Przejdź do głównej zawartości

Born to be wild.

Na świecie jest pełno przeróżnej maści dewiantów i zboczeńców. Plączą się po tym świecie i nieustająco innym wciskają na siłę swoje dyrdymały. Seks oralny jest zły. Seks analny jest zły. Seks nie służący prokreacji jest zły. Seks homoseksualny jest zły. Seks z samym sobą jest zły. Niektórzy nawet twierdzą, że w ogóle seks jest zły, ale to już naprawdę skrajne odloty. Co więcej, większość z nich uważa, że te wszystkie formy seksu jakie wymieniłem, są jakimś ohydnym wynaturzeniem niezgodnym z prawami natury, bo przecież czy widziałeś, żeby lew z lwem, albo hipopotam z hipopotamem i to do buzi albo w trójkącie? No cóż, jako wieloletni miłośnik głosu Krystyny Czubówny, zmuszony byłem przy okazji zasłuchiwania się w boski tembr jej strun głosowych, obejrzeć setki kilometrów taśmy filmowej o tematyce głównie przyrodniczej, (jeśli ktoś zna tytuł pornola, gdzie dubbinguje pani Krystyna to niech natychmiast poda jego tytuł lub zamilknie na wieki). I na tych właśnie filmach przyrodniczych czasami pokazywali takie rzeczy, że nawet w świeckim Teleranku to nie miało szans pójść. Co więcej i na dokładkę, lata temu posiadłem sztukę czytania i nie przeszedłem nad tym faktem jak wielu, do porządku dziennego, tylko z umiejętności tej korzystam do dziś nader często i chętnie. Co skutkuje poszerzaniem mej wiedzy na tematy czasami tak nikomu niepotrzebne, że opowiadanie o pszczole murarce budującej komorę na swoje jajeczko w kłodzie drewna, wydaje się być fascynującą historią. Tak czy siak w świecie natury występuje seks różnoraki. Od przodu, od tyłu, do buzi (czy co tam niektóre stworzenia zamiast tego mają), dużo gatunki regularnie wali konia (to przenośnia, a nie że nieparzystokopytne są maltretowane przez zwyrodniałe zwierzaki). I nie robią tego jak dawniej twierdzono z braku laku, czy z powodu trudnego dzieciństwa, tylko dla przyjemności. I żadnych mi tu bajeczek, że to może tylko naczelne, choć faktycznie one w tych fantazjach przodują. Otwór gębowy jak i jego przeciwne zakończenie układu pokarmowego, posiadają dużo zakończeń nerwowych, co jak się domyślacie powoduje, że stymulowanie tych rejonów w sposób różnoraki daje przyjemność. W dodatku u wielu gatunków taki seks analny z przedstawicielem tej samej płci, ma nie tylko podłoże erotyczne. Służy również do zacieśniania więzi w stadzie, oraz budowania swojej pozycji i popularności (nie, gwałty na współwięźniach w zakładach karnych to nie jest to samo, choć pewne podobieństwa są). Zaś u niektórych gatunków zwierząt, gdzie funkcje dominujące w stadzie pełnią samice, potencjalne bójki między samcami są przerywane przez przywódczynię stada metodą "łóżkową", że tak użyję tego eufemizmu. A autoerotyzm ktoś zapyta? Poza oczywistymi doznaniami natury ekstatycznej pełni jeszcze jedną ważną funkcję. Oczyszcza organy płciowe z możliwych bakterii czy zakażeń. Czyli zanim weźmiesz się do wiadomej roboty, zadbaj o to co skrywają galoty. Oczywiście, zaraz padnie argument, że można przecież użyć mydła i wody. Można i nawet wypada. Ale czy to taka sama frajda? No chyba, że podczas brania prysznica czy kąpieli, przy okazji... A i nie należy zapominać, że w przypadku ludzi, stosunek do używania wody do czegoś więcej poza piciem (a i tu bywało różnie) zmieniał się długo zanim doszło do tego, co mamy dziś. Tak więc następnym razem, kiedy ktoś w błogosławionym uniesieniu, głosić wam będzie prawdy objawione o grzesznych odmianach seksu, popukajcie go w głowę (byle nie metalową rurką) w poszukiwaniu resztek szarych komórek i wyjaśnijcie delikwentowi lub delikwentce, że celowe i świadome wstrzymywanie się od seksu czy jego różnych odmian, oraz traktowanie tegoż seksu jako misji prokreacyjnej jedynie, jest sprzeczne z naturą i co często widać na pierwszy rzut oka, szkodzi na umysł. Może oczywiście paść wtedy argument, że taki seks nie podoba się Panu (jakkolwiek by się ów Pan nie nazywał). Tu przypomnę, że każda umowa, by miała właściwości wiążące, musi być zaakceptowana dobrowolnie przez obie strony, nie narzucona siłą. Do tego przecież pamiętać należy, iż każdą umowę można renegocjować, zerwać, odrzucić lub złamać, o czym świadczy duża liczba rozwodów. Tych między ludźmi i tych wiernych z ich wyznaniami.
Oczywiście, żeby nie było - ja nie namawiam do eksperymentowania wbrew własnej naturze, przekonaniom, woli czy chęciom. Po prostu jeśli komuś to przyjdzie do głowy, to nie powinien czuć się winny czy w jakikolwiek sposób gorszy, bowiem jest tylko małym trybikiem w świecie natury, która nas takimi stworzyła i już. I nie dajcie sobie wciskać kitów, że człowiek po to wdrapał się na szczyt drabiny ewolucyjnej, żeby zacząć się ograniczać w sferze seksu. Moim zdaniem na dowód naszego człowieczeństwa wystarczy, że przestaliśmy w sąsiada rzucać siekierą czy oszczepem i w nocy kraść mu krowy.
P.S.
Historia prawdziwa. W 2018 roku, w ZOO w Oregonie, w sędziwym wieku zmarł Eddie, samiec wydry morskiej, który to dał się polubić zwiedzającym z dwóch powodów. Bawił się jak szalony piłką do koszykówki oraz się masturbował. Po tym jak odszedł w lokalnych mediach i na Twitterze, pojawił się "nekrolog" o następującej treści: "Wydra  z zoo w Oregonie, znana ze wsadów do kosza i samozadowalania, zmarła w wieku 20 lat." Post uzyskał 16 tysięcy polubień, cytowano go 5 tysięcy razy, a wśród wpisów pod nim przewijały się często słowa: "napiszcie mi po mojej śmierci taki sam nekrolog".
Także pamiętajcie, nic co zwierzęce nie jest nam obce.

