Przejdź do głównej zawartości

Mauritius.

Tytułowy Mauritius to wyspa i zarazem państwo wyspiarskie położone w południowo-zachodniej części Oceanu Indyjskiego w archipelagu Maskarenów, niecałe 9000 km na wschód od Madagaskaru. Poza główną wyspą Mauritius w skład państwa wchodzą wyspy Rodrigues, Agalega i archipelag Cardagos - wszystkie pochodzenia wulkanicznego. Wyspa została odkryta przez Portugalczyków w 1505 roku, ale skolonizowali ją dopiero w 1639 roku Holendrzy nadając jej nazwę wyspy księcia Maurycego Orańskiego. W XVIII po opanowaniu wyspy przez Francuzów zmieniła ona nazwę na Ile de France, do nazwy Mauritius powrócono kiedy w 1810 roku wyspę przejęli Anglicy, którzy zresztą zaczęli sprowadzać na nią robotników z Indii i to właśnie Hindusi stanowią dziś 68% populacji ludności tego państwa. Niezależność Mauritius uzyskał w 1968 roku, zostając również członkiem ONZ. W 1992 roku kraj ten stał się republiką w ramach Wspólnoty Narodów - czyli podpięli się pod miodem i mlekiem płynący cycuszek Wielkiej Brytanii. Jakże to był słuszny krok dowodzi obecny status tego państwa: dzięki dynamicznemu rozwojowi turystyki przyciągnął wielu zagranicznych inwestorów osiągając jeden z najwyższych w Afryce dochodów na obywatela. Mauritius należy również do nielicznej (a nawet chyba jest jedyny) grupy krajów afrykańskich posiadających od dekad stabilną demokrację z regularnie odbywającymi się wyborami i przestrzeganiem praw człowieka. Głową państwa jest prezydent wybierany co pięć lat przez 70-cio osobowe Zgromadzenie Narodowe, czyli jednoizbowy parlament którego członków (62) wybiera się bezpośrednio w powszechnych wyborach, a pozostałych ośmiu jest wyznaczanych w zależności od wyników wyborów, by reprezentowali mniejszości etniczne. I co najważniejsze Mauritius jest najbezpieczniejszym krajem w Afryce i ma bardzo niski wskaźnik przestępczości. Nie zagrażają mu ani Ruscy, ani Niemcy, ani nawet UE, a Trump pewnie o nim nigdy nie słyszał. Jedynie groźne bywają cyklony. Z ciekawostek należy wspomnieć, że ruch na Mauritiusie w spadku po angolach jest lewostronny, prezenty tam wręcza się tylko prawą ręką, nie wolno po zachodzie słońca na plaży chodzić w szortach kąpielowych (czy bez z fajfusem na wierzchu można to nie wiem), temperatura w styczniu to średnio 23 stopnie, a w lipcu 25. No i to na Mauritiusie żył legendarny ptak Dodo. Dogadać się można po angielsku, francusku i miejscami nawet po chińsku, bo Chińczycy jak wiadomo są wszędzie.
I żeby nie było, że się chwalę na jakie to wakacje się wybieram. Ja tylko zrobiłem rekonesans. Z dobroci serca. Dla was moich kochani. Dla was wszystkich, którzy po ostatniej niedzieli Rejtanem się rzucacie w piaskownicy, bo pani przedszkolanka nie pozwoliła wam zabrać Karolkowi samochodziku strażackiego, którym się właśnie bawi. Dla was, którzy do melodii "Nie rzucim ziemi skąd nasz ród" deklarujecie, że wuj i c*uj to ostatni raz jak poszliście na wybory. Dla was którzy nucąc Bogurodzicę zaklinacie się, że już jutro, może najpóźniej za rok wyjeżdżacie z Polski. I dla was, którym się na tyle ciasny berecik demokracji okazał, że oto grzmicie z szańców Reduty Ordona w obłokach prochów armatnich, że w kraju nadwiślańskim owa demokracja umarła. Jak umarła się kuźwa pytam? Były wybory? Były. Powszechne, bezpośrednie, demokratyczne? Były. Zostały sfałszowane? Kochani! W te pędy do prokuratury z zawiadomieniem i dowodami twardszymi niż towar pod nocnym klubem, a będę klaskał i bił brawo, aż mi dłonie odpadną. Że tak, a nie inaczej wyszło z wynikami - ubolewam. Że Polacy zresztą jak i inne nacje są coraz bardziej podatni na manipulację - ubolewam. Że postępuje ogólne zidiocenie gatunku - ubolewam po trzykroć. Ale takoż również ubolewam, że jak jedna strona wybrała apasza Staśka z ballady Staszewskiego seniora, takoż druga jak rozwydrzony bachor się rzuca i gębę sobie demokracją wyciera jednocześnie obrażając się za wyniki demokratycznych wyborów. Mauritius moi drodzy czeka skoro uważacie, że 1 czerwca wasz świat przestał istnieć zdmuchnięty bąkiem Gwiazdy Śmierci i nie pozostał kamień na kamieniu. A dla tych ze skromniejszym uposażeniem polecam dla równowagi Gambię (też Afryka), co ważne koszty życia są tam o 70% tańsze niż w Polsce, a i węgla nie trzeba na zimę kupować. Jedyny minus - kraj jest islamski, więc z gołą dupą sobie nie pobiegacie za antylopami. Jak parafrazował kabaret OTTO lata temu: szczęśliwej drogi już czas, po to przecież paszport masz...
Albo może by tak przypomnieć sobie należy pierwsze wersy naszego hymny narodowego, przypomnieć sobie trzeba, że 8 lat już przerabialiśmy miernotę na stołku prezydenckim, przypomnieć sobie trzeba te strzechy słomą kryte i te wierzby szumiące... i zacząć się zachowywać jak dorosły. Przestańcie jojczyć bo aż wstyd patrzeć jak się dorosły chłop z dorosłą babą mazgai. Zakasujemy rękawy, bierzemy się do roboty u podstaw i nie zapominamy nigdy, przenigdy: ***** ***

