Przejdź do głównej zawartości

8.2

Tytułowe 8.2 to w żargonie geologicznym tak zwana szpilka, a dokładniej jedna ze szpilek. Czyli znacznik oddzielający jedną epokę dziejów ziemi od drugiej czy dzielący daną epokę na mniejsze części z istotnych powodów. Ten konkretny czyli 8.2 pojawił się całkiem niedawno, bo w 2018 roku, kiedy naukowcy pochylili się z troską nad jednym z rdzeni pozyskanych z odwiertu NorthGRIP, który to "przewiercił" w całości gruby na prawie trzy kilometry lądolód na Grenlandii. Dzięki badaniom rdzeni okazało się bowiem, że kiedy po epoce zimnego plejstocenu nadszedł ciepły holocen, właśnie 8,2 tysiąca lat temu nastąpiła gwałtowna anomalia klimatyczna trwająca od 150 do 200 lat, polegająca na znacznym spadku temperatury w rejonie Grenlandii. Początkowo uznano, że anomalia ta dotyczyła jedynie tej wyspy, ale wkrótce badacze z całego świata zaczęli łączyć w całość kropki ze swoich odrębnych badań i ku ich zdumieniu większość z nich pochodziła właśnie sprzed 8,2 tysiąca lat temu. Zaskoczonym naukowcom nagle wyklarowała się mapa globalnych zmian klimatycznych: Europę Północną skuł siarczysty mróz przy jednoczesnym podniesieniu się wód o 1-2 metry. W Ameryce, Azji i Afryce temperatury wzrosły, a strefa deszczy monsunowych przesunęła się mocno na południe powodując pustynnienie żyznych wcześniej terenów. Jak się okazało wszystko to stało się za sprawą runięcia wielkiej zapory lodowej powstrzymującej roztopioną wodę pochodzącą z olbrzymiego lodowca, który wcześniej zajmował całą Kanadę oraz sporą północną część obecnego USA. Kto oglądał z dziećmi lub samodzielnie film animowany Epoka Lodowcowa 2 - Odwilż, ten mniej więcej może sobie wyobrazić co się zadziało. Do Północnego Atlantyku w ciągu 200 lat wdarły się olbrzymie ilości wody - 600 tysięcy litrów sześciennych. Dla porównania to jakieś 30 naszych Mórz Bałtyckich. I wszystko to była słodka woda, która spowodowała zawał słonych atlantyckich aort czyli prądów morskich, od których wtedy jak i dziś zależał klimat nie tylko Europy, ale i całej naszej planety. Finalnie nastąpiło pomieszanie z poplątaniem - lądy sąsiadujące z północnym Atlantykiem gwałtownie ochłodziły się i stały się mokre, za to na południowej półkuli temperatura wzrosła i zrobiło się sucho.

Czemu przedstawiam wam te geologiczno klimatyczne prehistoryczne historie? Wielka Zapora Lodowa runęła oczywiście z powodu naporu wody, ale woda ta powstała w wyniku ocieplania się klimatu i topnienia lodu. Podobnie jak dziś temperatura globalna wzrastała, lodowce topniały, słodka woda wlewała się do oceanu... Jak się okazuje, ludzkość postanowiła sobie zafundować przyspieszoną powtórkę z rozrywki. Najnowsze (sprzed dwóch lat) badania osadów z dna Atlantyku wskazują, że siła cyrkulacji prądów morskich w tym oceanie jest najsłabsza od 1000 lat, a tylko przez ostatnie stulecie jej moc spadła o 15%. Naukowcy są zgodni - brak pomysłu na ograniczenie emisji gazów cieplarnianych spowoduje przyspieszenie topnienia największego obecnie na naszym globie lodowca, czyli właśnie tego grenlandzkiego. A zawiera on cztery razy więcej lodu czyli wody, niż prehistoryczny lodowiec, który 8,2 tysiąca lat temu wywołał globalne zamieszanie na naszej planecie. W innej kwestii badacze są już mniej zgodni. Jedni straszą, że do istotnych zmian w ruchach prądów oceanicznych dojdzie już w połowie obecnego wieku, inni dają ludzkości trochę więcej czasu na ogarnięcie się. Jedno jest pewne. To co się obecnie dzieje na południu Polski, w Czechach, Niemczech, Austrii, Mołdawii czy na Węgrzech to już nie jest katastrofalny wybryk natury. To raczej nasza najbliższa częściej lub rzadziej powtarzalna rzeczywistość. I tylko niedowiarkowie negujący fakt globalnego ocieplania się klimatu tańczą jeszcze z radości w upalne lata czy deszczowe ciepłe zimy. A zegar tyka. Wszystkich. Jak to dawno, dawno temu był napisał Stanisław Jerzy Lec.

