Odkąd ponad sto lat temu pierwsze emancypantki zaczęły nosić spodnie, świat zaczął się zmieniać. Początkowo działo się to pomalutku, prawie niezauważenie; skrócone zostały fryzury, przybył jeszcze jeden krój spodni - damski, w którym to oprócz innego dopasowania materiału na biodrach pozbyto się również miejsca na... no na te, sami wiecie. Bo jeśli kobieta ma jaja (a wiele ma) to na pewno nie nosi ich w spodniach. Ciekawostką tak na marginesie jest, że mimo upływu tylu lat damskie portki nadal zazwyczaj mają sporo mniejszą liczbę kieszeni i sam nie wiem czy to z powodu wygody czy jednak stereotypu jeszcze nie wymazanego ze świadomości społecznej, że kobieta swoje drobiazgi nosi jednak w torebce. Po owej w miarę grzecznej rewolucji kobiet, w pierwszej połowie XX wieku jedna wojna i druga wojna spowodowały, że płeć piękna niejako naturalnie, acz z impetem wkroczyła w hermetyczny wcześniej świat męskich zawodów zarezerwowanych w patriarchalnym społeczeństwie tylko i jedynie dla facetów. W drugiej połowie zeszłego wieku bywało różnie, oczywiście nieraz pod górkę, ale jak już ruszyła lawina to nic jej nie mogło zatrzymać. Hipisowskie lata siedemdziesiąte, dyskotekowe osiemdziesiąte czy wreszcie lata dziewięćdziesiąte pełne przemian politycznych i społecznych całkiem wywróciły męski porządek świata do góry nogami, czy nawet wręcz do góry kołami. Jak dołożyć do tego już nie opartą na oczekiwaniach, prośbach czy tłumaczeniu, ale na żądaniach i "nam się należy", ostrą walkę kobiet na początku XXI wieku o swoje miejsce w świecie i szacunek ze strony facetów plus szeroką fale ruchu "metoo", to przestaje być tajemnicą, czemu tak drastycznie odwrócił się płciowy podział poglądów politycznych. Z wieloletnich badań politologów wyłania się bowiem ciekawy obraz. W tak zwanych krajach mniej lub bardziej rozwiniętych, jeszcze na początku lat 60 tych ubiegłego wieku około 60 do 70% wyborców o mocno lub umiarkowanie prawicowych poglądach stanowiły kobiety. Zaś w męskiej populacji, wówczas około 60% badanych miało ciągoty lewicowe lub lewicowo liberalne. Jak twierdzą badacze, ówczesna wyraźnie większa lewicowość płci męskiej wynikała z większego nadal mimo wszystko udziału w robotniczym i chłopskim rynku pracy, gdzie wyzysk i brak norm był właśnie normą, a o swoje prawa należało walczyć nie tylko za pomocą strajków, ale często pięściami i kamieniami. Zaś prawicowość płci żeńskiej wynikała oczywiście z religijności, ale też z tkwienia w świecie oczekiwań wobec roli kobiet w społeczeństwie, a co za tym idzie ograniczanego od zawsze dostępu do nauki, wiedzy, pracy i piastowania stanowisk publicznych. Jak się obecnie okazuje, po upływie wieku - role i proporcje się odwróciły. Wraz z postępem emancypacji kobiety pokonując kolejne bariery męskiego dotychczas świata, siłą rzeczy politycznie i wyborczo stawać zaczęły coraz częściej po stronie lewej, oferującej im wsparcie w dążeniu do zmian i większą swobodę społeczno-polityczną. Zaś coraz mniej radzący sobie z ekspansją płci pięknej mężczyźni, kiedy ich idealny świat wyciągano im siłą spod nóg, zaczęli pocieszenia szukać w ramionach religijnej i tęskniącej za "tradycyjnym" modelem rodziny prawicy. Co oczywiście poskutkowało jeszcze głębszym okopaniem się na swoich pozycjach przeciwników - kobiety utwierdzało w słuszności swoich wyborów i dodawało sił w walce o kolejne zmiany, a mężczyzn coraz bardziej