Przejdź do głównej zawartości

Gender.

Historia jaką chciałbym dziś pokazać wydarzyła się naprawdę. Właściwie wydarza się naprawdę codziennie. Za ścianą waszego mieszkania, za płotem waszej posesji, obok. Przemoc domowa. Każdy kto zajmuje się tym problemem szczerze przyznaje, że tylko niewielki procent osób poszkodowanych w wyniku przemocy domowej decyduje się na ujawnienie, pójście na policję, szukanie pomocy. A i tak liczby są zatrważające. Wedle statystyk z roku 2014 ujawniono ponad 105 tysięcy ofiar przemocy domowej. Z czego prawie 73 tysiące to kobiety, 21 tysięcy to dzieci, a reszta to mężczyźni w rurkach. Powstało i powstaje wiele instytucji, które z większym lub mniejszym powodzeniem zajmują się pomocą ofiarom, policja zakłada niebieskie karty, kuratorzy z dzielnicowymi doglądają, a mądre głowy raz na jakiś czas (czyli zazwyczaj kiedy dojdzie do tragedii) w TV dyskutują nad problemem. Skąd i dlaczego w Polsce tyle przemocy ze strony mężczyzn. Podobno wszystkiemu winna jest męska psychika i świat, za którą owa męska psychika nie nadąża. Nie bez znaczenia są też historyczne fakty. Czasy zaborów i powstań, kiedy kwiat męskiej populacji biegał po polach, borach,  krzakach z kosami i dał się wystrzelać i powywieszać, a w domach zostały chucherka chorowite oraz ci co na widok krwi mdleli zrobiły swoje. Potem I Wojna Światowa i podobny efekt. Po chwili II Wojna Światowa, która tą sterylizację spotęgowała. No i lata komunizmu, kiedy kobieta została zdjęta z piedestału i postawiona obok mężczyzny przy tokarce, betoniarce czy posadzona na traktorze. Przestała być tą delikatną, pachnącą fiołkami niewiastą, którą trzeba się opiekować i ją chronić. Stała się kolegą z pracy, czasami z baru, często rywalem zawodowym. A pula męskich genów, przekazywana przez wieki przez tych co nie mieli siły i woli walczyć z wrogiem zrobiła swoje. Dziś nawet moda na drwala nie pomoże. Co z tego, że na gębie broda, na klacie koszula flanelowa jakiej nie powstydziłby się Janek Pradera z Siekierezady, kiedy na dupie spodnie rurki w których projektant nie przewidział miejsca na jądra, a paznokietki często tak przypiłowane, że wzięcie do ręki młotka czy klucza nasadowego może je połamać? Do tego dochodzi ta jakże kobieca i ogólnoświatowa nagonka na "prawdziwych" mężczyzn. Jedzenie krwistego steka jest powodem do wstydu. Mięso? Tylko sojowe! Do tego sałata, skropiona obficie oliwą i posypana embrionami rzeżuchy czy innymi kiełkami bambusa. Nawet były  i niedoszły po raz wtóry pierwszy mężczyzna Rzeczypospolitej przez wzgląd na modę i nagonkę odwiesił fuzję na kołek i zgolił "wonsa". Dawno temu Big Cyc ustami swego wokalisty miał refren w jakiejś piosence: "...nie ma to żadnej rady dzisiaj rządzą nami baby...". I teraz jak się dziwić, że facet raz na jakiś czas frustrację swoją spowodowaną dietą zieloną i uciskiem w kroku wyładowuje na winnych tego stanu, czyli babach?
Na szczęście jest jeszcze Episkopat. Polski. Który to twardo stoi na straży starych wartości i nie zgadza się, na wywrócenie porządku świata do góry nogami. Leje Cię mąż? Pomódl się do Przenajświętszej Panienki o mądrość, która pozwoli Ci stać się lepszą żoną. Mąż pije i bije? Zastanów się co robsz źle, że go doprowadziłaś do tego stanu. Zarabiasz więcej niż on? Wstydź się! Episkopat Polski przeciwnie do instytucji rządowych i społecznych nie skupia się wyłącznie na ofiarach i próbach pomocy im. Episkopat ustami swych biskupów chce zapobiegać, edukować. Stąd encykliki nawołujące do starych wartości. Cała rodzina zjadła wspólnie obiad? Pozwólmy dziewczynkom i kobietom posprzątać ze stołu. Zosia czy Wiktoria ma już 10 lat i jeszcze nie umie gotować? Matko, wstydź się. Twoja dorosła córka skarży się, że dopiero rok po ślubie, a jej mąż woli z kolegami łazić po knajpach? Naucz ją szydełkowania czy haftu, te zajęcia pozwolą jej odpędzić od siebie myśli złe i niegodne. Nie możecie mieć dzieci? Modlitwa nie pomaga? To możesz się z taką wybrakowaną babą rozwieść. I żadnego tam gadania, że wszyscy są równi. To znaczy są, ale chłopcy są trochę równiejsi i należy im się ta odrobina szacunku, który dziś muszą pięścią i pasem przywracać. A w niedzielę obowiązkowo wizyta w kościele. Niech dzieci się od maleńkości uczą, że żeby być facetem z rąsiami delikatnymi, nie skażonymi brudem i pracą i nosić kieckę trzeba najpierw dostać święcenia, a nie byle xboxa i kieszonkowe.
Wtedy dopiero, nastanie prawdziwy, niczym niezmącony pokój. Między płciami. Amen.
p.s.
Podczas sesji zdjęciowej nie ucierpiał żaden kot ani mężczyzna.
p.s. 2
Podziękowania dla Konrada, że mimo iż na co dzień stoi po drugiej stronie aparatu zechciał mi ponownie zapozować i oczywiście podziękowania dla modelki, wielki całus E.





















