Przejdź do głównej zawartości

Potop.

 Mamy końcówkę lipca i Polskę zalewa. Jak na tę porę roku bardzo nietypowo, bo zalewa nas nie ogórkami na które powinien być sezon, a nie jest, bo pogoda jaka jest każdy widzi i ciul tam na polach rośnie, a nie ogórek. Nie zalewa nas nawet zalewa do ogórków przygotowana i niepotrzebna, bo jak już wspomniałem ogórków nie ma. Nie zalewa nas też pot. To znaczy wczoraj akurat mógł, ale już dziś nie i tak całe póki co lato, trochę przygrzeje, a potem wiosna, albo jesieni polskiej glajda. To co nas zalewa? Gówno nas zalewa. Spokojnie, nie, nie walnął znowu kolektor pod Wisłą, więc resztki ryb z królowej polskich rzek mogą pływać spokojnie. Zalewa nas gówno debilizmu, z którego przy tych temperaturach błyskawicznie wyrasta coś na kształt faszyzmu, przez nieco mało zorientowanych nazywane mylnie patriotyzmem. Czemu mylnie? Otóż spieszę wyjaśnić. Patriota to osobnik lub osobniczka która kocha swój kraj, kocha ludzi, pracuje, płaci podatki, kocha sprzątać po sobie, kocha język ojczysty i dlatego nie przeklina, kocha porządek, prawo, niektórzy nawet nie wiedzieć czemu patriotycznie kochają tego bogu, co go tu nam Czesi z Niemcami zainstalowali przy pomocy szpiega ze wschodu czyli Mieszka. Faszysta natomiast to jest taki złamas co nienawidzi wszystkiego co inne. Innej mowy, koloru skóry, orientacji, ubrania, i tak dalej oraz co znamienne, na każdym kroku sobie ryj wyciera rzekomym umiłowaniem do ojczyzny. Przy czym przyznać należy, że jeśli coś kocha nad życie to kebaba i  kocha miłością głęboką pod warunkiem, że jest to kebab polski. Kiedy Rzeczpospolita przystępowała przy akompaniamencie fanfar do tak zwanej Unii Europejskiej, pewien znany i wielki polski wieszcz w osobie Stanisława Lema rzekł, iż "wkrótce Europa przekona się i to boleśnie, co to są polskie fobie, psychozy i historyczne bóle fantomowe". Oto właśnie nadeszło owo wkrótce. Po latach ssania kasy unijnej - dzięki której nasza gospodarka i jakość życia wystrzeliły do przodu jak rakieta z Uznańskim - Zjednoczona Europa Polakom nagle obrzydła. Bach, brzdęk, bum i na wierzch spod perfumowanych flag unijnych wypełzły te nasze narodowe, nierozerwalnie z nami sklejone od wieków cechy polskie. Rasizm, nienawiść do sąsiadów i odmienności, słoma w butach aż po beret z antenką i antycokolwizm, byle tylko być na nie. Narodowe nie rzucim ziemi, nie będzie nam pluł, zesraj się, a nie daj się. 
Ja tam już się światem nacieszyłem to mi polexit nie straszny, ziemniaki sadzić umiem, grzybów też nazbieram, granatem w rzece rybę się złowi, umiem tez przetrwać parę dni bez prądu i nie popełnić z tego powodu samobójstwa. O dzieci też się nie martwię, bo je wychowałem w duchu wolności i same doskonale wiedzą, że jak im źle w ich ojczyźnie to żadna hańba szukać szczęścia gdzie indziej, gdzie ludzie normalniejsi, a poranną kawę można wypić bez dodatku krwi uświęconej heroizmem przodków, co to za wolność waszą i naszą i jak to na wojence ładnie kiedy ułan z konia spadnie. Ale ja zostaję. Żeby z dziką satysfakcją obserwować ten dobrobyt w jakim przyjdzie tym pseudopatriotom żyć, kiedy UE w końcu z westchnieniem ulgi nas wydali. A że po rosyjsku jako tako umiem, to kiedy niedźwiedź ze wschodu położy w końcu na nas łapę, to i sobie dorobię tłumacząc urzędowe pisma tym wszystkim, którzy (jak przestrzegał Himilsbach) zostali jak ten głupi c*uj z tym angielskim. 
A jak na razie Polskę zalewa. 

