Jest taki dowcip o rozwoju czytelnictwa w Polsce. W 2014 roku około 60% Polaków nie przeczytało ani jednej książki. W 2024 60% Polaków nie przeczytało ani jednej książki i nie wysłuchało ani jednego audiobooka. Niby dowcip, ale jaki prawdziwy. Jak świat światem ludzie dzielili się "czytatych" tych mniej "czytatych" i tych co z czytaniem nie mieli wiele wspólnego. Powojenny ustrój komunistyczny w naszym kraju był jaki był. Ale jedno zrobił dobrze. Wprowadził wymóg poddania się procesowi edukacji powszechnej. Czy chciałeś czy nie, musiałeś nauczyć się czytać, a potem czytać książki, jakie mądrzejsi wybrali dla mas. Oczywiście jednostki zachwycone samo umiejętnością składania literek sięgały po dużo więcej książek, niż zalecało MEN. W każdej szkole była biblioteka dla dzieci, w każdej gminie biblioteka publiczna dla wszystkich chętnych, w każdej dzielnicy i każdym miasteczku choć jedna księgarnia, o dużych aglomeracjach nie wspomnę. Telewizji oglądało się mało. Rozrywek na prowincji było też mało. Wolny czas spędzało się więc albo na aktywnościach na świeżym powietrzu, albo właśnie z książką.
Dziś czytelnictwo jest równie niszowe co fotografia tradycyjna polegająca na utrwalaniu na kliszy obrazów. W badaniach standardem jest już pytanie: czy przeczytałeś w roku choć jedna książkę? I przyczyną jak się okazuje nie zawsze jest lenistwo czy wrodzona niechęć do zadrukowanego papieru. Bowiem jak się okazuje, nawet jednostki deklarujące się jako zagorzali fani prozy i poezji czytają zauważalnie mniej. Dlaczego? Nad tą odpowiedzią trudziło się wielu badaczy. Na przykład amerykański badacz społeczeństwa i internetu Nicolas Carr odkrył, że korzystanie z internetu w sposób w jaki korzysta z niego większość ludzi - czyli praktycznie nieustająco (sprawdzanie i czytanie maili, czytanie i wysyłanie smsów, przeglądanie szybkich wiadomości, itp.), prowadzi do zmian w mózgu i jego istotnej przebudowy. Do niedawna uważano, że plastyczność ludzkiego mózgu i umiejętność samo modelowania się zanikała wraz z osiąganiem dojrzałości. Dziś już wiadomo, że tak nie jest. Ludzki mózg nieustająco na poziomie komórkowym i organizacji sieci neuronów dostosowuje się do zmian. Zmian w środowisku, w otoczeniu, a nawet zmian stanu zdrowia. Również odpowiada za formowanie się nawyków, zarówno dobrych jak i złych. Oraz wykazuje się pewną dozą sprytu - rutynowe czynności wykonuje coraz szybciej, a nieużywane umiejętności zostają kasowane. Jeśli chodzi o czytanie, to jego zaniechanie prowadzi krótką drogą do utraty umiejętności koncentracji, utraty zdolności przenoszenia informacji z pamięci krótkotrwałej do głębokiej, oraz utraty zdolności wplatania pozyskanych informacji w schematy myślowe. Profesor Antonio Damasio - portugalski badacz neurobiologi behawioralnej odkrył, że zanik umiejętności głębokiego myślenia prowadzi również do utraty wyższych uczuć - jak chociażby empatii, której nie posiadamy od urodzenia, a nabywamy w długotrwałym procesie związanym właśnie z owymi głębokimi przemyśleniami. Badaczka Gloria Mark z Kalifornii, przebadała tysiące Amerykanów nim ogłosiła, że zakres uwagi (czyli czas w jakim badany jest w stanie się skupić na wykonywanym zadaniu czy czytaniu tekstu), skrócił się z 2,5 minuty (początek obecnego wieku) do 45 sekund (stan na dziś). Gloria za przyczynę podaje bez wahania rozwój technologii cyfrowych - godziny spędzone na wpatrywaniu się w ekrany monitorów czy telefonów obniżają poziom kreatywności, męczą prowadząc do wypaleni i depresji. A brak umiejętności dłuższego skupienia się powoduje, że nie jesteśmy w stanie jak czynili to nasi rodzice czy dziadkowie przeczytać jednym tchem książki. Tylko rozkładamy to na raty, a odłożenie lektury na dłuższy czas powoduje, że nie do końca pamiętamy co się działo w przeczytanych już rozdziałach.
Mógłbym tak pisać jeszcze trochę, ale właśnie zbliżam się do granicy 45 sekund. Więc w trosce o czytelnika przechodzę do sekcji obrazkowej. Dziś zdjęcia pięknej Kasi, wykonane na plenerze Adela Photo Pathology 2024. Przyznaję tez z góry iż pomysł na stylizację Kasi nie był mój, a innego fotografa Marcina Żurawskiego, którego zdjęcia do oglądnięcia gorąco polecam, a który to podczas tej sesji wpakował się w kadr ze dwa razy. Malowała dla Marcina i potem dla mnie lekko ścierała Monika "Moniak" Pawlik-Dobrowolska. W użyciu kiev88/hp5.
P.S.
Nie zapomnijcie iść na spacer.
Jest taki stary dowcip, mówiący o tym, że kiedyś, żeby zobaczyć kobiece pośladki należało rozchylić majtki, a dziś, żeby zobaczyć majtki, należy rozchylić pośladki. Natenczas właśnie , dzięki impulsowi słownemu od Pani Zofii przedstawię w miarę zwięźle historię damskich majtek. Historię teoretycznie długą jak pantalony, ale tak naprawdę jeśli chodzi o przedział czasowy to skąpą jak stringi. Wydawać by się bowiem mogło, że kobieca bielizna jest czymś tak oczywistym i naturalnym, że na pewno pierwsze majtki założyła Ewa zaraz po wygnaniu z raju i jedyne co jest w tej historii niejasne to tylko to jakiej były firmy. Tymczasem jak się okazuje nic bardziej mylnego, przez wiele, wiele wieków gacie jako okrycie intymnej części ciała były czymś zarezerwowanym tylko i wyłącznie dla mężczyzn. Taki na przykład żyjący 5300 lat temu na terenach dzisiejszego Tyrolu słynny człowiek lodu Ötzi, oprócz wierzchniej odzieży miał na sobie specjalną skórzaną przepaskę chroniącą genitalia. W XIII ...
Komentarze
Prześlij komentarz