Przejdź do głównej zawartości

Posty

Wyświetlanie postów z listopad, 2019

Black friday.

To już jutro! Hura! Prawdziwi faceci jak to na prawdziwych facetów przystało w piątkowy dosyć wcześnie ze względu na porę roku zaczynający się wieczór, będą mogli udać się do pobliskiego monopolowego. I zabrać ze sobą do domu zestawy starterów z finiszem, czyli na przykład cztery piwa w zestawie z dwusetką. Albo cztery dwusetki w zestawie z piwem. I spokojnie w zaciszu swoich czterech kątów, bez awantur i narzekania walnąć sobie kielicha na kanapie. Albowiem ich matki, żony i kochanki będą w tym czasie z dzikim błyskiem w oku biegać po galeriach handlowych od sklepu do sklepu polując niczym ludy pierwotne na mega promocje i przeceny. A to na super sukienkę przecenioną z 500 na 500, a to na buciki modne z ceną obniżoną z 200 na 250, a to na torebeczkę nikomu tak naprawdę niepotrzebną, ale przecież za jedyną stówkę, więc grzech nie kupić. Wraz z pierwszymi promieniami zaspanego piątkowego słoneczka zaczyna się przecież w naszym kraju kolejne flancowane zachodnioimperialistyczne święto ni

Ojczyzna nasza.

"...Jaka piękna jest ojczyzna nasza z lotu ptaka, aż chce się płakać, normalnie chce się płakać...". Tak oto jeden z moich ulubionych bardów Rzeczypospolitej czyli Piotr Bukartyk cynicznie "refrenuje" w jednym ze swoich utworów. Właściwie więc nie dziwi mnie, czemu po medialnym nagłośnieniu pierwszej od dziesiątek lat podróży Polaka do USA bez wizy od razu te dźwięki rozgościły się w mojej głowie jako wspomnienia ziemi oddalającej się coraz bardziej po starcie samolotu. Co prawda mój złośliwy i dekadencki umysł od razu podrzucił mi obrazy, które jak kreda na suchej tablicy zazgrzytały mi w wyobraźni, czyli sceny z filmu Barei pod tytułem Miś, kiedy w rytm zacinającej się muzyki dwóch "małych krakowiaków" wręcza paszporty Stanisławowi Tymowi i Krystynie Podleskiej. Przyznam się, że kompletnie nie pamiętam kiedy po raz pierwszy (oczywiście nie ostatni) ujrzałem ów film Barei, ale już wtedy, będąc przerysowanym komizmem komunistycznych realiów, wzbudzał on je