Każdy typowy mieszczuch, kiedy trafia na jakieś cudowne zadupie z dala od cywilizacji przeżywa szok odkrywając nocne, niezaśmiecone światłem niebo. Nagle bowiem zamiast mętnej zupy nad głową z licho gdzieniegdzie błyskającymi światłami postojowymi nieodległych gwiazd, jego oczom ukazuje się cała potęga i całe piękno rozgwieżdżonego nieba. Widywałem takich osobników i osobniczki, którzy stali długie minuty z zadartą głową, zahipnotyzowani nocnym widowiskiem. Nie dziwi więc, że najprawdopodobniej od zarania istnienia ludzkości nocne niebo nas fascynowało, przerażało, przypisywaliśmy mu magiczne moce umieszczając tam wyimaginowane postacie boskie, marząc zapewne nieskończoną liczbę razy o cudach jakie się kryją wśród tych światełek. Do tej pory wygląda to jak wygląda, czyli nauczyliśmy się wystrzeliwać na krótką chwilę wybranych ziomków na orbitę ziemską, daliśmy radę nawet odcisnąć buta na Księżycu i wysłaliśmy w kosmos niezliczoną ilość latających śmieci zwanych sondami i satelitami. Magia kosmosu nadal trwa, przetrwały także marzenia o jego eksploracji. Niestety coraz bardziej zadzierając nosa ku gwiazdom zapomnieliśmy jednak, że nadal twardo stąpamy po Ziemi i nieprędko to się zmieni, nawet jeśli wystrzelimy na orbitę Teslę czy statek w kształcie kutasa. I jak to często bywa w przypadku rasy ludzkiej, jeżeli nam się wydawało, ze dość dobrze poznaliśmy planetę po której stąpamy to nam się tylko wydawało.
W 1968 roku batyskaf Alvin podczas transportu okrętem US NAVY zerwał się z lin i zatonął. W momencie wypadku we wnętrzu batyskafu znajdowało się trzech badaczy przygotowujących się do misji, niemniej udało im się szczęśliwie wydostać, ale na dno na głębokość 1500 metrów razem z batyskafem poszło ich drugie śniadanie i przekąski w postaci owoców. Po 10 miesiącach planowania i przygotowań ostatecznie utraconą łódź badawczą wydobyto na powierzchnię i pierwsze co zdziwiło naukowców to to, że jedzenie nie nosiło żadnych śladów rozkładu. Uznano więc, że na dnie morskim nie istnieje żadne życie i przekonanie to przetrwało kilka dekad. Okazało się, że jak to zazwyczaj bywa, ludzkość w swoim ograniczeniu rozumowania była w błędzie. Z początku nieśmiało na przełomie lat 80-90 tych zaczęły pojawiać się publikacje badaczy donoszących o odkryciu form życia na dnie oceanicznym 500 metrów pod powierzchnią wody. Później odkrywano je głębiej i głębiej. Dziś już wiemy, że życie na naszej planecie nie ogranicza się tylko do powierzchni, powietrza i wód. Po wnikliwym przebadaniu próbek z odwiertów skorupy ziemskiej, stwierdzono obecność form żywych nawet na dużych głębokościach litosfery i nie są to pojedyncze twory, ale wedle ostrożnych obliczeń biomasa podziemnego świata żywego przekracza dwukrotnie objętość ziemskich oceanów. Przedstawicielami owego Hadesu są jednokomórkowe organizmy bez jądra komórkowego - tak zwane prokarionty, ale także bakterie czy archeony (drobnoustroje z cechami bakterii) oraz nicienie czyli przedstawiciele tego samego gatunku który zasiedla ludzkie jelita. Od ich ziemskich odpowiedników różni je tylko jedno - ich metabolizm jest wolniejszy od wszystkiego co znamy z powierzchni, gdzie życie polega na szybkim życiu i śmierci i ciągłym wyścigu w powielaniu swoich kopii. A niektóre z podziemnych drobnoustrojów są tak wolne i cierpliwe oraz oszczędnie gospodarują energią, że jak twierdzą badacze nie dokonały ani jednego podziału komórkowego od czasów starożytnego Egiptu. Wraz z tymi odkryciami powoli zmienia się sposób myślenia ludzi. Okazuje się bowiem, że nie tylko tlen może być składnikiem niezbędnym do powstawania życia. Głęboko pod ziemią oddycha się azotanami i azotynami, tlenkami manganu i żelaza, utlenionymi związkami siarki i dwutlenkiem węgla. Jedzeniem zaś jest wodór uwolniony ze skał, metan, związki siarki i jony amonowe. A to z kolei oznacza, że te wszystkie nasze mądre sondy wysyłane od dziesiątek lat w kosmos w celu poszukiwania oznak życia mogły po prostu szukać go nie tak jak należało i nie tam gdzie trzeba i że pora w końcu przewartościować nasze ludzkie pojęcie życia pozaziemskiego - na przykład nawet w głębinach naszej planety są archeony, które z sukcesem żyją i rozmnażają się w temperaturze 120 stopni. Przewartościować także ostrożnie należy nasze wyobrażenie o prapoczątkach życia na naszej planecie. Być może nie narodziło się ono wcale w płytkiej i ciepłej wodzie, a wychynęło z głębin ziemi podczas jakiejś erupcji wulkanicznej czy tektonicznych przetasowań. I na sam koniec jeszcze jedna dobra wiadomość. Naukowcy już się zastanawiają czy niektóre gatunki tego podziemnego świata ze względu na swoje upodobania kulinarne nie mogłyby nam pomóc walczyć z największą zmora naszego powierzchniowego świata - czyli z dwutlenkiem węgla.
Tak więc panie i panowie... choć jak widać naukowcy uwielbiają się mylić i korzystają z tego przywileju nader często, to i potrafią się przyznać do błędów i wyciągać z nich wnioski. A my? My patrzmy w gwiazdy jak najbardziej, ale też częściej zerkajmy pod nogi. Dowodem na słuszność tego działania niech będzie sesją z piękną Julią. Gdybym zadzierał nosa to nie udałoby mi się z nią spotkać i wykonać tej krótkiej sesji. Wszystko działo się na Plenerze z Pogranicza. W użyciu pentax645 i Rollei rpx400
Nie mam pojęcia jak to wygląda w innych krajach, w innych społecznościach. Ale u nas w rodzimym grajdołku "achowanie" mamy niejako we krwi. Kiedy byłem młody, z ust starszych nie raz słyszałem: "ach ta dzisiejsza młodzież", kiedy jestem starszy, z ust wielu rówieśników słyszę to samo. Plus jeszcze modne są: "za moich czasów" oraz "kiedyś to było inaczej". I szczerze mówiąc nie mam pojęcia, skąd to się bierze. No dobrze, za moich czasów i kiedyś to było inaczej, da się jeszcze jakoś wytłumaczyć, bo faktycznie świat nie stoi w miejscu, świat się zmienia, a nowinki technologiczne skróciły obieg informacji z tygodni do sekund, przesyłany zaś obraz pozwala mieszkańcowi Australii uczestniczyć on-line w koronacji Karola, króla Brytów. Można rzec, że świat się skurczył do niewielkiej szklanej kuli, w której kiedyś po potrząśnięciu, wokół figurki tańczącej pary wirował "śnieg", a dziś wirują pierdyliardy informacji i obrazów. Więc ...
Komentarze
Prześlij komentarz