Przejdź do głównej zawartości

Jak słodko.

Kilka lat temu... no dobra, kilka...naście z naciskiem na ...dziesiąt zespół Big Cyc śpiewał piosenkę p.t. Jak słodko zostać świrem. Nie znać się na polityce i głupim w każdym calu, jak słodko być wariatem w tym popieprzonym kraju. I takie tam jeszcze o bieganiu na golasa i łamaniu konwenansów. Skoczna punkowa (no powiedzmy) muzyka plus chwytliwy dla młodzieży tekst i piosenka krążyła po kasetach i głowach młodzieży olewajacej każdy system. Dziś po tych kilku... nastu z naciskiem na ...dziesiąt latach kiedy młodzież dorosła i nawet co poniektórzy nawet zainteresowali się tym co się dzieje w tym popierzonym wciąż kraju do problemu tumiwisizmu społecznego powróciła jedna z moich ulubionych wokalistek z rodzimego podwórka czyli... Kasia... nie, nie Kowalska (bo nie mam depresji) tylko Nosowska, nucąc mi z anteny radia Eska Rocka średnio 8 razy na dobę, że nie chce słuchać tych historii oraz czemu na podeszwach butów wnoszę jej do domu brud... Oczywiście wiem, że Kasi nie chodziło o mnie i ubolewam nad tym, no ale jak to mówią nie można mieć wszystkiego. Zupełnie przypadkowo, ten utwór wyprzedził nieznacznie ostatni poniedziałkowy masowy protest kobiet, które uznały, że też mają dosyć znoszenia im do domu cudzych (czyt. katolickich) strachów i lamentów zamiast róż. I w ten czarny poniedziałek wyszły na ulicę mimo licznych głosów, że to nic nie da, że będzie padać, że ich protest będzie tylko zasłoną dymną dla licznych machlojek rządu. Na szczęście, nasze panie, ale też i solidarni z nimi panowie nie poszli (do pracy) i poszli (na protesty, wiece i demonstracje), jasno dając do zrozumienia garstce rządzących oszołomów i prawicowych ekstremistów piszących bzdurne projekty, że syjamsko się czują i lgną, czują i lgną, zwłaszcza kiedy zagrożona jest ich wolność i podstawowe prawa. Pierwsze efekty już widać, choćby w oficjalnych stanowiskach episkopatu (XXI wiek, co ma kurna episkopat zajmujący się czarną magią do gadania w cywilizowanym kraju?) oraz rządzącej partii, według której to kłamstwa opozycji spowodowały wyjście kobiet na ulicę, a PiS jak to przystało na porządną partię nie widzi przecież miejsca kobiet na ulicy. Raczej przy garach, dzieciach i praniu, ale na ulicy to nie. Brawo dziewczyny! Brawo chłopaki! Dzięki Wam Jarek wreszcie mógł zobaczyć, jak to jest być w opozycji. Dawno, dawno temu może i faktycznie siedział u matki pod stołem, a teraz stał, stał dzielnie. Tyle tylko, że tam, gdzie kiedyś stało ZOMO...
Dzięki Wam i brakowi tumiwisizmu ta banda hipokrytów zrozumiała (na tyle na ile umie), że na tym boisku może i nie ma sędziego, choćby z marnego trybunłu, ale i druga strona też potrafi zagrać ostro. I tak ma być. Do samego końca. Tego rządu i tej partii. Czego Wam i sobie życzę.
A póki co w ramach malkontencji i przerwy od obalania tego i owego krótka, ale bardzo leniwa i pełna syjamskości sesja z Anią powstała na plenerze Adela Photo Pathology.





Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Zombie.

Kiedyś (w tym wypadku słowo kiedyś oznacza jakieś dwadzieścia pięć lat wstecz) obejrzałem kilka filmów o zombie i dałem sobie spokój z kolejnymi. Czemu? Bo były do znudzenia powtarzalne. Nagła zaraza, epidemia, hordy żywych trupów, garstka niezarażonych i nieustająca zabawa w kotka i myszkę z tymi co mają mózg i tymi co chcą go zjeść. Strzelby, siekiery, piły łańcuchowe... zieeeew. Czyli nuda. Flaki (najczęściej dużo flaków) z olejem. Dlatego szerokim łukiem omijałem ten gatunek i poza dwoma wyjątkami nadal omijam. Pierwszym wyjątkiem był Zombieland. Rzec by można lekka i przyjemna komedyjka o zombie, dodatkowo z dwójką aktorów, których lubię, czyli Bill Murray grający samego siebie i Woody Harrelson. Drugim filmem, który mi się spodobał (ale to raczej ze względu na robiące wrażenie kadry i ujęcia) był/jest: Jestem legendą. Z Willem Smithem. Reszta jakoś mi nie podchodzi i już. I chyba dobrze, bo jak pokazało życie, nasze ludzkie wyobrażenia o zombie szerokim łukiem rozmijają się z rze

Ach ta dzisiejsza młodzież.

 Nie mam pojęcia jak to wygląda w innych krajach, w innych społecznościach. Ale u nas w rodzimym grajdołku "achowanie" mamy niejako we krwi. Kiedy byłem młody, z ust starszych nie raz słyszałem: "ach ta dzisiejsza młodzież", kiedy jestem starszy, z ust wielu rówieśników słyszę to samo. Plus jeszcze modne są: "za moich czasów" oraz "kiedyś to było inaczej". I szczerze mówiąc nie mam pojęcia, skąd to się bierze. No dobrze, za moich czasów i kiedyś to było inaczej, da się jeszcze jakoś wytłumaczyć, bo faktycznie świat nie stoi w miejscu, świat się zmienia, a nowinki technologiczne skróciły obieg informacji z tygodni do sekund, przesyłany zaś obraz pozwala mieszkańcowi Australii uczestniczyć on-line w koronacji Karola, króla Brytów. Można rzec, że świat się skurczył do niewielkiej szklanej kuli, w której kiedyś po potrząśnięciu, wokół figurki tańczącej pary wirował "śnieg", a dziś wirują pierdyliardy informacji i obrazów. Więc

Ucho od śledzia.

W zamierzchłych czasach, dawno, dawno temu, kiedy byłem młody i po niebie jeszcze latały pterozaury używaliśmy zwrotu "ucho od śledzia", oznaczającego nic. Figę z makiem. Null. Zero. Zakładaliśmy się o ucho od śledzia, obiecywaliśmy w grach wygranemu ucho od śledzia, nagradzani byliśmy przez rodziców za posprzątanie swojego pokoju uchem od śledzia. Powszechnie bowiem uważano, że dzieci i ryby głosu nie mają, ale dodatkowo ryby, czyli chociażby śledzie, uszu też nie posiadają. Jakże się myliliśmy wtedy, my, nasi rodzice i nawet te pterozaury. Okazuje się, że śledzie mają doskonały i bardzo czuły słuch. Naukowcy odkryli również, że śledzie słuchu owego używają w nieco niecodzienny dla nas sposób, albowiem do nasłuchiwania pierdów współtowarzyszy z ławicy. Widzieliście kiedyś film przyrodniczy z ławicą śledzi? Tysiące ryb w jednej zbitej masie, wykonujących manewry unikowe przed drapieżnikami, jakby sterował nimi jeden mózg. W lewo, prawo, do góry, po skosie w dół. Ostra jazda b