Przejdź do głównej zawartości

50minus.

Rząd oficjalnie ogłosił. Brakuje pieniędzy dla flagowego projektu 500plus. Ale od razu rząd ogłosił, że te pieniądze na pewno znajdzie. Czemu ich nie znalazł zanim zaczął je wydawać rząd już nie ogłosił. Ale widmo już zaczęło krążyć nad światem. W związku z raczkującą dopiero co aferą dopingową dotyczącą naszych sztangistów startujących na olimpiadzie minister sportu pogroził, że być może zostaną cofnięte dotacje dla tego związku. Przy okazji pewnie będzie można przyjrzeć się innym związkom i dyscyplinom i trochę grosza przyoszczędzić. Np. dobrze się trzeba przyjrzeć kolarzom. Oni ciągle coś tam biorą tylko laboratoria badawcze nie nadążają za coraz to nowszym koksem. Taka sportowa odmiana choroby Creutzfeldta-Jakoba, dziś weźmiesz, za 50 lat Cię zdyskwalifikują. Albo taki związek wioślarski, czysta Sodoma i Gomora. Wczoraj w Rio wszystko było widać czarne na czarnym, albo białe na białym. Dwie baby w jednej łódce. Zrozumiałbym, żeby chociaż ryby łowiły żeby głodne dzieci nakarmić, ale nie, tylko srut srut srut tymi wiosełkami w wodę z punktu A do punktu B. Przecież to każdy głupi potrafi. Niby tam potem obie dostały od grubasa z przetrąconą łapą po medalu, ale kto to wie czy to było złoto, jak żadna nawet zębem nie sprawdziła? I pewnie jeszcze będą się teraz oglądać za paroma złotymi nagrody za ten niby sukces. A tak, jakby zabrać też wioślarzom dotacje to by siedziały obie w domu przy dzieciach i garach, gdzie ich miejsce i pracowały na pięćset plus jak należy. Jak już rząd skończy ze sportowcami to będzie się musiał przyjrzeć największej bandzie darmozjadów w tym kraju czyli emerytom. To znaczy tak naprawdę już się przygląda, bo wzięli się na początek za świadczenia emerytalne byłych ubeków i komuchów w ogóle. Ale przecież to kropla w morzu potrzeb. Potem pewnie dobiorą się do wszystkich co budowali socjalizm jakkolwiek czyli do każdego co dostał emeryturę przed 1990 rokiem. Oprócz tego należałoby też moim zdaniem całkowicie skasować bilety ulgowe dla tej grupy. Przecież to jawne wywalanie kasy w błoto. Bo kto jak kto, ale emeryt ma kupę czasu i ciągle jeździ za pół darmo w te i z powrotem tramwajami i autobusami. Albo te, no pielęgniarki. W dupach się im całkiem poprzewracało. Jak szły na studia to z powołania. A teraz ciągle im mało i mało. A obciąć z połowę etatów w ramach oszczędności, po cholerę ich tyle skoro w szpitalach jest tak tłoczno, że bez problemu pacjent pacjentowi z łóżka obok leki poda czy basen, a i włożyć termometr w dupę to żadna filozofia. No i nauczyciele. Po cholerę im tyle kasy, jak teraz nie trzeba jej wydawać na kupowanie książek bo wszystko jest w internecie? O górnikach w ogóle nie wspomnę, łazi taki jeden z drugim po tych podziemnych korytarzach i udaje, że coś robi, ale sprawdzić jak tego nie ma, raz, że normalnie strach tak głęboko zjechać, a dwa po ciemku i tak nic tam nie widać. A potem na powierzchnię wylezą i tylko daj i daj. Tak ziarnko do ziarnka i znajdzie się kasa. I na pińcet plus, żeby tatuś z mamusią mogli się spokojnie napić, bez trwogi, że jutro na klina nie będzie. I na pomnik największej ofiary ze Smoleńska. I jeszcze coś zostanie dla ojca dyrektora w podzięce za to, że prawie uratował Stocznię Gdańską. I na podwyżki dla posłów, osłów, ministrów i ich sekretarek. A jakby jednak odrobinkę jeszcze brakowało to zawsze można jeszcze opodatkować tych cyklistów i wegetarian. Co miesiąc obowiązkowe sprawdzanie wagi, jak na lotnisku w filmie Miś. Ubyło nam statystycznie obywatela? To sruuu podatek. Powiedzmy dyszka za kilo. Chcesz być modny to płać. Można? Można, pieniądze leżą na ulicy, trzeba się tylko po nie schylić. I nie ma tłumaczenia, że to z biedy i głodu. Szczaw oraz chrobotek reniferowy rosną wszędzie, można je nawet zimą spod śniegu wygrzebywać. Sarny, zające i łosie mogą to tym bardziej sobie człowiek poradzi.
Na koniec pokażę Wam Agnieszkę. Agnieszka już u mnie występowała, ale teraz żeby było jasne jest Skarbowi Państwa winna 504 złote. Bo się uparła, że schudnie 50 kilo i schudła. 50 kilo i 400 gram. No, ale jak to mówią: kto bogatemu zabroni?










