Przejdź do głównej zawartości

Szwajcaria.

Jest takie ciekawe państwo w Europie. Znane z serów, narciarskich kurortów, ze szwajcarskiej precyzji (mimo iż najsłynniejszy "szwajcarski" zegarmistrz czyli Antoni Patek był Polakiem, to długo przed nim ten kraj słynął z zegarmistrzostwa) oraz z banków, które bez grama obrzydzenia przechowują kasę pochodzenia nieznanego, w tym również milionów pomordowanych podczas II Wojny Światowej Żydów jak i ich oprawców czyli niemieckich nazistów. I znane też ze swojej neutralności. Owa neutralność polega na tym, że kraj ten ostatni raz brał udział w wojnie przeciwko innemu państwu bodajże w szesnastym wieku, co oznacza, że jest to naród, który doskonale zrozumiał, że można pieniądze robić na czymś innym niż ludzka krew, a przynajmniej nie na krwi swoich obywateli. Mimo to w Szwajcarii (co zapewne zdziwi wszystkich zwolenników pokoju i miłości) do dziś odbycie służby wojskowej jest obowiązkowe (jakiś czas temu w referendum obywatele odrzucili zniesienie tego obowiązku), a liczba broni będąca w rękach cywili jest najwyższą w Europie. Oprócz tego rząd tego kraju dotuje produkcję amunicji i mocno propaguje przeróżne manewry i ćwiczenia strzeleckie. A wszystko to po to, żeby potencjalny agresor miał świadomość, że w przypadku konfliktu zbrojnego Szwajcaria łatwym kąskiem nie będzie.
Kraj ten potrafi też być innowacyjny w innych dziedzinach niż ta militarno obronna. Na przykład w kwestiach zdrowotnych. Już kilka lat temu na listę leczenia refundowanego wpisano tam homeopatię, a w maju 2017 roku również medycynę chińską, holistyczną oraz ziołolecznictwo. Z tymże, ziołolecznictwa w Szwajcarii jeszcze nie należy utożsamiać z czeskim uznaniem marihuany medycznej, choć pewnie to tylko kwestia czasu. Cytując klasyka: "po czynach ich poznacie" więc jest to na tle reszty kraj z wszech miar nowatorski i mimo unikania zbytnich mezaliansów z UE na wskroś właśnie europejski i otwarty na potrzeby swoich obywateli, ich dobro, oraz nie bojący się odmienności i elastycznego dostosowywania się do dynamicznie zmieniającego się świata.

Ktoś powie cudze chwalisz swojego nie znasz. Ależ znam i właśnie zaraz też pochwalę. Bo mój ojczysty kraj dosłownie w wielu rozwiązaniach depcze Szwajcarii po piętach. Choć oczywiście robi to miarę swoich skromnych możliwości. Na przykład jeśli chodzi o kwestie obronne to trwa masowa wycinka drzew, żeby potencjalni wrogowie nie mieli za czym się chować. Do resztek tych lasów i do miast w ramach manewrów paramilitarnych ruszyli myśliwi, strzelając do czego popadnie (dzik, koń, człowiek, co za różnica). Po ulicach w ramach odstraszania maszerują pod sztandarami na łyso ogoleni młodzi ludzie szczodrym gestem zamawiający jak jeden mąż pięć piw. Minister obrony skutecznie rozpieprzył armię dając naszych potencjalnym wrogom jasny sygnał: z nami to sobie nie powojujecie. A minister spraw zagranicznych udowadnia całemu światu, że w tej części Europy mieszkają idioci nie warci uwagi, w czym skutecznie go wspiera z całych sił minister edukacji.
W kwestiach medycznych też nie jesteśmy gorsi od Helwetów. Też otwieramy się na medycynę naturalną, zwłaszcza jeśli chodzi o regulację poczęcia. I choć watykańska ruletka, czyli zapobieganie ciąży przy pomocy termometru nie jest tak stara jak medycyna chińska to z pewnością jest słusznie katolicka. Wszystkie znaki na niebie i ziemi wskazują też na to, że niedługo może wejść całkowity zakaz używania z wszech miar szkodliwych specyfików hormonalnych, a na listę zabiegów refundowanych zostanie wpisane pięć zdrowasiek. W nagrzanym piecu.

