Za oknem poziomo fruwają pożółkłe liście. Słoneczko tak daleko, że choć świeci to ciepła daje niewiele. Siedzę w domu i popijam gorącą kawę mając w najbliższej perspektywie sprzątanie domu po niezwykle miłej ekipie wymieniającej okna i późniejsze wylewanie fundamentów pod ogrodzenie na budowie domu, w rześkich warunkach atmosferycznych. Póki więc muszę czekać lenię się świadomie i wygrzewam niczym kot, przeglądając z nudów internet w którym znajduję same niezwykle ważne i interesujące każdego Polaka wiadomości. W Brazylii podczas buntu więźniów w krwawych porachunkach zginęło 25 osadzonych, zanim policja opanowała sytuację. W Doniecku w zamachu bombowym zginął najsłynniejszy proradziecki separatysta. W USA spalono biuro republikańskiej partii, kosmici się z nami nie kontaktują bo wymarli, a Chantelle Connelly została przyłapana toples. Hm... nie chcę wyjść na jakiegoś nieczułego gnojka, którego poza czubkiem własnego nosa nie interesuje nic, ale co mnie obchodzi bunt więźniów w Brazylii? W sumie mogli go nie tłumić i wejść posprzątać jakby został już tylko jeden osadzony. Państwo by zaoszczędziło na utrzymywaniu darmozjadów, a policjanci nie narażaliby swojego życia i zdrowia. Bliżej mi już dziś chyba do zainteresowania się tym separatystą, którego wysadzili w windzie bloku gdzie mieszkał. Szkoda tylko, że jechał sam, a nie z towarzyszami broni, zawsze to kilku zielonych ludzików byłoby mniej. Republikańska partia... czyli która to? Bo się gubię? No dobra, zajrzałem i już wiem, to ta co wystawiła clowna jako kandydata na prezydenta USA. Którego zresztą to clowna w sposób piękny opisał Robert De Niro w społecznym spocie. A że się biuro spaliło? Nie takie rzeczy płonęły w Europie... Rzym, Reichstag czy choćby most Łazienkowski. Co do kosmitów... zdaje się, że Einstein kiedyś napisał, że najlepszym dowodem na istnienie inteligentnej cywilizacji w kosmosie jest to, że się z nami nie kontaktują więc po co na okrągło tą kwestią roztrząsać? A Chantelle? Kto to jest??? Znowu zajrzałem. I dupa. Ani tam cycków, ani nic innego interesującego i dalej nie wiem kto to. Jedynym światełkiem w tunelu dzisiejszej garści cennych zagranicznych informacji jest szopka jaką wyreżyserował Bob Dylan. Dzięki niemu Szwedzka Akademia Literatury przeżywa trudną lekcję pokory, próbując go namierzyć i wręczyć mu trochę pieniędzy wraz z dyplomem. Zamykam więc bez żalu portale informacyjne (przecież w rodzimym bagienku wydarzeń, nie będę się babrał, bo co w nim łyżką zamieszać to wypływa na wierzch albo Szydło, albo Macierewicz, albo Kaczyński... czyli nic strawnego dla normalnych ludzi) szykując się do pracy i... nagle zupełnie przypadkiem natrafiam w czeluści mego dysku na październikowe wspomnienie sprzed trzech lat. Co jak co, ale przy takim wspomnieniu jeszcze mogę posiedzieć chwilkę i ogrzać się. Patrycja i jesienne klimaty dawno temu dawno gdzieś w innym życiu.
p.s.
Tak na marginesie, nazwa miesiąca październik pochodzi od paździerzy, czyli pozostawianych na polu odpadów po lnie i konopiach. Konopiach oczywiście niemedycznych. Choć nie wiem, czy nie bliższa memu sercu jest starogermańska nazwa tego miesiąca weinmond czyli winnik.
p.s.
Tak na marginesie, nazwa miesiąca październik pochodzi od paździerzy, czyli pozostawianych na polu odpadów po lnie i konopiach. Konopiach oczywiście niemedycznych. Choć nie wiem, czy nie bliższa memu sercu jest starogermańska nazwa tego miesiąca weinmond czyli winnik.
ojej, to te zdjęcia mają chyba ze 2 lata :)
OdpowiedzUsuńUrokliwa Modelka, kolorystyka liści nadaje niesamowity klimat
OdpowiedzUsuń