Przejdź do głównej zawartości

KGK

Kraj Głupich Kroków.
Jednak natura próżni nie znosi. Myślałem, że po Waszczykowskim może być już tylko lepiej. Że pomału świat zapomni, przestanie się śmiać i nabijać z Polski i Polaków. Jakże się myliłem, choć uczciwie przyznać muszę, że oczekiwań specjalnie wygórowanych nie miałem. Wzięli i puścili Morawieckiego samopas i to o zgrozo na forum międzynarodowe. I nie dość, że puścili to jeszcze mu pozwolili mówić to co "myśli". Słowo "myśli" specjalnie ująłem w cudzysłów, bo w sumie każdemu coś się tam pod kopułą czaszki kłębi, ale nie u każdego powinno się to nazywać myślami. No i wziął chłopina przebił nawet byłego szefa tak zwanego Ministerstwa Spraw Zagranicznych.
W tym roku mieliśmy obchodzić setną rocznicę odzyskania niepodległości. No i dupa, święta nie będzie. Bo jak stwierdził premier tego kraju pomiędzy 1939 rokiem, a 1989, Polska tak naprawdę nie istniała, będąc najpierw pod okupacją niemiecką, a potem radziecką. A już na pewno nie istniała w 1968 roku, kiedy po fali rozruchów antysemickich z naszej ojczyzny wypędzono prawie wszystkich Żydów. Prawie, bo Jezus i Matka Boska zostali. A reszta won do Izraela. Objawiło się na tym międzynarodowym forum ustami Kornela, że owszem owych syjonistów może i faktycznie wypędzono, ale na pewno nie robili tego Polacy, tylko bliżej nie zidentyfikowani komuniści. A nie my. Bo my byliśmy, jesteśmy i jest szansa, że będziemy sprawiedliwi wśród narodów, tolerancyjni, dobrzy i w ogóle naj. Więc proszę szanownego świata się od nas odpierdolić.
Kiedy usłyszałem Morawieckiego początkowo moja twarz przybrała wyraz głębokiego zdziwienia połączonego z niedowładem zawiasu szczęki. Trwałem tak przez dłuższą chwilę zastanawiając się jakim trzeba być kretynem, żeby to wszystko łyknąć? Po chwili jednak, jak w bajce Pomysłowy Dobromir do mego umysły zaczęła się dobijać nowatorska myśl... puk... puk... puk...

Geniusz! Przecież Morawiecki to geniusz!!!

Spokojnie, nie uderzyłem się w głowę. Zaraz to wytłumaczę i wszystko zrozumiecie. Niewątpliwym jest, że historia Europy jest zakręcona jak świński ogon. Jedni napadali drugich, przy pomocy trzecich i bierności czwartych i piątych. Potem Ci czwarci z tymi drugimi najeżdżali piątych i pierwszych, a ci trzeci wtedy udawali neutralnych. I tak od wieków w koło Macieju. Także jakby się uprzeć w każdym narodzie jest lista krzywd, których obca dłoń nie przekreśli. Ale nie ma żaden naród takiej listy, jak my Polacy. I takiej litanii pretensji do prawie wszystkich w Europie i nie tylko. I to właśnie od lat ta nasza wsiowa pamiętliwość i mentalność czyniła z nas pół, jeśli nie ćwierć nawet Europejczyków. Ale teraz szlus! Koniec! Albowiem geniusz Morawiecki w 2018 roku, niczym Tadeusz Mazowiecki w 1989, jedną historyczną wypowiedzią oddzielił w końcu grubą kreską przeszłość od przeszłości.
Kochani Żydzi i świecie cały. Polski po II WŚ nie było, więc jest niewinna niczym lilia i nie może być pociągana do odpowiedzialności za pogromy Żydów, czy za 1968 rok. Co było, a nie jest nie pisze się w rejestr. My zapominamy, wy zapominacie, od nowa wreszcie zbudujmy Europę i cały świat. Już nigdy nie wypomnimy Niemcom okupacji, bo to zrobili hitlerowcy z III Rzeszy, a nie mieszkańcy Republiki Federalnej Niemiec. Przestaniemy mieć pretensje do Rosjan za Katyń, przecież tam Polakom w tył głowy strzelali obywatele ZSRR, a nie Federacji Rosyjskiej. Damy też wreszcie spokój z Zaolziem, o które biliśmy się z Czechosłowakami - dziś tam mieszkają przecież obywatele Czech. Myślę, że z rozpędu można by też wybaczyć Anglikom i Francuzom rok 1939. Może i nam wtedy nie pomogli, ale to wina ich ówczesnych przywódców, którzy dziś już nie żyją, więc po co rozdrapywać stare rany?  Szwedom wybaczymy Potop, Krzyżakom krzyżówki, a Ukrainie działalność UPA, przecież wtedy jako państwo ten kraj nie istniał.
Niech więc żyje premier Morawiecki!

