Za nami kolejne smętne katolickie święto z procesjami, sypaniem płatków kwiatów i rzezią młodych brzózek, którymi nie wiadomo czemu, masowo jak Polska długa i szeroka przystrajane są na kilka godzin kiczowate przydrożne ołtarzyki, urastające nagle i na chwilkę do rangi sanktuarium. Święto ustanowione przez władze kościelne w tym konkretnym terminie nie bez powodu - miało ono bowiem zastąpić jedno z ważniejszych pogańskich świąt Słowian wschodnich czyli obrzędy przesilenia wiosenno-letniego. Wybieg ten jak to zwykle u ludów Europy środkowo-wschodniej bywa, udał się połowicznie. Dziś w spadku po katolicyzmie została nazwa czyli Noc Kupały, wiązana w zawiłych wywodach z Janem Chrzcicielem i jego praktyką nurzania ludzi w rzece, a po pogańskich przodkach przetrwało wiele obrzędów i zwyczajów jak chociażby zwyczaj kąpieli w wodzie (jezioro, rzeka, staw) przed zachodem słońca i palenie ognisk aż do rana. Kąpano się wspólnie bez skrępowania i ubrania, a przez ogień skakano. Skakali młodz...
Nauka o prapoczątkach człowieka ciągle jest nauką żywą w odróżnieniu od takiej łaciny, którą zwą martwą. Żywą, bo ciągle pojawiają się nowe fakty, nowe dowody i trzeba nieraz do góry nogami wywalać wcześniej postawione tezy uznawane przez autorytety za pewnik na wieki, wieków amenT. A w łacinie (nie licząc tej podwórkowej) nie pojawia się nowego nic, dlatego jest wymarła i koniec. Dziś już wiemy, że Afryka była i może największą pramatką gatunku homo, ale kilka innych pomniejszych matek pojawiło się w innych rejonach świata. Wiemy, że neandertalczyk, którego wcześniej próbowaliśmy wcisnąć na siłę w tabelkę naszych przodków poniekąd swoje geny gdzieś tam w naszym DNA podczas niezliczonych mezaliansów pozostawił, ale był gatunkiem odrębnym od homo sapiens i co już dziś też wiadomo nieco starszym jeżeli chodzi o zaistnienie na naszej planecie i jak się okazuje, wiele nasi praaaaaaprzodkowie od neandertalczyków podpatrzyli, lub też się nauczyli. Wiemy nawet jak przebiegała ewolucja człowi...