Przejdź do głównej zawartości

Posty

Wyświetlanie postów z 2019

Ekopierdolety.

Zawsze podejrzewałem, że z tymi ekologami jest coś nie tak. A to się do drzew przywiązują, a to dają się taranować w małych łódeczkach przez wielkie statki wielorybnicze, a to robią jakieś strajki klimatyczne. Do tego w większości nie jedzą w ogóle mięsa, jeżdżą rowerami cykliści jedni, używają reklamówek wielorazowego użytku i mocno uważają, żeby nie rozdeptać ślimaczka czy też ostatniego mleczyka w sezonie. Po prostu świry. Do tego ciągną za sobą na dno moralne niewinne dzieci. Jak na przykład ta młoda szwedka, Greta, której nazwiska nie mogę nigdy zapamiętać, a która rozdmuchała te ekologiczne pierdolety na cały świat. Doszło do tego, że smarkula grozi palcem nawet Trumpowi, a papież Franciszek lubi pościskać ją za rękę, głosząc, że bycie nieekologicznym to w sumie grzech. Na całe szczęście w tym całym wariactwie odnaleźć można ,gdzieniegdzie, niczym perły rzucone w błoto przed wieprze głosy rozsądku. Jak chociażby taki nasz swojski arcybiskup Jędraszewski, znany już z tego, że jes

Okazyjny gwałciciel.

Krok po kroku, krok po kroczku najpiękniejsze w całym roczku idą święta, idą święta... jak onegdaj w radiowej Trójce śpiewali przyjaciele karpia. Tym razem, ze względu właśnie na te święta będzie naprawdę krótko, bo przecież wiem, że musicie umyć okna, ubrać choinkę, wylizać podłogę na wysoki połysk i z paniką w oczach pobiegać po sklepach w poszukiwaniu nikomu niepotrzebnych dupereli jakimi obdarujecie bliskich i dalszych. Okres jesienno zimowy obfituje w Polsce w krążących przebierańców. Jak nie poprzebierane za cholera wie co dzieci, za cukierkami łomoczące do drzwi, to faceci poprzebierani w czarne sukienki, za kasą snujący się od domu do domu, aż po znowu poprzebierane dzieci (tym razem wiadomo za co poprzebierane o ile nie poniesie ich fantazja) wyjące pod domem za jajka, ciasto i najchętniej za twardą walutę. Tak się szczęśliwie składa, że z powodu miejsca zamieszkania omijają mnie te wszystkie mniej lub bardziej barwne korowody przebierańców - za ciemno, za daleko, za straszno,

Black friday.

To już jutro! Hura! Prawdziwi faceci jak to na prawdziwych facetów przystało w piątkowy dosyć wcześnie ze względu na porę roku zaczynający się wieczór, będą mogli udać się do pobliskiego monopolowego. I zabrać ze sobą do domu zestawy starterów z finiszem, czyli na przykład cztery piwa w zestawie z dwusetką. Albo cztery dwusetki w zestawie z piwem. I spokojnie w zaciszu swoich czterech kątów, bez awantur i narzekania walnąć sobie kielicha na kanapie. Albowiem ich matki, żony i kochanki będą w tym czasie z dzikim błyskiem w oku biegać po galeriach handlowych od sklepu do sklepu polując niczym ludy pierwotne na mega promocje i przeceny. A to na super sukienkę przecenioną z 500 na 500, a to na buciki modne z ceną obniżoną z 200 na 250, a to na torebeczkę nikomu tak naprawdę niepotrzebną, ale przecież za jedyną stówkę, więc grzech nie kupić. Wraz z pierwszymi promieniami zaspanego piątkowego słoneczka zaczyna się przecież w naszym kraju kolejne flancowane zachodnioimperialistyczne święto ni

Ojczyzna nasza.