Tym razem w ramach nauki pływania w zalewie narodowej sesja z uroczą jak zwykle Sonią. Poczyniona na czerwcowym plenerze Misja Adela 2025, przy pomocy aparatu marki pentax645 i kliszy kentmere100. Miłego paczania, póki jeszcze można. 
















Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Majtki wyklęte.

 Jest taki stary dowcip, mówiący o tym, że kiedyś, żeby zobaczyć kobiece pośladki należało rozchylić majtki, a dziś, żeby zobaczyć majtki, należy rozchylić pośladki.  Natenczas właśnie , dzięki impulsowi słownemu od Pani Zofii przedstawię w miarę zwięźle historię damskich majtek. Historię teoretycznie długą jak pantalony, ale tak naprawdę jeśli chodzi o przedział czasowy to skąpą jak stringi. Wydawać by się bowiem mogło, że kobieca bielizna jest czymś tak oczywistym i naturalnym, że na pewno pierwsze majtki założyła Ewa zaraz po wygnaniu z raju i jedyne co jest w tej historii niejasne to tylko to jakiej były firmy. Tymczasem jak się okazuje nic bardziej mylnego, przez wiele, wiele wieków gacie jako okrycie intymnej części ciała były czymś zarezerwowanym tylko i wyłącznie dla mężczyzn. Taki na przykład żyjący 5300 lat temu na terenach dzisiejszego Tyrolu słynny człowiek lodu Ötzi, oprócz wierzchniej odzieży miał na sobie specjalną skórzaną przepaskę chroniącą genitalia. W XIII ...

Ach ta dzisiejsza młodzież.

 Nie mam pojęcia jak to wygląda w innych krajach, w innych społecznościach. Ale u nas w rodzimym grajdołku "achowanie" mamy niejako we krwi. Kiedy byłem młody, z ust starszych nie raz słyszałem: "ach ta dzisiejsza młodzież", kiedy jestem starszy, z ust wielu rówieśników słyszę to samo. Plus jeszcze modne są: "za moich czasów" oraz "kiedyś to było inaczej". I szczerze mówiąc nie mam pojęcia, skąd to się bierze. No dobrze, za moich czasów i kiedyś to było inaczej, da się jeszcze jakoś wytłumaczyć, bo faktycznie świat nie stoi w miejscu, świat się zmienia, a nowinki technologiczne skróciły obieg informacji z tygodni do sekund, przesyłany zaś obraz pozwala mieszkańcowi Australii uczestniczyć on-line w koronacji Karola, króla Brytów. Można rzec, że świat się skurczył do niewielkiej szklanej kuli, w której kiedyś po potrząśnięciu, wokół figurki tańczącej pary wirował "śnieg", a dziś wirują pierdyliardy informacji i obrazów. Więc ...

Zombie.

Kiedyś (w tym wypadku słowo kiedyś oznacza jakieś dwadzieścia pięć lat wstecz) obejrzałem kilka filmów o zombie i dałem sobie spokój z kolejnymi. Czemu? Bo były do znudzenia powtarzalne. Nagła zaraza, epidemia, hordy żywych trupów, garstka niezarażonych i nieustająca zabawa w kotka i myszkę z tymi co mają mózg i tymi co chcą go zjeść. Strzelby, siekiery, piły łańcuchowe... zieeeew. Czyli nuda. Flaki (najczęściej dużo flaków) z olejem. Dlatego szerokim łukiem omijałem ten gatunek i poza dwoma wyjątkami nadal omijam. Pierwszym wyjątkiem był Zombieland. Rzec by można lekka i przyjemna komedyjka o zombie, dodatkowo z dwójką aktorów, których lubię, czyli Bill Murray grający samego siebie i Woody Harrelson. Drugim filmem, który mi się spodobał (ale to raczej ze względu na robiące wrażenie kadry i ujęcia) był/jest: Jestem legendą. Z Willem Smithem. Reszta jakoś mi nie podchodzi i już. I chyba dobrze, bo jak pokazało życie, nasze ludzkie wyobrażenia o zombie szerokim łukiem rozmijają się z rze...