Przejdź do głównej zawartości

Jak Czarnek do Poznania po szwedzkim zaborze...

 Sąd orzekł, że nie wolno prezydenta Rzeczypospolitej nazywać debilem. To znaczy dopóki mamy wolność wypowiedzi to wolno, ale nie bezkarnie. Nie czytałem orzeczenia wyroku i nie wiem czy w uzasadnieniu było o obrazie władzy czy też może o złamaniu tajemnicy państwowej, więc na wszelki wypadek opisując osobę obecnie nam miłościwie urzędującego ministra Edukacji i Nauki nie nazwę go debilem. Pamiętam jak kilka lat temu oburzeni rodzice i nauczyciele twierdzili zgodnie, że minister Zalewska to najgorsze co mogło się przytrafić naszemu systemowi oświaty. Gdyby tylko wtedy wiedzieli jak bardzo się mylą... Po rewolucyjnych zmianach Czarnka na listach lektur dla dzieci i młodzieży, w których w miejsce podejrzanych moralnie pisarzy czy poetów pojawia się zarówno Jan Paweł II, jak i Karol Wojtyła (obaj wielcy przyjaciele dzieci i jeszcze więksi obrońcy księży, którzy mieli do dzieci słabość) i w uzupełnieniach niejaki Wyszyński, nadeszła pora na zmiany w planie lekcji. Kościół Katolicki już od dłuższego czasu bije na alarm, że lekcje religii w szkołach cieszą się malejącym zainteresowaniem, a co za tym idzie w niektórych placówkach te zajęcia zostały całkowicie zawieszone. Odkąd dodatkowo rodzice odkryli, że ich pociechy nie muszą chodzić ani na religię, ani na etykę (prowadzoną w wielu miejscach przez osoby bardzo ściśle związane z kościołem), również funkcjonowanie w szkołach etyki zawisło na cienkim włosku, bo coraz mniej jest rodziców przenoszących swoje ambicje na pociechy i posyłających dzieci na tego typu zajęcia w nadziei na łatwą piątkę czy szóstkę na świadectwie, podnoszącą średnią na koniec roku, dzięki czemu ich dziecko trafi do najlepszej szkoły, żeby nie mieć potem czasu na dzieciństwo w pogoni za coraz lepszymi ocenami, wykształceniem, pracą, by w końcu umrzeć z owym dumnym mgr przed nazwiskiem. Na szczęście minister Czarnek czuwa. I już szykuje specustawę, która zakończy wolną amerykankę rodziców i nasze pociechy będą musiały jednak wybrać: religia albo etyka. W mieście, w kuluarach chodzą słuchy, że największy w kraju biznesmen w sukience czyli ojciec Tadeusz już otworzył na swojej uczelni dodatkowy kierunek kształcący jedynie słusznych nauczycieli etyki, którzy umiejętnie zamienią te jałowe zazwyczaj zajęcia w oazowe spotkania pierwszego stopnia z bogiem, uzmysłowiając młodzieży jak bardzo błądziła myśląc, że ich życie należy do nich. Co tylko każe domniemywać, iż tak naprawdę to nie minister oświaty jest autorem owej ustawy...
W czasach mojej młodości, kiedy komuna rzęziła już ostatkiem sił, ale jeszcze potrafiła pokazać kły, było takie powiedzenie, nawiązujące do tytułu tego posta: przeżyliśmy potop szwedzki, przeżyjemy i radziecki. Jak pokazała historia tak się właśnie stało. Przeżyjemy więc też i potop pisowski wraz z wylęgarnią takich talentów jak Czarnek. No, być może trzeba będzie trochę sięgnąć do historii (tej jeszcze nie zakazali uczyć, choć też grubo przy niej grzebią) i przypomnieć sobie strajk dzieci we Wrześni, wozy Drzymały, tajne komplety i inne sposoby jak sobie radzić z okupantem. Tym razem z okupantem inteligencji, swobody i trzeźwego rozsądku próbującym cofnąć tę część Europy w otchłań średniowiecza, kiedy wójt, pan i pleban decydowali o wszystkim. No i jakby co, można sobie od razu, póki jeszcze działa w Polsce internet wydrukować instrukcję przerabiania kosy na sztorc. Może się przydać.