Dla lubiących historie obrazkowe dziś parę kadrów z ostatniej, jesiennej edycji pleneru Adela Photo Pathology. Bez scen seksu, kto potrzebuje takich bodźców znajdzie sobie coś w Internecie bez problemu. W dwóch różnych, przeważnie kajakowych odsłonach pozują: Edyta i Caro, przy skromnym współudziale Darka i Bogusia gdzieniegdzie ;)

Kiev88/hp5













Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Zombie.

Kiedyś (w tym wypadku słowo kiedyś oznacza jakieś dwadzieścia pięć lat wstecz) obejrzałem kilka filmów o zombie i dałem sobie spokój z kolejnymi. Czemu? Bo były do znudzenia powtarzalne. Nagła zaraza, epidemia, hordy żywych trupów, garstka niezarażonych i nieustająca zabawa w kotka i myszkę z tymi co mają mózg i tymi co chcą go zjeść. Strzelby, siekiery, piły łańcuchowe... zieeeew. Czyli nuda. Flaki (najczęściej dużo flaków) z olejem. Dlatego szerokim łukiem omijałem ten gatunek i poza dwoma wyjątkami nadal omijam. Pierwszym wyjątkiem był Zombieland. Rzec by można lekka i przyjemna komedyjka o zombie, dodatkowo z dwójką aktorów, których lubię, czyli Bill Murray grający samego siebie i Woody Harrelson. Drugim filmem, który mi się spodobał (ale to raczej ze względu na robiące wrażenie kadry i ujęcia) był/jest: Jestem legendą. Z Willem Smithem. Reszta jakoś mi nie podchodzi i już. I chyba dobrze, bo jak pokazało życie, nasze ludzkie wyobrażenia o zombie szerokim łukiem rozmijają się z rze

Ach ta dzisiejsza młodzież.

 Nie mam pojęcia jak to wygląda w innych krajach, w innych społecznościach. Ale u nas w rodzimym grajdołku "achowanie" mamy niejako we krwi. Kiedy byłem młody, z ust starszych nie raz słyszałem: "ach ta dzisiejsza młodzież", kiedy jestem starszy, z ust wielu rówieśników słyszę to samo. Plus jeszcze modne są: "za moich czasów" oraz "kiedyś to było inaczej". I szczerze mówiąc nie mam pojęcia, skąd to się bierze. No dobrze, za moich czasów i kiedyś to było inaczej, da się jeszcze jakoś wytłumaczyć, bo faktycznie świat nie stoi w miejscu, świat się zmienia, a nowinki technologiczne skróciły obieg informacji z tygodni do sekund, przesyłany zaś obraz pozwala mieszkańcowi Australii uczestniczyć on-line w koronacji Karola, króla Brytów. Można rzec, że świat się skurczył do niewielkiej szklanej kuli, w której kiedyś po potrząśnięciu, wokół figurki tańczącej pary wirował "śnieg", a dziś wirują pierdyliardy informacji i obrazów. Więc

Ucho od śledzia.

W zamierzchłych czasach, dawno, dawno temu, kiedy byłem młody i po niebie jeszcze latały pterozaury używaliśmy zwrotu "ucho od śledzia", oznaczającego nic. Figę z makiem. Null. Zero. Zakładaliśmy się o ucho od śledzia, obiecywaliśmy w grach wygranemu ucho od śledzia, nagradzani byliśmy przez rodziców za posprzątanie swojego pokoju uchem od śledzia. Powszechnie bowiem uważano, że dzieci i ryby głosu nie mają, ale dodatkowo ryby, czyli chociażby śledzie, uszu też nie posiadają. Jakże się myliliśmy wtedy, my, nasi rodzice i nawet te pterozaury. Okazuje się, że śledzie mają doskonały i bardzo czuły słuch. Naukowcy odkryli również, że śledzie słuchu owego używają w nieco niecodzienny dla nas sposób, albowiem do nasłuchiwania pierdów współtowarzyszy z ławicy. Widzieliście kiedyś film przyrodniczy z ławicą śledzi? Tysiące ryb w jednej zbitej masie, wykonujących manewry unikowe przed drapieżnikami, jakby sterował nimi jeden mózg. W lewo, prawo, do góry, po skosie w dół. Ostra jazda b