Komentarze

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Zombie.

Kiedyś (w tym wypadku słowo kiedyś oznacza jakieś dwadzieścia pięć lat wstecz) obejrzałem kilka filmów o zombie i dałem sobie spokój z kolejnymi. Czemu? Bo były do znudzenia powtarzalne. Nagła zaraza, epidemia, hordy żywych trupów, garstka niezarażonych i nieustająca zabawa w kotka i myszkę z tymi co mają mózg i tymi co chcą go zjeść. Strzelby, siekiery, piły łańcuchowe... zieeeew. Czyli nuda. Flaki (najczęściej dużo flaków) z olejem. Dlatego szerokim łukiem omijałem ten gatunek i poza dwoma wyjątkami nadal omijam. Pierwszym wyjątkiem był Zombieland. Rzec by można lekka i przyjemna komedyjka o zombie, dodatkowo z dwójką aktorów, których lubię, czyli Bill Murray grający samego siebie i Woody Harrelson. Drugim filmem, który mi się spodobał (ale to raczej ze względu na robiące wrażenie kadry i ujęcia) był/jest: Jestem legendą. Z Willem Smithem. Reszta jakoś mi nie podchodzi i już. I chyba dobrze, bo jak pokazało życie, nasze ludzkie wyobrażenia o zombie szerokim łukiem rozmijają się z rze

Ach ta dzisiejsza młodzież.

 Nie mam pojęcia jak to wygląda w innych krajach, w innych społecznościach. Ale u nas w rodzimym grajdołku "achowanie" mamy niejako we krwi. Kiedy byłem młody, z ust starszych nie raz słyszałem: "ach ta dzisiejsza młodzież", kiedy jestem starszy, z ust wielu rówieśników słyszę to samo. Plus jeszcze modne są: "za moich czasów" oraz "kiedyś to było inaczej". I szczerze mówiąc nie mam pojęcia, skąd to się bierze. No dobrze, za moich czasów i kiedyś to było inaczej, da się jeszcze jakoś wytłumaczyć, bo faktycznie świat nie stoi w miejscu, świat się zmienia, a nowinki technologiczne skróciły obieg informacji z tygodni do sekund, przesyłany zaś obraz pozwala mieszkańcowi Australii uczestniczyć on-line w koronacji Karola, króla Brytów. Można rzec, że świat się skurczył do niewielkiej szklanej kuli, w której kiedyś po potrząśnięciu, wokół figurki tańczącej pary wirował "śnieg", a dziś wirują pierdyliardy informacji i obrazów. Więc

Ucho od śledzia.

W zamierzchłych czasach, dawno, dawno temu, kiedy byłem młody i po niebie jeszcze latały pterozaury używaliśmy zwrotu "ucho od śledzia", oznaczającego nic. Figę z makiem. Null. Zero. Zakładaliśmy się o ucho od śledzia, obiecywaliśmy w grach wygranemu ucho od śledzia, nagradzani byliśmy przez rodziców za posprzątanie swojego pokoju uchem od śledzia. Powszechnie bowiem uważano, że dzieci i ryby głosu nie mają, ale dodatkowo ryby, czyli chociażby śledzie, uszu też nie posiadają. Jakże się myliliśmy wtedy, my, nasi rodzice i nawet te pterozaury. Okazuje się, że śledzie mają doskonały i bardzo czuły słuch. Naukowcy odkryli również, że śledzie słuchu owego używają w nieco niecodzienny dla nas sposób, albowiem do nasłuchiwania pierdów współtowarzyszy z ławicy. Widzieliście kiedyś film przyrodniczy z ławicą śledzi? Tysiące ryb w jednej zbitej masie, wykonujących manewry unikowe przed drapieżnikami, jakby sterował nimi jeden mózg. W lewo, prawo, do góry, po skosie w dół. Ostra jazda b