W Afryce podobno od niedawna funkcjonuje powiedzenie: być sto lat za Polakami. Oznaczające oczywiście zacofanie, bycie głęboko w białej dupie - tak głęboko, że nie dochodzi tam już żadne światło. Dokonujemy ostatnio jako społeczeństwo zbiorowego uwsteczniania się, nie bez oczywiście pomocy życzliwych, manipulujących faktami na rozkaz obecnie nam miłościwie panujących. W czasach zaborów, w części Polski, którą okupowała Rosja śpiewano hymn sławiący cara. Hymn ów rozbrzmiewał najczęściej w miejscach, które w tamtych czasach były odpowiednikiem dzisiejszego internetu - czyli w kościołach, bo te gromadziły w jednym miejscu i w jednym czasie najwięcej ludzi. Nie licząc oczywiście powstań narodowych, bo szarże z szabelką w samej koszuli na armaty czy czołgi mamy wpisane w genotyp i nikt nie będzie nam mówił jak masowo mamy słodko za Polskę umierać. Tak oto sprytny car nieinwazyjnie, stopniowo, acz skutecznie ogłupiał swoich przymusowych poddanych, niespecjalnie się przy tym pocąc czy trudząc. Dziś sytuacja wygląda niezwykle podobnie. Tak zwana narodowa opinia publiczna miota się na ślepo od brzegu do brzegu niczym gówno z kolektora warszawskiego pod Wisłą, które dopłynąwszy do tamy we Włocławku wciąż jeszcze marzy o żegludze dalekomorskiej.
Szczepionki to zło. Wiadomo, są z płodów poaborcyjnych, mają nanoczipy, zawierają rtęć zamiast złota, zmieniają nam płeć i posiadają wbudowany kod genetyczny antykatolicki. Żaden prawdziwy Polak takiej szczepionki nie przyjmie. No chyba, że w pierwszej turze zaszczepi się na ten przykład aktorka jakaś. Najlepiej znana lub za takową uważana. Wtedy opinia wrze. Jak ona śmiała się wcisnąć bez kolejki po szczepionkę, której nikt nie chciał? Jak mogła tak bezczelnie i na pewno po znajomości dać sobie zmienić płeć (choć ja już dawno tę panią podejrzewałem o skrytą zmianę płci). Jak mogła tylu prawdziwych Polaków pozbawić możliwości niezaszczepienia się? Bo przecież wiadomo, że odmowa szczepienia się, kiedy szczepionki nie ma, jest trochę patetyczna i bezsensowna. A tymczasem, kiedy naród pluje na siebie jadem w kościele XXI wieku (też założonym przez Żyda, chyba, że Zuckerberg to pradawne piastowskie nazwisko, co też nie jest wykluczone) PiSlamiści robią swoje machloje w najlepsze. Obecnie całkowicie bezboleśnie łyknęli pewnemu biznesmenowi prywatny bank, wcześniej oczywiście właściciela wraz z adwokatem sprytnie wsadzając do pudła, a co wysmażyli jeszcze przy tej okazji to zapewne dopiero się okaże. I gwoli wyjaśnienia tym co PiS uważają za skończonych idiotów, którym przypadkowo coś wychodzi - nie każdy w tym kraju wie kto lub co to jest ta aktorka, której nazwisko się rymuje z Panda. Zadbano więc też o pożywkę dla mas nieco mniej oświeconych, dla których jeśli film to niemiecki pornol, a jeśli teatr to najwyżej podglądanie zza płota jak się cycata sąsiadka przebiera. Ta pożywka nazywa się cukier, który do tej pory był głównie pożywką dla drożdży z których robi się cuda (zakwas chlebowy i bimber). Podrożały bowiem wszystkie napoje słodzone, w tym najpopularniejsza w tym kraju zapojka do wódki czyli cola. Taki numer bez echa w Polsce przejść nie może, bo to większy zamach na swobody obywatelskie niż jakaś tam aktorka, która się poza kolejką z kimś szczepiła.
Psy szczekają - karawana jedzie dalej. To kolejne mądre powiedzenia z Afryki.
Okrasą wizualną dziś będzie nasza fantazja ułańska. Czyli sesja na jaką z pewną dozą wysiłku podczas pleneru im. Andrzeja Bersza namówiłem piękną niewiastę.
Ewa.
Całość zdjęć oczywiście bez nanortęciowej cenzury na blogu, który ostatnio zaniedbałem haniebnie, a którego reanimacja jest moim największym, jeśli nawet nie jednym niepostanowieniem noworocznym.
Komentarze
Prześlij komentarz