A dziś na osłodę piękna Ania. Uchwycona w stepie szerokim w jurcie mongolskiej (o, Mongolia też jest podobno piękna), na plenerze Plenery z Pogranicza.
Pentax 645/kodak E100 na cross i rollei retro.













Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Majtki wyklęte.

 Jest taki stary dowcip, mówiący o tym, że kiedyś, żeby zobaczyć kobiece pośladki należało rozchylić majtki, a dziś, żeby zobaczyć majtki, należy rozchylić pośladki.  Natenczas właśnie , dzięki impulsowi słownemu od Pani Zofii przedstawię w miarę zwięźle historię damskich majtek. Historię teoretycznie długą jak pantalony, ale tak naprawdę jeśli chodzi o przedział czasowy to skąpą jak stringi. Wydawać by się bowiem mogło, że kobieca bielizna jest czymś tak oczywistym i naturalnym, że na pewno pierwsze majtki założyła Ewa zaraz po wygnaniu z raju i jedyne co jest w tej historii niejasne to tylko to jakiej były firmy. Tymczasem jak się okazuje nic bardziej mylnego, przez wiele, wiele wieków gacie jako okrycie intymnej części ciała były czymś zarezerwowanym tylko i wyłącznie dla mężczyzn. Taki na przykład żyjący 5300 lat temu na terenach dzisiejszego Tyrolu słynny człowiek lodu Ötzi, oprócz wierzchniej odzieży miał na sobie specjalną skórzaną przepaskę chroniącą genitalia. W XIII ...

Ach ta dzisiejsza młodzież.

 Nie mam pojęcia jak to wygląda w innych krajach, w innych społecznościach. Ale u nas w rodzimym grajdołku "achowanie" mamy niejako we krwi. Kiedy byłem młody, z ust starszych nie raz słyszałem: "ach ta dzisiejsza młodzież", kiedy jestem starszy, z ust wielu rówieśników słyszę to samo. Plus jeszcze modne są: "za moich czasów" oraz "kiedyś to było inaczej". I szczerze mówiąc nie mam pojęcia, skąd to się bierze. No dobrze, za moich czasów i kiedyś to było inaczej, da się jeszcze jakoś wytłumaczyć, bo faktycznie świat nie stoi w miejscu, świat się zmienia, a nowinki technologiczne skróciły obieg informacji z tygodni do sekund, przesyłany zaś obraz pozwala mieszkańcowi Australii uczestniczyć on-line w koronacji Karola, króla Brytów. Można rzec, że świat się skurczył do niewielkiej szklanej kuli, w której kiedyś po potrząśnięciu, wokół figurki tańczącej pary wirował "śnieg", a dziś wirują pierdyliardy informacji i obrazów. Więc ...

Zombie.

Kiedyś (w tym wypadku słowo kiedyś oznacza jakieś dwadzieścia pięć lat wstecz) obejrzałem kilka filmów o zombie i dałem sobie spokój z kolejnymi. Czemu? Bo były do znudzenia powtarzalne. Nagła zaraza, epidemia, hordy żywych trupów, garstka niezarażonych i nieustająca zabawa w kotka i myszkę z tymi co mają mózg i tymi co chcą go zjeść. Strzelby, siekiery, piły łańcuchowe... zieeeew. Czyli nuda. Flaki (najczęściej dużo flaków) z olejem. Dlatego szerokim łukiem omijałem ten gatunek i poza dwoma wyjątkami nadal omijam. Pierwszym wyjątkiem był Zombieland. Rzec by można lekka i przyjemna komedyjka o zombie, dodatkowo z dwójką aktorów, których lubię, czyli Bill Murray grający samego siebie i Woody Harrelson. Drugim filmem, który mi się spodobał (ale to raczej ze względu na robiące wrażenie kadry i ujęcia) był/jest: Jestem legendą. Z Willem Smithem. Reszta jakoś mi nie podchodzi i już. I chyba dobrze, bo jak pokazało życie, nasze ludzkie wyobrażenia o zombie szerokim łukiem rozmijają się z rze...