zagubionych i nie rozumiejących zmian, spychało coraz mocniej w prawy narożnik. Nawet biorąc pod uwagę polską anomalię (tu podziały wyborów politycznych nie są tak wyraźne na linii kobiety - mężczyźni, a bardziej na religijni i ci mniej religijni) obecnie w krajach rozwiniętych wyraźnie zauważalna wśród facetów jest rosnąca tendencja do ufania i oddawania głosów przeróżnej maści oszołomom, głoszącym przeróżne bzdury, ale zazwyczaj trzymających się haseł konieczności powrotu do dawnych tradycyjnych wartości i przywrócenia dawnego porządku świata. A wśród kobiet wzrasta wciąż tendencja wspierania lewicowych kandydatów, których poglądy może nie zawsze do końca muszą się im podobać, ale jako całokształt dają jako taką szansę na umacnianie pozycji niewiast. Poza wymiarem politycznym cała ta historia ma jeszcze jeden istotny wymiar - społeczno-demograficzny. Wyzwolenie pań z wcześniejszego wielowiekowego modelu matki i żony oraz wciąż powiększające się różnice w kwestii postrzegania roli kobiet w społeczeństwie skutkuje globalnym niżem demograficznym, przynajmniej w owych krajach uznanych za rozwinięte. Najlepszym i najbardziej wyrazistym przykładem jest Korea Południowa, gdzie obecnie 58% kobiet w wieku 20-35 lat nie myśli w ogóle o posiadaniu dzieci czy nawet męża/stałego partnera.
Czy ta historia wcześniej lub później skończy się społeczno-polityczną walką płci - nie wiem. Ale niedługo te... no... święta. Dobrze by było przy wspólnym stole popieprzyć o ilości ości w rybie, historii maku z makaronu (choćby dwie wojny opiumowe), czy nawet o tym skąd się wzięła nazwa piernika i dlaczego właśnie dlatego prawdziwy piernik musi zawierać dużo pieprzu. A nie o polityce, bo to może prowadzić do mordobicia i zakrwawienia białego obrusu skrywającego pod sobą aromatyczne sianko, oraz do potłuczonych bombek i dzwonków - jeśli wiecie co chcę powiedzieć.
Odpoczywajcie i rozkoszujcie się czasem wolnym tak jak lubicie najbardziej. Czego wszystkim Wam i sobie życzę. Tym z lewa i prawa i tym co stoją pośrodku i jeszcze bardziej tym, którym to wisi i powiewa.
A u mnie natenczas dwie kobiety na trwałe zapisane w historii w kartach literatury światowej. Ewa i Julia. Pierwsza jak wiadomo to ta od jabłek, druga to ta od balkonu. W emancypacyjnej odsłonie świata bez facetów, których jak wiadomo z lektury załatwiły na cacy :D
Zdjęcia powstałe na jesiennym plenerze Adela Photo Pathology.
kiev88/hp5
Nie mam pojęcia jak to wygląda w innych krajach, w innych społecznościach. Ale u nas w rodzimym grajdołku "achowanie" mamy niejako we krwi. Kiedy byłem młody, z ust starszych nie raz słyszałem: "ach ta dzisiejsza młodzież", kiedy jestem starszy, z ust wielu rówieśników słyszę to samo. Plus jeszcze modne są: "za moich czasów" oraz "kiedyś to było inaczej". I szczerze mówiąc nie mam pojęcia, skąd to się bierze. No dobrze, za moich czasów i kiedyś to było inaczej, da się jeszcze jakoś wytłumaczyć, bo faktycznie świat nie stoi w miejscu, świat się zmienia, a nowinki technologiczne skróciły obieg informacji z tygodni do sekund, przesyłany zaś obraz pozwala mieszkańcowi Australii uczestniczyć on-line w koronacji Karola, króla Brytów. Można rzec, że świat się skurczył do niewielkiej szklanej kuli, w której kiedyś po potrząśnięciu, wokół figurki tańczącej pary wirował "śnieg", a dziś wirują pierdyliardy informacji i obrazów. Więc ...
Komentarze
Prześlij komentarz