Komentarze

  1. Temat godny poruszenia.
    oczywiście nieomieszkam pięknych zdjęć docenić...
    Dokąd będą ofiary,dotąd i kaci dla równowagi będą mieli się świetnie.
    ostatecznie mamy wybór,walczyć,uciekać reszta to konsekwencją.

    nie mniej wyjątkowo ujął mnie w tej notce wątek humoru,ach te ofiary w postaci mężczyzn w rurkach zapewne snic mi się będą po nocach

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Zombie.

Kiedyś (w tym wypadku słowo kiedyś oznacza jakieś dwadzieścia pięć lat wstecz) obejrzałem kilka filmów o zombie i dałem sobie spokój z kolejnymi. Czemu? Bo były do znudzenia powtarzalne. Nagła zaraza, epidemia, hordy żywych trupów, garstka niezarażonych i nieustająca zabawa w kotka i myszkę z tymi co mają mózg i tymi co chcą go zjeść. Strzelby, siekiery, piły łańcuchowe... zieeeew. Czyli nuda. Flaki (najczęściej dużo flaków) z olejem. Dlatego szerokim łukiem omijałem ten gatunek i poza dwoma wyjątkami nadal omijam. Pierwszym wyjątkiem był Zombieland. Rzec by można lekka i przyjemna komedyjka o zombie, dodatkowo z dwójką aktorów, których lubię, czyli Bill Murray grający samego siebie i Woody Harrelson. Drugim filmem, który mi się spodobał (ale to raczej ze względu na robiące wrażenie kadry i ujęcia) był/jest: Jestem legendą. Z Willem Smithem. Reszta jakoś mi nie podchodzi i już. I chyba dobrze, bo jak pokazało życie, nasze ludzkie wyobrażenia o zombie szerokim łukiem rozmijają się z rze

Ach ta dzisiejsza młodzież.

 Nie mam pojęcia jak to wygląda w innych krajach, w innych społecznościach. Ale u nas w rodzimym grajdołku "achowanie" mamy niejako we krwi. Kiedy byłem młody, z ust starszych nie raz słyszałem: "ach ta dzisiejsza młodzież", kiedy jestem starszy, z ust wielu rówieśników słyszę to samo. Plus jeszcze modne są: "za moich czasów" oraz "kiedyś to było inaczej". I szczerze mówiąc nie mam pojęcia, skąd to się bierze. No dobrze, za moich czasów i kiedyś to było inaczej, da się jeszcze jakoś wytłumaczyć, bo faktycznie świat nie stoi w miejscu, świat się zmienia, a nowinki technologiczne skróciły obieg informacji z tygodni do sekund, przesyłany zaś obraz pozwala mieszkańcowi Australii uczestniczyć on-line w koronacji Karola, króla Brytów. Można rzec, że świat się skurczył do niewielkiej szklanej kuli, w której kiedyś po potrząśnięciu, wokół figurki tańczącej pary wirował "śnieg", a dziś wirują pierdyliardy informacji i obrazów. Więc

Ucho od śledzia.

W zamierzchłych czasach, dawno, dawno temu, kiedy byłem młody i po niebie jeszcze latały pterozaury używaliśmy zwrotu "ucho od śledzia", oznaczającego nic. Figę z makiem. Null. Zero. Zakładaliśmy się o ucho od śledzia, obiecywaliśmy w grach wygranemu ucho od śledzia, nagradzani byliśmy przez rodziców za posprzątanie swojego pokoju uchem od śledzia. Powszechnie bowiem uważano, że dzieci i ryby głosu nie mają, ale dodatkowo ryby, czyli chociażby śledzie, uszu też nie posiadają. Jakże się myliliśmy wtedy, my, nasi rodzice i nawet te pterozaury. Okazuje się, że śledzie mają doskonały i bardzo czuły słuch. Naukowcy odkryli również, że śledzie słuchu owego używają w nieco niecodzienny dla nas sposób, albowiem do nasłuchiwania pierdów współtowarzyszy z ławicy. Widzieliście kiedyś film przyrodniczy z ławicą śledzi? Tysiące ryb w jednej zbitej masie, wykonujących manewry unikowe przed drapieżnikami, jakby sterował nimi jeden mózg. W lewo, prawo, do góry, po skosie w dół. Ostra jazda b