A tymczasem krótka obrazkowa instrukcja o tym jak może wyglądać tajne nauczanie. Wersja analogowa plus jako bonus, kilka kadrów autorstwa Krzysztof Płoch "Trzecie Oko" z cyfry, który zgodził się wesprzeć starszego kolegę drugim aparatem. Podziękowania też dla mojego imiennika Sławka, za pomoc w dźwiganiu ławeczki oraz oczywiście i przede wszystkim dla pozującej pary czyli Soni i Mateusza.
Post ten dedykuję pamięci usuniętego z listy lektur "Winnetou" pióra Karola Maya.













Komentarze

  1. To już modelki i modele takie gwiazdunie, że sobie ławki w pole nie poniosą, tylko trzeba osobnego tragarza fatygować???
    Quo vadis TFP? :D
    Tekst jak zwykle równie dobry jak zdjęcia!...
    Szczególnie te Krzyśka hahahaha

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Ach ta dzisiejsza młodzież.

 Nie mam pojęcia jak to wygląda w innych krajach, w innych społecznościach. Ale u nas w rodzimym grajdołku "achowanie" mamy niejako we krwi. Kiedy byłem młody, z ust starszych nie raz słyszałem: "ach ta dzisiejsza młodzież", kiedy jestem starszy, z ust wielu rówieśników słyszę to samo. Plus jeszcze modne są: "za moich czasów" oraz "kiedyś to było inaczej". I szczerze mówiąc nie mam pojęcia, skąd to się bierze. No dobrze, za moich czasów i kiedyś to było inaczej, da się jeszcze jakoś wytłumaczyć, bo faktycznie świat nie stoi w miejscu, świat się zmienia, a nowinki technologiczne skróciły obieg informacji z tygodni do sekund, przesyłany zaś obraz pozwala mieszkańcowi Australii uczestniczyć on-line w koronacji Karola, króla Brytów. Można rzec, że świat się skurczył do niewielkiej szklanej kuli, w której kiedyś po potrząśnięciu, wokół figurki tańczącej pary wirował "śnieg", a dziś wirują pierdyliardy informacji i obrazów. Więc ...

Biała Lwica.

Oto pomysł jaki chodził mi o głowie od dłuższego czasu. Mając "pod ręką" tak wspaniałą aktorską parę jak Andrzej Bersz (i jego przebogata garderoba oraz rekwizyty) i Wiktoria Szadkowska (jej uroda oraz jej przedługie blond włosy) nie bałem się realizacji, choć do obojga trzeba już niestety ustawiać się w kolejce i cierpliwie czekać. Do szczęścia brakowało nam jedynie zdolnej wizażystki z talentem fryzjerskim, takiej jak Magda Kwaśnik. W pewne wyczekane i wystane w kolejce poniedziałkowe przedpołudnie spotkaliśmy się więc wszyscy czworo (a właściwie pięcioro - gościnnie pojawił się Olek, fotograf) w mojej podwarszawskiej wsi. Efekt tego spotkania możecie obejrzeć poniżej. Tradycyjnie już za aparat posłużył kiev 88, a za film tmax400.

Zombie.

Kiedyś (w tym wypadku słowo kiedyś oznacza jakieś dwadzieścia pięć lat wstecz) obejrzałem kilka filmów o zombie i dałem sobie spokój z kolejnymi. Czemu? Bo były do znudzenia powtarzalne. Nagła zaraza, epidemia, hordy żywych trupów, garstka niezarażonych i nieustająca zabawa w kotka i myszkę z tymi co mają mózg i tymi co chcą go zjeść. Strzelby, siekiery, piły łańcuchowe... zieeeew. Czyli nuda. Flaki (najczęściej dużo flaków) z olejem. Dlatego szerokim łukiem omijałem ten gatunek i poza dwoma wyjątkami nadal omijam. Pierwszym wyjątkiem był Zombieland. Rzec by można lekka i przyjemna komedyjka o zombie, dodatkowo z dwójką aktorów, których lubię, czyli Bill Murray grający samego siebie i Woody Harrelson. Drugim filmem, który mi się spodobał (ale to raczej ze względu na robiące wrażenie kadry i ujęcia) był/jest: Jestem legendą. Z Willem Smithem. Reszta jakoś mi nie podchodzi i już. I chyba dobrze, bo jak pokazało życie, nasze ludzkie wyobrażenia o zombie szerokim łukiem rozmijają się z rze...