Wiosnę co prawda w tegorocznym grudniu mamy póki co wyjątkowo ciepłą, niemniej chciałbym wszystkim miłośnikom przyrody ożywionej przypomnieć, że wiele stworzeń bez naszej pomocy zimy zwyczajnie nie przeżyje. Zwłaszcza w miastach, w których wydaje się, że zwierzęta powinny mieć łatwiejsze życie. Dlatego wywieśmy sikorce słoninę, niech skubana tyje, chleb zamiast do śmietnika połóżmy na parapecie, zawsze się jakaś kawka czy wrona świcie z niego głośno ucieszy, wiewiórce rzućmy orzecha, byle delikatnie, a kotu... kotu uchylmy w najmroźniejsze dni okno w piwnicy. Nawet, jeżeli ten kot zupełnie nie będzie przypominał tej kotki w którą pewnego dnia przed moim obiektywem wcieliła się Ola.
p.s. oczywiście w późniejszej części sesji Ola występuje już bez "futerka", ale to wcale nie oznacza, że w jakikolwiek sposób popieram znęcanie się nad zwierzętami, po prostu się ogrzała ;)
Nie mam pojęcia jak to wygląda w innych krajach, w innych społecznościach. Ale u nas w rodzimym grajdołku "achowanie" mamy niejako we krwi. Kiedy byłem młody, z ust starszych nie raz słyszałem: "ach ta dzisiejsza młodzież", kiedy jestem starszy, z ust wielu rówieśników słyszę to samo. Plus jeszcze modne są: "za moich czasów" oraz "kiedyś to było inaczej". I szczerze mówiąc nie mam pojęcia, skąd to się bierze. No dobrze, za moich czasów i kiedyś to było inaczej, da się jeszcze jakoś wytłumaczyć, bo faktycznie świat nie stoi w miejscu, świat się zmienia, a nowinki technologiczne skróciły obieg informacji z tygodni do sekund, przesyłany zaś obraz pozwala mieszkańcowi Australii uczestniczyć on-line w koronacji Karola, króla Brytów. Można rzec, że świat się skurczył do niewielkiej szklanej kuli, w której kiedyś po potrząśnięciu, wokół figurki tańczącej pary wirował "śnieg", a dziś wirują pierdyliardy informacji i obrazów. Więc ...
Komentarze
Prześlij komentarz