Przejdź do głównej zawartości

100 lat za Murzynami.

Oczywiście tytuł nie ma w żadnym przypadku nikogo obrażać. A już na pewnie nie rzeczonych Murzynów. Pardon. Nie ma już Murzynów. Są Afroamerykanie, Afroeuropejczycy, Afroazjaci, Afroaustralijczycy, Afroantarktydanie, oraz oczywiście Afroafrykanie. Czy występują Afroarktykanie nie mam pojęcia, bo się w tym pomału gubię. Niemniej za czasów mej młodości jak i podobno też wcześniej powiedzenia tego używano nader często chcąc dobitnie opisać zacofanie, nieuctwo, brak postępowego myślenia. Przeciętnemu rodakowi czarnoskórzy mieszkańcy Czarnego Lądu kojarzyli się bowiem (wielu do dziś się kojarzą zresztą wciąż) z dzidami, wołami ciągnącymi pług, bębnami, trzcinowymi opaskami, szałasami z liści palmowych oklejonych krowimi odchodami, różnymi kośćmi/talizmanamii wtykanymi nie tylko we włosy i półnagimi kobietami obwieszonymi dziećmi. Czyli z tym wszystkim, czego u nas ze świecą można było szukać wśród rolników orzących pola koniem, młócących zboże cepem, wśród chat pokrytych słomą, dziatwy biegającej boso po gnojowisku na podwórku czy bab zakutanych w waciaki, chusty i obwieszonych talizmanami w kształcie krzyża i maryjek.  Jakby więc nie patrzeć bycie sto lat za tak "rozwiniętą" cywilizacją to był obciach do kwadratu i sromota. Na szczęście czasy się zmieniają, Polska się rozwija i w miejscu nie stoi, więc pomalutku zaczyna doganiać Afrykę. Nie we wszystkich oczywiście dziedzinach, ale w społeczno obyczajowych jak najbardziej. Na przykład w wielu krajach Afryki kobieta jest niejako kulą u nogi. Bo od maleńkości nie radzi sobie sama i muszą się nią zajmować ciągle mężczyźni, prowadzić za rękę i mówić jak żyć. Dlatego też bardzo rzadko rodziny inwestują w wykształcenie dziewczynek z góry zakładając, że będą to pieniądze wyrzucone w błoto. Wystarczy, że taka dziewczynka dorośnie, w zamian za kilka kóz dostanie wybranego przez ojca męża i urodzi mu dużo zdrowych dzieci, najlepiej chłopców, bo dziewczynki jak już ustaliliśmy to kłopot i skaranie boskie. I najlepiej, żeby się za bardzo nie interesowała tym co się dzieje dookoła i jak najmniej gadała. Bo kobieta, która próbuje samodzielnie myśleć i jeszcze na temat tych przemyśleń dużo gada to podwójny kłopot. To złamanie odwiecznej tradycji i zakłócenie porządku oraz tradycji. Do czego to prowadzi można zaobserwować w każdym dowolnym europejskim mieście. Nawet w Polsce. Upadek obyczajów i moralności (te prowokujące do gwałtu kobiece stroje), pogłębiający się niż demograficzny (siedzą po pracy z koleżankami w kawiarniach i plotkują zamiast rodzić dzieci), bezrobocie (bo kobiety za niższą pensję robią to samo co faceci) i brak szacunku do mężczyzn (no kto to widział, żeby facet po obiedzie sprzątał ze stołu?). Na szczęście dla naszej umęczonej tą nowoczesnością ojczyzny obecna ekipa rządząca, ręka w rękę z organizacją (świadomie nie dopisałem "przestępczą") od lat czuwającą nad dobrem człowieka czyli kościołem katolickim stara się przywrócić nasz świat do normalności. O proponowanym całkowitym zakazie aborcji rozpisywałem się już wcześniej, więc tym razem wam daruję, ale nie mogę nie wspomnieć o kilku nowych pomysłach naszych światłych i postępowych elit politycznych (zauważcie, że słowo elita nie ma w dzisiejszych czasach żadnego odniesienia do słowa inteligencja). Za najciekawsze i zarazem najpewniej nam gwarantujące dobicie do standardów Afryki uważam w sumie dwie propozycje. Jedna to oczywiście całkowity zakaz antykoncepcji farmakologicznej i mechanicznej. Niech żyje jedynie słuszna watykańska ruletka, jeden numerek - jeden nowy Polak! A druga genialna propozycja to najnowszy pomysł pislamu czyli deportacja niewiernych i niepokornych. Co dziwne, pomysł ten narodził się w umyśle (umownie) posłanki z pislamu już po Czarnym Poniedziałku (nie mylić z dzisiejszym Czarnym Piątkiem), czyli masowych protestach w całej Polsce, w których to brały udział ubrane na czarno kobiety, ale panowie w sporej liczbie solidarnie też. Nie wyznajesz jedynie słusznej religii? Won. Nie podoba Ci się rząd? Won. Chcesz wolności słowa, wyznania, sumienia? Won. Z moich wcześniejszych obserwacji i dzisiejszych wyliczeń wynika, że do deportacji przygotować trzeba prawie całą populację żeńską w naszym kraju (nie licząc zakonnic przyzwyczajonych do posłuszeństwa facetom w czarnych kieckach oraz posłanek PiS nie przyzwyczajonych do posiadania własnego zdania), oraz znaczną liczbę popierających je mężczyzn z pewnością już znacznie zniewieściałych. W kraju zostaną sami prawdziwi twardzi faceci - samce alfa kipiące testosteronem. Oraz ich kozy i owce, tak na wszelki wypadek. A wszystkie baby won! Bo trzeba być szczerym, ogniskiem zapalnym większości konfliktów i niezgody we współczesnym świecie (w sumie to w każdym świecie, wystarczy wspomnieć choćby antyczną Helenę) są właśnie kobiety. Problem ten zauważyła już jakiś czas temu była irańska sędzia (pokojowa noblistka z 2003 roku) Szirin Ebadi i opisała krótkim celnym zdaniem: "Reżim wie, że jeśli nie zaknebluje kobiet, to będą w stanie mu zaszkodzić". A kiedy już w naszym kraju nastanie ten upragniony afrykański ład i porządek, pislam z Władcą Kotów na czele będzie mógł spokojnie wprowadzać swoje nowe lepsze prawa. Jako kolejną ustawę do przemyślenia polecam dyskretnie sprawę ośmioletniej dziewczynki z Ugandy, aresztowanej za akt homoseksualny (pocałowała koleżankę), której teraz grozi w świetle obowiązującego w tym kraju prawa dożywocie. Do roboty panowie posłowie i posłanki! Żebyśmy nie musieli już nigdy się wstydzić, że jesteśmy 100 lat za Murzynami.
A ja czując wrodzone obrzydzenie do kóz i owiec pod postacią inną, niż danie na talerzu czy ciepły sweter na zimę idę się pakować. Wezmę ubrania zimowe i te na lato, nigdy nie wiadomo czy deportują mnie na Sybir czy do Afryki. I czy normalnym wagonem czy bydlęcym. I w ramach wizualizacji zdjęciowej póki nikt kolbami do drzwi nie łomocze krótka sesja zdjęciowa pokazująca zdrowe relacje damsko męskie jakie niedługo staną się czymś naturalnym w naszym kraju.










Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Zombie.

Kiedyś (w tym wypadku słowo kiedyś oznacza jakieś dwadzieścia pięć lat wstecz) obejrzałem kilka filmów o zombie i dałem sobie spokój z kolejnymi. Czemu? Bo były do znudzenia powtarzalne. Nagła zaraza, epidemia, hordy żywych trupów, garstka niezarażonych i nieustająca zabawa w kotka i myszkę z tymi co mają mózg i tymi co chcą go zjeść. Strzelby, siekiery, piły łańcuchowe... zieeeew. Czyli nuda. Flaki (najczęściej dużo flaków) z olejem. Dlatego szerokim łukiem omijałem ten gatunek i poza dwoma wyjątkami nadal omijam. Pierwszym wyjątkiem był Zombieland. Rzec by można lekka i przyjemna komedyjka o zombie, dodatkowo z dwójką aktorów, których lubię, czyli Bill Murray grający samego siebie i Woody Harrelson. Drugim filmem, który mi się spodobał (ale to raczej ze względu na robiące wrażenie kadry i ujęcia) był/jest: Jestem legendą. Z Willem Smithem. Reszta jakoś mi nie podchodzi i już. I chyba dobrze, bo jak pokazało życie, nasze ludzkie wyobrażenia o zombie szerokim łukiem rozmijają się z rze

Ach ta dzisiejsza młodzież.

 Nie mam pojęcia jak to wygląda w innych krajach, w innych społecznościach. Ale u nas w rodzimym grajdołku "achowanie" mamy niejako we krwi. Kiedy byłem młody, z ust starszych nie raz słyszałem: "ach ta dzisiejsza młodzież", kiedy jestem starszy, z ust wielu rówieśników słyszę to samo. Plus jeszcze modne są: "za moich czasów" oraz "kiedyś to było inaczej". I szczerze mówiąc nie mam pojęcia, skąd to się bierze. No dobrze, za moich czasów i kiedyś to było inaczej, da się jeszcze jakoś wytłumaczyć, bo faktycznie świat nie stoi w miejscu, świat się zmienia, a nowinki technologiczne skróciły obieg informacji z tygodni do sekund, przesyłany zaś obraz pozwala mieszkańcowi Australii uczestniczyć on-line w koronacji Karola, króla Brytów. Można rzec, że świat się skurczył do niewielkiej szklanej kuli, w której kiedyś po potrząśnięciu, wokół figurki tańczącej pary wirował "śnieg", a dziś wirują pierdyliardy informacji i obrazów. Więc

Ucho od śledzia.

W zamierzchłych czasach, dawno, dawno temu, kiedy byłem młody i po niebie jeszcze latały pterozaury używaliśmy zwrotu "ucho od śledzia", oznaczającego nic. Figę z makiem. Null. Zero. Zakładaliśmy się o ucho od śledzia, obiecywaliśmy w grach wygranemu ucho od śledzia, nagradzani byliśmy przez rodziców za posprzątanie swojego pokoju uchem od śledzia. Powszechnie bowiem uważano, że dzieci i ryby głosu nie mają, ale dodatkowo ryby, czyli chociażby śledzie, uszu też nie posiadają. Jakże się myliliśmy wtedy, my, nasi rodzice i nawet te pterozaury. Okazuje się, że śledzie mają doskonały i bardzo czuły słuch. Naukowcy odkryli również, że śledzie słuchu owego używają w nieco niecodzienny dla nas sposób, albowiem do nasłuchiwania pierdów współtowarzyszy z ławicy. Widzieliście kiedyś film przyrodniczy z ławicą śledzi? Tysiące ryb w jednej zbitej masie, wykonujących manewry unikowe przed drapieżnikami, jakby sterował nimi jeden mózg. W lewo, prawo, do góry, po skosie w dół. Ostra jazda b