wypadałoby się cieszyć, że tak nasz kraj postrzegają goście, ale z drugiej słuchając tej wypowiedzi nabrałem osobiście podejrzenia, że ów obcokrajowiec wygłaszając taką opinię przekornie miał w myślach mocno utrwalony obraz rolki papieru toaletowego oraz znanej wszystkim podstawowej czynności do jakiej się owego papieru używa. Bo czymże innym niż przekorą można wytłumaczyć fakt, iż przyszłość świetlaną widzi się przed krajem, który będąc jednym z najmłodszych członków Unii Europejskiej - i co za tym idzie najbardziej korzystającym z unijnych dobrodziejstw - robi wszystko, by standard

Pod sutanną najciemniej.

W mojej wiejskiej przychodni przyjmował kiedyś lekarz, który wiecznie palił papierosy w związku z czym zalatywał popielniczką może nie na kilometr, ale na parę dobrych metrów na pewno. Co do zasady odkąd pamiętam w ogóle unikam lekarzy, ale już takich szczególnie omijam szerokim łukiem niekoniecznie chcąc korzystać z ich wiedzy i doświadczenia. Tak samo jak przy zakładaniu ogrodu nie posłuchałbym wskazówek ogrodnika który ma wybetonowane podwórko czy w kwestii ubioru nikomu doradzać nigdy nie zamierzam bo sam się lubię ku rozpaczy mej małżonki ubierać jak dziad. Tym bardziej więc od lat niezmiennie bawiło mnie i bawi do dziś coś takiego co się nazywa nauki przedmałżeńskie, zwłaszcza te organizowane przez parafie (choć te odbywające się w poradniach rodzinnych zdominowanych przez stare panny lepsze wcale nie są). Nauki zwane są także katechezami przedmałżeńskimi i na nich właśnie ludzie zobowiązani do życia w czystości i z ustawowym zakazem posiadania żony oraz dzieci uczą innych w jaki