Nigdy nie byłem takim klasycznym fanem co to szaleje ze szczęścia, kiedy uda mu się spotkać swojego idola. Po prawdzie nigdy też nie byłem takim typem, co to posiada lub czuje potrzebę posiadania idolów. I owszem mam kilka postaci na całym świecie z dziedzin przeróżnych, których dokonania czy postawy sobie nad wyraz cenię i niektórzy z nich jeszcze nawet żyją, ale nie paraliżuje mnie myśl o wspólnej z nimi kąpieli, jak śpiewał kiedyś Piotrek Klatt z Róż Europy, choć przyznajmy szczerze słowo śpiewał przy jego talencie wokalnym jest lekkim nadużyciem - ale żeby nie było lubię Róże po całości i to co robi Piotrek również. Ale po tym weekendzie jest w Polsce jedna osoba, którą chciałbym bardzo, ale to bardzo spotkać i drżę w oczekiwaniu. Podszedłbym z przyjaznym uśmiechem i przyłożył prawym lub lewym sierpowym. A kiedy już gość by leżał na glebie pomógłbym wstać, otrzepał i oznajmił, że mam nadzieję, że wybaczy mi to nieporozumienie i że zadośćuczyniłem mu już krzywdy otrzepując go z kurz...
Patykiem pisane
Fotografia niepotrzebna.