"...Jaka piękna jest ojczyzna nasza z lotu ptaka, aż chce się płakać, normalnie chce się płakać...". Tak oto jeden z moich ulubionych bardów Rzeczypospolitej czyli Piotr Bukartyk cynicznie "refrenuje" w jednym ze swoich utworów. Właściwie więc nie dziwi mnie, czemu po medialnym nagłośnieniu pierwszej od dziesiątek lat podróży Polaka do USA bez wizy od razu te dźwięki rozgościły się w mojej głowie jako wspomnienia ziemi oddalającej się coraz bardziej po starcie samolotu. Co prawda mój złośliwy i dekadencki umysł od razu podrzucił mi obrazy, które jak kreda na suchej tablicy zazgrzytały mi w wyobraźni, czyli sceny z filmu Barei pod tytułem Miś, kiedy w rytm zacinającej się muzyki dwóch "małych krakowiaków" wręcza paszporty Stanisławowi Tymowi i Krystynie Podleskiej. Przyznam się, że kompletnie nie pamiętam kiedy po raz pierwszy (oczywiście nie ostatni) ujrzałem ów film Barei, ale już wtedy, będąc przerysowanym komizmem komunistycznych realiów, wzbudzał on je

Ultra Anababtyści.

Ultra anababtyści czyli tłumacząc z polskiego na nasze po prostu Amisze. Czyli całkiem spora społeczność, której różne liczebnie zgromadzenia spotkać można głównie w rolniczych stanach Ameryki Północnej, choć wywodzą się z terenów dzisiejszej szwajcarskiej Alzacji. Charakteryzują się głównie dość restrykcyjnym odrzucaniem nowoczesnej technologii (w niektórych tylko wspólnotach dopuszczone jest korzystanie z elektryczności) oraz surowymi zasadami życia i współżycia. Jeśli kiedykolwiek dane wam było oglądać filmy o Amiszach to na pewno pamiętacie brodatych, pacyfistycznie nastawionych facetów w słomianych kapeluszach i w spodniach z szelkami, niewiasty w czepkach i długich sukniach, dzieci beztrosko wędrujące do szkoły, bryczki zaprzęgnięte w konie, całą tą sielskość nachalnie wręcz napastującą widza na każdym kroku. Co dziwne, mimo idealnych warunków sprzyjających powstaniu na tej bazie sekty społeczność Amiszów choć mocno zamknięta jest wciąż oparta na całkowitej dobrowolności. Dorasta

13.X

Za pięć dni najważniejsze po roku 1989 wybory parlamentarne. Być może ostatnie demokratyczne w tym kraju. Po 30 latach historia chichocząc zatoczyła koło. Znowu mamy jedną słuszną i nieomylną partię pełną miernot i lizusów łasych na stanowiska i profity, jednego wszechwładnego sekretarza generalnego oderwanego od rzeczywistości i ogłupione lub przekupione tłumy, przekonane, że ich głos nic nie znaczy. Trójpodział władzy właściwie nie istnieje, wojsko ledwo zipie, sektor gospodarki prywatnej jest zarzynany, sztucznie stymuluje się przemysł w którym udziały ma skarb państwa, szkolnictwo zostało zniszczone, inflacja rośnie, ceny rosną, telewizja łże, szpitale są zamykane, a jedyne co różni dzisiejszą Polskę od tej komunistycznej to tłustość katabasów w czarnych sukienkach. Ci tym razem ustawili się lepiej niż poprzednio i gotówka płynie do nich szerokim strumieniem. Na nic chamstwo rządzących wobec niepełnosprawnych, nauczycieli, pogarda wobec kobiet i czarnych marszów, lekceważenie groźn

Dla czystych wszystko jest czyste.

"... Dla czystych wszystko jest czyste, dla skalanych zaś i niewiernych nie ma nic czystego, lecz duch ich i sumienie są zbrukane. Twierdzą, że znają Boga, uczynkami zaś temu przeczą..."* Już dziecięciem małym będąc zadawałem podobno mocno upierdliwe pytania. Na przykład takie kiedy spytałem babcię czy to nie jest tak, że skoro ksiądz, biskup, papież itp. to pasterze, a wierni to owce to najzwyczajniej w świecie parafianie są trzodą pasioną przez swoich panów dla ich własnego dobra? Od tamtej pory jako chyba jedyny dzieciak w okolicy mogłem sam decydować czy muszę w niedzielę być w kościele. Wybór był dla mnie oczywisty - nie bywałem -  czekając na powrót kolegów od piłki w hamaku wiszącym za domem. Lata później zresztą doczytałem co pierwotnie znaczyło słowo parafianin - polecam dociekliwym. Przez okres dorastania, a potem już dorosłego życia obserwowałem i obserwuję nadal bez grama nienawiści, ale ze zdrowym mam nadzieję dystansem wszystkich tych baców i juhasów wypasającyc