Wielu zna to zapewne z autopsji. Podchodzi do Was ktoś z pozoru nieznajomy, mówi cześć i zaczyna rozmowę jakbyście co najmniej przez ostatnie dwa lata spędzili wspólnie z nim jednego Sylwestra, wakacje letnie we Władysławowie i ferie zimowe na nartach w Szczyrku. Odpowiadacie cześć, uśmiechacie się i kombinujecie... skąd ja kurna tego gościa/tą dziewczynę znam?!?!? Bo nie oszukujmy się, już tak jesteśmy skonstruowani, że często głupio nam powiedzieć: no cześć, ale powiedz mi, skąd my się znamy. Więc stoimy, uśmiechamy się, odpowiadamy zdawkowo na parę pytań typu co tam u Joli lub Włodka (skąd on/ona cholera zna Jolę i Włodka?!?), dziękujemy za zainteresowanie zdrowiem naszych dzieci i czując się nieswojo spoglądamy na zegarek mówiąc, że musimy już lecieć bo jesteśmy umówieni. Oczywiście dziękujemy jeszcze na odchodnym za pozdrowienia dla małżonki lub małżonka i obiecujemy że na pewno zadzwonimy. Tylko do kogo??? I potem się głowimy i kombinujemy i zastanawiamy... często na próżno. Niektórzy sięgają po takim zajściu po lecytynę która podobno dobrze działa na pamięć, inni odstawiają masło lub jajka, które podobno źle działają na pamięć. Zupełnie niepotrzebnie. Okazuje się bowiem, że jeśli Was to spotyka to najprawdopodobniej należycie do 2% światowej populacji ludzi dotkniętych prozopagnozją czyli tak zwaną ślepotą twarzy. Nie będę udawał pseudonaukowca i Wam tu pisał o ciele modzelowatym, styku płata potylicznego czy zakręcie hipokampa. Po prostu podobnie jak rozpoznawalny chyba na całym świecie Brad Pitt paradoksalnie nie rozpoznajecie twarzy ludzi wcześniej już poznanych. I tyle. Nie ma czym się tak naprawdę przejmować, wada to wada i lekarstwa na to nie ma. Osobiście zresztą bez grama skrępowania się też niniejszym przyznam, że u siebie ostatnimi laty zauważyłem podobne objawy. Jako młodzieniec szczyciłem się fotograficzną (wzrokową) pamięcią, z biegiem lat moja zdolność do zapamiętywania obrazów osłabła (ale póki co całkowicie nie zanikła, dobrze pamiętam tych co kasę ode mnie pożyczyli). Tłumaczyłem sobie tą gorszą kondycję mojej pamięci oczywiście płynącymi latami, nadużywaniem jajek czy też poznawaniem ludzi nowych głównie na imprezach gdzie alkohol bynajmniej nie odgrywał drugoplanowej roli. Teraz się okazuje, że to najprawdopodobniej postępująca powoli acz nieubłaganie prozopagnozja. Szczęściem w nieszczęściu jak już wcześniej pisałem choroba ta dotyczy tylko nierozpoznawania twarzy. Resztę części ciała można i należy zapamiętywać, choćby właśnie w celu samodoskonalenia umysłu. Co często jako fotograf czynię i nie chwaląc się mam na tym polu pewne sukcesy. Jak chociażby umiejętność rozpoznania zawsze i wszędzie tych (choć oczywiście nie tylko tych) piersi, należących do pięknej Natalii. No prozopagnostycy, wysilić się, Natalia już nie raz gościła u mnie, pamiętacie? Tym razem nie musicie jednak udawać, że tak i jeśli pamięć zawodzi po prostu możecie sprawdzić. Bo wiecie, rozumiecie, umysł należy i trzeba ćwiczyć, dla własnego dobra... ;)








ciała modzelowatego, styku płata potylicznego lub zakrętu hipokampa
http://www.poradnikzdrowie.pl/zdrowie/uklad-nerwowy/prozopagnozja-przyczyny-i-objawy-czy-mozna-wyleczyc-slepote-twarzy_36485.html
ciała modzelowatego, styku płata potylicznego lub zakrętu hipokampa
http://www.poradnikzdrowie.pl/zdrowie/uklad-nerwowy/prozopagnozja-przyczyny-i-objawy-czy-mozna-wyleczyc-slepote-twarzy_36485.html
Komentarze
Prześlij komentarz