Przejdź do głównej zawartości

Posty

Wyświetlanie postów z 2018

Pepiczki.

Wczoraj mieliśmy kolejną rocznicę wprowadzenia stanu wojennego w Polsce. Czyli kolejną martyrologiczną datę w mega martyrologicznym kalendarzu naszego narodu prawie wybranego. Bo chyba nikt nie ma wątpliwości, że Żydzi zostali narodem wybranym przez przypadek, jakiś boski błąd czy też sztuczki szatana, bo tym narodem powinniśmy być na pewno my. Izraelici co prawda byli w niewoli egipskiej, po ucieczce z niej błąkali się bez GPS'a po pustyni dziesiątki lat, no a potem zły Adolf sprawił im Holocaust. Ale i nasz naród przecież niemało się wycierpiał. Dostawaliśmy nie raz lanie od sąsiadów, a i od sezonowych turystów też, że tak wspomnę Tatarów czy Turków. Co prawda i nam się zdarzało spuścić manto temu i owemu, ale jako naród wolimy raczej świętować własne klęski. Bo martyrologię mamy zapisaną w genach. Nazywamy się milion i cierpimy za miliony i już. Jesteśmy biedni, pokrzywdzeni i pomijani. Wszędzie, w czymkolwiek, gdziekolwiek. Świat dookoła taki zły, groźny, wrogi, a my tacy biedn

Katexit.

Jak upierdliwy bumerang wraca sprawa ustawy antyaborcyjnej. Nie tyle samej ustawy, bo tą już mamy i jest jedną z najostrzejszych w Europie, ale jeszcze większego zaostrzenia tejże, aż do całkowitego zakazu aborcji w Najjaśniejszej Rzeczypospolitej. Jadąc ostatnio autem i słuchając tradycyjnie na przemian pomruków mojego diesla i radia usłyszałem, że zwolennicy zakazu powołują się na słowa niejakiego Jana Pawła II, zwanego papież, który to onegdaj rzekł, że "naród który zabija swoje dzieci jest narodem bez przyszłości". I tu chciałbym zadeklarować, iż po przeanalizowaniu za i przeciw ja się ze zwolennikami zakazu zasadniczo zgadzam. Popieram wręcz. I z całego serca życzę wszystkim chętnym jak najszybszego oficjalnego wprowadzenia tego i innych praw wynikających z religijnych przekonań, zakazów i nakazów kościelnych czy opinii tak zwanych hierarchów kościelnych. Pod jednym warunkiem. Że w końcu w tym kraju dojdzie do planowanego już od dawna Katexitu czyli odessania kościoła ka

Koronkowe gacie.

Jak mówi stare indiańskie przysłowie: "w tym największy jest ambaras, żeby dwoje chciało naraz".* A jak z dwojga nie chce jedno? Mówi się trudno, żyje się dalej. A przynajmniej tak być powinno. Bo choć większość rzeczy, które nie śniły się filozofom występuje w Polsce to inne kraje też się starają jak mogą, żeby zadziwić świat. Niedawno w Irlandii uniewinniono gwałciciela. Głównym powodem takiego wyroku było to, że ofiara - młoda kobieta miała na sobie majtki. Koronkowe, ale podejrzewam, że w tym konkretnym wypadku równie dobrze mogły one być barchanowe, z blachy falistej czy ze sznurka i nic nie jest w mojej ocenie w stanie usprawiedliwić czegoś tak ohydnego jak gwałt. Nie powiem, będąc facetem muszę przyznać, że widok bielizny frywolnie ukazującej się spod na ten przykład kusej sukienki ma prawo zadziałać na męską wyobraźnię elektryzująco. I ten elektryzujący impuls ma prawo też w mózgu wywołać równie frywolną myśl. I to wszystko. Gorzej, kiedy taki widok niczym ostry nó

Narodowy syndrom sztokholmski.

Od biedy jestem w stanie wyobrazić sobie co kieruje włoskimi neofaszystami. W końcu to w ich kraju wymyślono ten zbrodniczy system. Z tych samych powodów nie dziwię się niemieckim neonazistom, bo w końcu to też przez jakiś czas była ich narodowa doktryna (choć zawsze się dziwiłem jak Adolf godził sam w sobie tą całą bajkę o blond rasie nordyckiej, czystości krwi, itp. będąc sprzymierzonym z było nie było lekko przykurzonymi ciemnowłosymi Włochami czy skośnookimi niewysokimi lekko żółtawymi Japończykami?). Od bardzo dużej biedy może mnie również nie dziwić, że jakaś nieduża grupka przemarzniętych w głowy chłopców z Polski unosi ręce w hitlerowskim pozdrowieniu czy też w krzakach świętuje z tortem urodziny przywódcy III Rzeszy. W końcu nie każdy skończył podstawówkę i nie każdy miał okazję z lekcji historii dowiedzieć się, że Słowianie byli dla nazistów i faszystów podludźmi przeznaczonymi do eksterminacji. I nie każdy w tej niedokończonej podstawówce przeczytał Niemców Kruczkowskiego cz

Sound of silence.

Sound of silence czyli po naszemu cisza wyborcza, która zacznie obowiązywać dziś od północy. Tak właśnie, w tym poście będzie obywatelsko, prospołecznie i oczywiście niegrzecznie. Za to krótko, żeby nie męczyć leniwych czytaniem za bardzo, zwłaszcza, że w ostatnich miesiącach pojawiły się miliony plakatów i setki ton ulotek, a większość z nich mimo różnych kolorów i logo partii o podobnej treści - nikt w życiu nie da ci tego co może obiecać ci polityk przed wyborami. Niemniej zachęcam wszystkich, niezależnie od przekonań, wyznawanej religii, płci, koloru skóry czy preferencji seksualnych do wzięcia udziału w zbliżajacych się wyborach. Wyborach śmiem twierdzić najważniejszych, bo samorządowych, bliższych nam nawet bardziej niż koszula ciału, mających bezpośredni i namacalny wpływ na nasze codziennie życie i otoczenie w jakim mieszkamy. Dlatego mając osobiście dosyć niskie mniemanie o dzisiejszym poziomie polityki w naszym kraju (a może właśnie dlatego) mówię i piszę: idźcie w niedzielę