Przejdź do głównej zawartości

Hipokryzja.

Są na tym świecie rzeczy, które się nie śniły filozofom i tak się akurat składa, że większość z nich występuje w Polsce. Tak onegdaj rzekł jeden z moich ulubionych komików i ja się z nim całkowicie zgadzam. Dzięki temu człowiek nie chodzi z wiecznym wytrzeszczem oczu i opadem szczęki i również dzięki temu wiele jest w stanie swoim rodakom wybaczyć. Nawet hipokryzję religijną, która kiedyś mnie mocno irytowała, drażniła, a nawet wkurzała. A dziś jedynie budzi uśmiech. I to wcale nie politowania, bo uważam, że każdy sobie rzepkę skrobie. A o co chodzi? Tym razem o nowy podręcznik szkolny do nauki religii "W blasku Bożej prawdy" którego treść podobno (piszę podobno, bo mimo, iż jestem fanem powieści fantastycznych tej jeszcze nie czytałem) wywołał burzę wśród rodziców uczniów uczęszczających na lekcje religii, a niektórych wręcz zdruzgotał. W artykule poruszającym ten jakże ważki problem padają takie słowa jak dezinformacja, rasizm czy kontrowersja. Przeczytałem artykuł, przeczytałem przykłady i... uśmiechnąłem się.
Bo jakże się nie uśmiechnąć, kiedy rodzic nie ma problemu z tym iż Jezus poczęty i urodzony został przy zachowaniu przez Maryję dziewictwa, a za dezinformację uważają twierdzenie, że poczęcie dziecka ma miejsce pod sercem? Jak można nazywać Stary Testament (wraz z drugim odcinkiem czyli Nowym Testamentem) Pismem Świętym, a mieć problem z tym, że w podręczniku masturbacja (onanizm od biblijnego grzesznika Onana) uznana jest za coś gorszego od bomby atomowej? Taki homoseksualizm w czasach biblijnych był co prawda według historyków dość popularną i nie budzącą większego zdziwienia praktyką, niemniej w Biblii jest potępiany i nazywany grzesznym, więc czemu się dziwić, że autorzy podręcznika dowodzą, iż w dzisiejszych czasach nadal jest dewiacją i grzechem oraz formą sprzeciwu wobec Boga, efektem gwałtu i bywa spowodowany lękiem przed kobietami? Oprócz tego jak zwykle w tych kręgach jest demonizowana prezerwatywa (prowadzi do poważnego zapalenia prącia i czyni z łona kobiecego śmietnik), ale czym tu się bulwersować? Wszak kondom niezdjęty zbyt długo z prącia jak najbardziej może prowadzić do komplikacji, a taki, który spadnie podczas seksu faktycznie może zostać śmieciem. Z faktami trudno polemizować. Na fali modnej ostatnio w Europie, a szczególnie w katolickiej Polsce ksenofobii i islamofobii dostało się też czarnoskórym i muzułmanom wyciągającym swe niegodne ręce po białe kobiety. Bo wedle podręcznika prawie wszystkie małżeństwa mieszane z Arabami i 75% z Afroamerykanami rozpadają się dowodząc jasno, że jeśli dawać to tylko we własnym kręgu kulturowym.
Rodzice "podnieśli bunt" (cokolwiek to znaczy) i zapowiedzieli, że zgłoszą sprawę odpowiednim organom. Czyli biorąc pod uwagę, iż w Polsce jeśli chodzi o religię mamy ciekawy paradoks (nauczanie religii odbywa się w świeckich szkołach, niemniej ani samo nauczanie ani nauczyciele tego przedmiotu nie podlegają władzy dyrektora i MEN) zgłoszą sprawę... biskupowi, który zapewne zlecił napisanie owego podręcznika i/lub go opiniował. W skrócie: drodzy rodzice, możecie się cmoknąć w trąbkę. I piszę to z szerokim uśmiechem. Cierp ciało co żeś chciało.

