Przejdź do głównej zawartości

Cała Polska czyta.

O tym, że czytanie rozwija wyobraźnię nie trzeba chyba nikogo na siłę przekonywać. Zima, za oknem wieje, pada, mrozi, a w ciepłym domu czeka na Was dobra książka, która potrafi tak wciągnąć, że zapomina się o całym świecie. A że świat mamy teraz taki jaki mamy, to coraz częściej mam chęć o nim zapomnieć. Zamiast zlepku suchych faktów, beznamiętnych komentarzy dziennikarzy i podawanych na szybko obrazków wolę zanurzyć w te wymyślone, nieprawdziwe, a przez to bezpieczniejsze światy niż ten prawdziwy. Bez konsekwencji, zobowiązań i realnych trosk. Historii których bieg można przerwać, potem do nich powrócić, wątków które często rozwijają się w zaskakujących kierunkach, i bohaterów, których często udaje się nam polubić. Tak, te chwile cenię sobie najbardziej. Chyba, że na wspólne czytanie zimowym przedpołudniem i ciepłą zieloną herbatę wpadnie Ola. Wtedy jeszcze łatwiej zapomnieć o wszystkim, nawet o czytaniu. Mam nadzieję, że mnie zrozumiecie. Przynajmniej męska część odwiedzających. I nie pytajcie. Bo odpowiedź brzmi: nie. Nie czytałem tej książki i nie wiem w jakim świecie wtedy była Ola.
Ale w ogóle to kocham czytać.
















Komentarze

  1. No tak, ale czytanie (przy otwartym umyśle, albo chociaż uchylonym) niesie ze sobą poważne konsekwencje. Na przykład zburzenie porządku rzeczy. Yea!

    OdpowiedzUsuń
  2. Fantastica complimenti davvero
    Morris

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Majtki wyklęte.

 Jest taki stary dowcip, mówiący o tym, że kiedyś, żeby zobaczyć kobiece pośladki należało rozchylić majtki, a dziś, żeby zobaczyć majtki, należy rozchylić pośladki.  Natenczas właśnie , dzięki impulsowi słownemu od Pani Zofii przedstawię w miarę zwięźle historię damskich majtek. Historię teoretycznie długą jak pantalony, ale tak naprawdę jeśli chodzi o przedział czasowy to skąpą jak stringi. Wydawać by się bowiem mogło, że kobieca bielizna jest czymś tak oczywistym i naturalnym, że na pewno pierwsze majtki założyła Ewa zaraz po wygnaniu z raju i jedyne co jest w tej historii niejasne to tylko to jakiej były firmy. Tymczasem jak się okazuje nic bardziej mylnego, przez wiele, wiele wieków gacie jako okrycie intymnej części ciała były czymś zarezerwowanym tylko i wyłącznie dla mężczyzn. Taki na przykład żyjący 5300 lat temu na terenach dzisiejszego Tyrolu słynny człowiek lodu Ötzi, oprócz wierzchniej odzieży miał na sobie specjalną skórzaną przepaskę chroniącą genitalia. W XIII ...

Ach ta dzisiejsza młodzież.

 Nie mam pojęcia jak to wygląda w innych krajach, w innych społecznościach. Ale u nas w rodzimym grajdołku "achowanie" mamy niejako we krwi. Kiedy byłem młody, z ust starszych nie raz słyszałem: "ach ta dzisiejsza młodzież", kiedy jestem starszy, z ust wielu rówieśników słyszę to samo. Plus jeszcze modne są: "za moich czasów" oraz "kiedyś to było inaczej". I szczerze mówiąc nie mam pojęcia, skąd to się bierze. No dobrze, za moich czasów i kiedyś to było inaczej, da się jeszcze jakoś wytłumaczyć, bo faktycznie świat nie stoi w miejscu, świat się zmienia, a nowinki technologiczne skróciły obieg informacji z tygodni do sekund, przesyłany zaś obraz pozwala mieszkańcowi Australii uczestniczyć on-line w koronacji Karola, króla Brytów. Można rzec, że świat się skurczył do niewielkiej szklanej kuli, w której kiedyś po potrząśnięciu, wokół figurki tańczącej pary wirował "śnieg", a dziś wirują pierdyliardy informacji i obrazów. Więc ...

Zombie.

Kiedyś (w tym wypadku słowo kiedyś oznacza jakieś dwadzieścia pięć lat wstecz) obejrzałem kilka filmów o zombie i dałem sobie spokój z kolejnymi. Czemu? Bo były do znudzenia powtarzalne. Nagła zaraza, epidemia, hordy żywych trupów, garstka niezarażonych i nieustająca zabawa w kotka i myszkę z tymi co mają mózg i tymi co chcą go zjeść. Strzelby, siekiery, piły łańcuchowe... zieeeew. Czyli nuda. Flaki (najczęściej dużo flaków) z olejem. Dlatego szerokim łukiem omijałem ten gatunek i poza dwoma wyjątkami nadal omijam. Pierwszym wyjątkiem był Zombieland. Rzec by można lekka i przyjemna komedyjka o zombie, dodatkowo z dwójką aktorów, których lubię, czyli Bill Murray grający samego siebie i Woody Harrelson. Drugim filmem, który mi się spodobał (ale to raczej ze względu na robiące wrażenie kadry i ujęcia) był/jest: Jestem legendą. Z Willem Smithem. Reszta jakoś mi nie podchodzi i już. I chyba dobrze, bo jak pokazało życie, nasze ludzkie wyobrażenia o zombie szerokim łukiem rozmijają się z rze...