A póki jeszcze można sobie wybrać jak się zabezpieczać, to nie żałujcie sobie. Kochajcie bliźniego swego jak siebie samego, na zapas nawet. Jak ta nieznana mi para przypadkiem podpatrzona w pewnej chacie za wsią ;)













Komentarze

  1. świetna seria! czasami warto odejść od 6x6
    gra modeli wyśmienita !!! szacun dla Was!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Owszem, warto czasami odejść od 6x6, ale w tym wypadku nie odszedłem ;)

      Usuń
    2. no przecież widzę :) to była tylko moja sugestia ;)

      Usuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Zombie.

Kiedyś (w tym wypadku słowo kiedyś oznacza jakieś dwadzieścia pięć lat wstecz) obejrzałem kilka filmów o zombie i dałem sobie spokój z kolejnymi. Czemu? Bo były do znudzenia powtarzalne. Nagła zaraza, epidemia, hordy żywych trupów, garstka niezarażonych i nieustająca zabawa w kotka i myszkę z tymi co mają mózg i tymi co chcą go zjeść. Strzelby, siekiery, piły łańcuchowe... zieeeew. Czyli nuda. Flaki (najczęściej dużo flaków) z olejem. Dlatego szerokim łukiem omijałem ten gatunek i poza dwoma wyjątkami nadal omijam. Pierwszym wyjątkiem był Zombieland. Rzec by można lekka i przyjemna komedyjka o zombie, dodatkowo z dwójką aktorów, których lubię, czyli Bill Murray grający samego siebie i Woody Harrelson. Drugim filmem, który mi się spodobał (ale to raczej ze względu na robiące wrażenie kadry i ujęcia) był/jest: Jestem legendą. Z Willem Smithem. Reszta jakoś mi nie podchodzi i już. I chyba dobrze, bo jak pokazało życie, nasze ludzkie wyobrażenia o zombie szerokim łukiem rozmijają się z rze

Ach ta dzisiejsza młodzież.

 Nie mam pojęcia jak to wygląda w innych krajach, w innych społecznościach. Ale u nas w rodzimym grajdołku "achowanie" mamy niejako we krwi. Kiedy byłem młody, z ust starszych nie raz słyszałem: "ach ta dzisiejsza młodzież", kiedy jestem starszy, z ust wielu rówieśników słyszę to samo. Plus jeszcze modne są: "za moich czasów" oraz "kiedyś to było inaczej". I szczerze mówiąc nie mam pojęcia, skąd to się bierze. No dobrze, za moich czasów i kiedyś to było inaczej, da się jeszcze jakoś wytłumaczyć, bo faktycznie świat nie stoi w miejscu, świat się zmienia, a nowinki technologiczne skróciły obieg informacji z tygodni do sekund, przesyłany zaś obraz pozwala mieszkańcowi Australii uczestniczyć on-line w koronacji Karola, króla Brytów. Można rzec, że świat się skurczył do niewielkiej szklanej kuli, w której kiedyś po potrząśnięciu, wokół figurki tańczącej pary wirował "śnieg", a dziś wirują pierdyliardy informacji i obrazów. Więc

Ucho od śledzia.

W zamierzchłych czasach, dawno, dawno temu, kiedy byłem młody i po niebie jeszcze latały pterozaury używaliśmy zwrotu "ucho od śledzia", oznaczającego nic. Figę z makiem. Null. Zero. Zakładaliśmy się o ucho od śledzia, obiecywaliśmy w grach wygranemu ucho od śledzia, nagradzani byliśmy przez rodziców za posprzątanie swojego pokoju uchem od śledzia. Powszechnie bowiem uważano, że dzieci i ryby głosu nie mają, ale dodatkowo ryby, czyli chociażby śledzie, uszu też nie posiadają. Jakże się myliliśmy wtedy, my, nasi rodzice i nawet te pterozaury. Okazuje się, że śledzie mają doskonały i bardzo czuły słuch. Naukowcy odkryli również, że śledzie słuchu owego używają w nieco niecodzienny dla nas sposób, albowiem do nasłuchiwania pierdów współtowarzyszy z ławicy. Widzieliście kiedyś film przyrodniczy z ławicą śledzi? Tysiące ryb w jednej zbitej masie, wykonujących manewry unikowe przed drapieżnikami, jakby sterował nimi jeden mózg. W lewo, prawo, do góry, po skosie w dół. Ostra jazda b