A u mnie na zdjęciach przykład na to, że zamiast szukać we wszystkim grzechu i zła trzeba szukać dobra i tego co piękne. Tak jak Ola. Połączenie anioła z diabłem. Piękno i grzech. Tak przynajmniej podejrzewam.





Komentarze

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Zombie.

Kiedyś (w tym wypadku słowo kiedyś oznacza jakieś dwadzieścia pięć lat wstecz) obejrzałem kilka filmów o zombie i dałem sobie spokój z kolejnymi. Czemu? Bo były do znudzenia powtarzalne. Nagła zaraza, epidemia, hordy żywych trupów, garstka niezarażonych i nieustająca zabawa w kotka i myszkę z tymi co mają mózg i tymi co chcą go zjeść. Strzelby, siekiery, piły łańcuchowe... zieeeew. Czyli nuda. Flaki (najczęściej dużo flaków) z olejem. Dlatego szerokim łukiem omijałem ten gatunek i poza dwoma wyjątkami nadal omijam. Pierwszym wyjątkiem był Zombieland. Rzec by można lekka i przyjemna komedyjka o zombie, dodatkowo z dwójką aktorów, których lubię, czyli Bill Murray grający samego siebie i Woody Harrelson. Drugim filmem, który mi się spodobał (ale to raczej ze względu na robiące wrażenie kadry i ujęcia) był/jest: Jestem legendą. Z Willem Smithem. Reszta jakoś mi nie podchodzi i już. I chyba dobrze, bo jak pokazało życie, nasze ludzkie wyobrażenia o zombie szerokim łukiem rozmijają się z rze

Ach ta dzisiejsza młodzież.

 Nie mam pojęcia jak to wygląda w innych krajach, w innych społecznościach. Ale u nas w rodzimym grajdołku "achowanie" mamy niejako we krwi. Kiedy byłem młody, z ust starszych nie raz słyszałem: "ach ta dzisiejsza młodzież", kiedy jestem starszy, z ust wielu rówieśników słyszę to samo. Plus jeszcze modne są: "za moich czasów" oraz "kiedyś to było inaczej". I szczerze mówiąc nie mam pojęcia, skąd to się bierze. No dobrze, za moich czasów i kiedyś to było inaczej, da się jeszcze jakoś wytłumaczyć, bo faktycznie świat nie stoi w miejscu, świat się zmienia, a nowinki technologiczne skróciły obieg informacji z tygodni do sekund, przesyłany zaś obraz pozwala mieszkańcowi Australii uczestniczyć on-line w koronacji Karola, króla Brytów. Można rzec, że świat się skurczył do niewielkiej szklanej kuli, w której kiedyś po potrząśnięciu, wokół figurki tańczącej pary wirował "śnieg", a dziś wirują pierdyliardy informacji i obrazów. Więc

Ucho od śledzia.

W zamierzchłych czasach, dawno, dawno temu, kiedy byłem młody i po niebie jeszcze latały pterozaury używaliśmy zwrotu "ucho od śledzia", oznaczającego nic. Figę z makiem. Null. Zero. Zakładaliśmy się o ucho od śledzia, obiecywaliśmy w grach wygranemu ucho od śledzia, nagradzani byliśmy przez rodziców za posprzątanie swojego pokoju uchem od śledzia. Powszechnie bowiem uważano, że dzieci i ryby głosu nie mają, ale dodatkowo ryby, czyli chociażby śledzie, uszu też nie posiadają. Jakże się myliliśmy wtedy, my, nasi rodzice i nawet te pterozaury. Okazuje się, że śledzie mają doskonały i bardzo czuły słuch. Naukowcy odkryli również, że śledzie słuchu owego używają w nieco niecodzienny dla nas sposób, albowiem do nasłuchiwania pierdów współtowarzyszy z ławicy. Widzieliście kiedyś film przyrodniczy z ławicą śledzi? Tysiące ryb w jednej zbitej masie, wykonujących manewry unikowe przed drapieżnikami, jakby sterował nimi jeden mózg. W lewo, prawo, do góry, po skosie w dół. Ostra jazda b