" Ale pecha mam. Wczoraj, kiedy robiłem pipi w lesie i zapatrzyłem się na krajobraz, bąk koński uciął mnie w kutasa. Spuchło to jak balon i myślałem, że odpadnie. Ale jodyna i Staroniewicz uratowali to cenne utensylium dla przyszłych pokoleń. Dziś jest tylko czerwone, ale może jeszcze odpadnie. Jak odpadnie, to Ci przyślę w formalinie." Oto fragment listu Stanisława Ignacego Witkiewicza do własnej rodzonej żony Jadwigi, napisanego w Zakopanem dnia 20 VII 1926 roku. Odręcznie napisanych listów Witkiewicz pozostawił po sobie wedle rożnych szacunków od kilkunastu do kilkudziesięciu tysięcy, w tym ponad 1200 adresowanych do żony. O zniszczenie (czego nie uczyniła) tychże najbardziej prywatnych Jadwigę zresztą listownie prosił, jak się słusznie okazało mając obawy, że na ich podstawie kiedyś będzie pisana jego biografia lub co gorsza będą owe listy publikowane ku uciesze gawiedzi. Dziś, prawie 100 lat po opisanych perypetiach Ignacego przyrodzenia prawdziw...
Fotografia niepotrzebna.