Zawsze podejrzewałem, że z tymi ekologami jest coś nie tak. A to się do drzew przywiązują, a to dają się taranować w małych łódeczkach przez wielkie statki wielorybnicze, a to robią jakieś strajki klimatyczne. Do tego w większości nie jedzą w ogóle mięsa, jeżdżą rowerami cykliści jedni, używają reklamówek wielorazowego użytku i mocno uważają, żeby nie rozdeptać ślimaczka czy też ostatniego mleczyka w sezonie. Po prostu świry. Do tego ciągną za sobą na dno moralne niewinne dzieci. Jak na przykład ta młoda szwedka, Greta, której nazwiska nie mogę nigdy zapamiętać, a która rozdmuchała te ekologiczne pierdolety na cały świat. Doszło do tego, że smarkula grozi palcem nawet Trumpowi, a papież Franciszek lubi pościskać ją za rękę, głosząc, że bycie nieekologicznym to w sumie grzech. Na całe szczęście w tym całym wariactwie odnaleźć można ,gdzieniegdzie, niczym perły rzucone w błoto przed wieprze głosy rozsądku. Jak chociażby taki nasz swojski arcybiskup Jędraszewski, znany już z tego, że jes...
Fotografia niepotrzebna.