Na pocieszenie wzrokowe dziś kolorowa sesja z Edytą i Patrykiem, którzy już u mnie gościli wcześniej, tyle, że w czerni, bieli i szarościach.
Kiev88/velvia50. 














Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Ach ta dzisiejsza młodzież.

 Nie mam pojęcia jak to wygląda w innych krajach, w innych społecznościach. Ale u nas w rodzimym grajdołku "achowanie" mamy niejako we krwi. Kiedy byłem młody, z ust starszych nie raz słyszałem: "ach ta dzisiejsza młodzież", kiedy jestem starszy, z ust wielu rówieśników słyszę to samo. Plus jeszcze modne są: "za moich czasów" oraz "kiedyś to było inaczej". I szczerze mówiąc nie mam pojęcia, skąd to się bierze. No dobrze, za moich czasów i kiedyś to było inaczej, da się jeszcze jakoś wytłumaczyć, bo faktycznie świat nie stoi w miejscu, świat się zmienia, a nowinki technologiczne skróciły obieg informacji z tygodni do sekund, przesyłany zaś obraz pozwala mieszkańcowi Australii uczestniczyć on-line w koronacji Karola, króla Brytów. Można rzec, że świat się skurczył do niewielkiej szklanej kuli, w której kiedyś po potrząśnięciu, wokół figurki tańczącej pary wirował "śnieg", a dziś wirują pierdyliardy informacji i obrazów. Więc ...

Biała Lwica.

Oto pomysł jaki chodził mi o głowie od dłuższego czasu. Mając "pod ręką" tak wspaniałą aktorską parę jak Andrzej Bersz (i jego przebogata garderoba oraz rekwizyty) i Wiktoria Szadkowska (jej uroda oraz jej przedługie blond włosy) nie bałem się realizacji, choć do obojga trzeba już niestety ustawiać się w kolejce i cierpliwie czekać. Do szczęścia brakowało nam jedynie zdolnej wizażystki z talentem fryzjerskim, takiej jak Magda Kwaśnik. W pewne wyczekane i wystane w kolejce poniedziałkowe przedpołudnie spotkaliśmy się więc wszyscy czworo (a właściwie pięcioro - gościnnie pojawił się Olek, fotograf) w mojej podwarszawskiej wsi. Efekt tego spotkania możecie obejrzeć poniżej. Tradycyjnie już za aparat posłużył kiev 88, a za film tmax400.

Zombie.

Kiedyś (w tym wypadku słowo kiedyś oznacza jakieś dwadzieścia pięć lat wstecz) obejrzałem kilka filmów o zombie i dałem sobie spokój z kolejnymi. Czemu? Bo były do znudzenia powtarzalne. Nagła zaraza, epidemia, hordy żywych trupów, garstka niezarażonych i nieustająca zabawa w kotka i myszkę z tymi co mają mózg i tymi co chcą go zjeść. Strzelby, siekiery, piły łańcuchowe... zieeeew. Czyli nuda. Flaki (najczęściej dużo flaków) z olejem. Dlatego szerokim łukiem omijałem ten gatunek i poza dwoma wyjątkami nadal omijam. Pierwszym wyjątkiem był Zombieland. Rzec by można lekka i przyjemna komedyjka o zombie, dodatkowo z dwójką aktorów, których lubię, czyli Bill Murray grający samego siebie i Woody Harrelson. Drugim filmem, który mi się spodobał (ale to raczej ze względu na robiące wrażenie kadry i ujęcia) był/jest: Jestem legendą. Z Willem Smithem. Reszta jakoś mi nie podchodzi i już. I chyba dobrze, bo jak pokazało życie, nasze ludzkie wyobrażenia o zombie szerokim łukiem rozmijają się z rze...