I na koniec tradycyjnie sesja zdjęciowa. Obrazująca tak długo oczekiwane prawdziwe pojednanie sąsiedzkie. W roli... eee... sami przypiszcie sobie role. Klaudia i Michał - po raz pierwszy przed obiektywem.



























Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Zombie.

Kiedyś (w tym wypadku słowo kiedyś oznacza jakieś dwadzieścia pięć lat wstecz) obejrzałem kilka filmów o zombie i dałem sobie spokój z kolejnymi. Czemu? Bo były do znudzenia powtarzalne. Nagła zaraza, epidemia, hordy żywych trupów, garstka niezarażonych i nieustająca zabawa w kotka i myszkę z tymi co mają mózg i tymi co chcą go zjeść. Strzelby, siekiery, piły łańcuchowe... zieeeew. Czyli nuda. Flaki (najczęściej dużo flaków) z olejem. Dlatego szerokim łukiem omijałem ten gatunek i poza dwoma wyjątkami nadal omijam. Pierwszym wyjątkiem był Zombieland. Rzec by można lekka i przyjemna komedyjka o zombie, dodatkowo z dwójką aktorów, których lubię, czyli Bill Murray grający samego siebie i Woody Harrelson. Drugim filmem, który mi się spodobał (ale to raczej ze względu na robiące wrażenie kadry i ujęcia) był/jest: Jestem legendą. Z Willem Smithem. Reszta jakoś mi nie podchodzi i już. I chyba dobrze, bo jak pokazało życie, nasze ludzkie wyobrażenia o zombie szerokim łukiem rozmijają się z rze

Ach ta dzisiejsza młodzież.

 Nie mam pojęcia jak to wygląda w innych krajach, w innych społecznościach. Ale u nas w rodzimym grajdołku "achowanie" mamy niejako we krwi. Kiedy byłem młody, z ust starszych nie raz słyszałem: "ach ta dzisiejsza młodzież", kiedy jestem starszy, z ust wielu rówieśników słyszę to samo. Plus jeszcze modne są: "za moich czasów" oraz "kiedyś to było inaczej". I szczerze mówiąc nie mam pojęcia, skąd to się bierze. No dobrze, za moich czasów i kiedyś to było inaczej, da się jeszcze jakoś wytłumaczyć, bo faktycznie świat nie stoi w miejscu, świat się zmienia, a nowinki technologiczne skróciły obieg informacji z tygodni do sekund, przesyłany zaś obraz pozwala mieszkańcowi Australii uczestniczyć on-line w koronacji Karola, króla Brytów. Można rzec, że świat się skurczył do niewielkiej szklanej kuli, w której kiedyś po potrząśnięciu, wokół figurki tańczącej pary wirował "śnieg", a dziś wirują pierdyliardy informacji i obrazów. Więc

Ucho od śledzia.

W zamierzchłych czasach, dawno, dawno temu, kiedy byłem młody i po niebie jeszcze latały pterozaury używaliśmy zwrotu "ucho od śledzia", oznaczającego nic. Figę z makiem. Null. Zero. Zakładaliśmy się o ucho od śledzia, obiecywaliśmy w grach wygranemu ucho od śledzia, nagradzani byliśmy przez rodziców za posprzątanie swojego pokoju uchem od śledzia. Powszechnie bowiem uważano, że dzieci i ryby głosu nie mają, ale dodatkowo ryby, czyli chociażby śledzie, uszu też nie posiadają. Jakże się myliliśmy wtedy, my, nasi rodzice i nawet te pterozaury. Okazuje się, że śledzie mają doskonały i bardzo czuły słuch. Naukowcy odkryli również, że śledzie słuchu owego używają w nieco niecodzienny dla nas sposób, albowiem do nasłuchiwania pierdów współtowarzyszy z ławicy. Widzieliście kiedyś film przyrodniczy z ławicą śledzi? Tysiące ryb w jednej zbitej masie, wykonujących manewry unikowe przed drapieżnikami, jakby sterował nimi jeden mózg. W lewo, prawo, do góry, po skosie w dół. Ostra jazda b