Przejdź do głównej zawartości

Szydło z worka.

Jest takie stare mądre ludowe powiedzenie: wyszło szydło z worka. Stop! Zanim się rozpędzicie w domysłach, dywagacjach i typowaniach śpieszę donieść, iż wcale, ale to wcale nie napiszę słowa o polskim grajdołku politycznym. Przynajmniej dziś. Napiszę o czymś zupełnie innym. Zacznę od innego polskiego grajdołka, równie zabagnionego co polityczny -  muzycznego. Piętnaście lat temu udział w telewizyjnym show, którego nazwa kojarzy się z piosenkarzem Billym Idolem udział wzięła i zajęła "aż" ósme miejsce Ania Dąbrowska. Posiadaczka pięknego głosu i jak się z czasem okazało dojrzałych i ambitnych tekstów. Bo Ania nawet jak już śpiewa o miłości, to robi to w sposób niepowodujący odruchów wymiotnych (czego o większości pozostałych wyśpiewujących miłosne songi napisać się nie da). Już pierwsza jej wydana w 2004 roku płyta, czyli "Samotność po zmierzchu" przyniosła Ani wielką popularność za sprawą kilku wpadających w ucho przebojów. Między innymi również dzięki wyśpiewanemu coverowi zespołu A Camp - pod tytułem Charlie Charlie. I chyba wcale Ani nie chodziło o ponoć popularną zabawę (kurde, grał w to ktoś?) w wywoływanie demona za pomocą kartki papieru i dwóch ołówków. Tylko właśnie o zawód miłosny, o tęsknotę, za niejakim Charlim, który odszedł w siną dal. A jak Charlie to czemu na przykład nie Chaplin? Oj tam Chaplin ktoś pewnie mruknie. Smutny facet z wąsikiem, w meloniku i śmiesznych butach łamaczem damskich serc? A jednak.

"...Pokochać cię, mój Charlie, Charlie.
Tak czułam, że mocna to rzecz.
Ty masz taki czar ty masz w oczach blask.
Tak łatwo mogłeś zdobyć mnie.
I mogłeś zdobyć ją..."

Sam Charlie przyznawał się do około dwóch tysięcy mniej lub bardziej przelotnych romansów. Oraz czterech małżeństw. Był znanym w Ameryce skandalistą obyczajowym, a o jego podbojach nieustająco krążyły plotki. Wiele jego kochanek zyskało sławę występując w filmach Chaplina, kilka napisało po latach biografie słynnego komika, każda wcześniej czy później została zdradzona, choć na pewno jedna była szybsza zdradzając Charliego z jego bratem. Wśród "ofiar" najsłynniejszego posiadacza melonika była nawet nasza rodzima Apolonia Chałupiec szerzej znana jako Pola Negri. Sam Charlie twierdził, że głównym powodem jego niestałości w uczuciach i upodobaniu do młodych kobiet był strach przed starzeniem się. Ostatecznie w latach pięćdziesiątych ubiegłego wieku Chaplin podpadł FBI i oficjalnie za lewicowe poglądy (wiadomo, że FBI mocno interesowało się raczej moralnością aktora i skandalami jakie wywoływał) zostaje deportowany z USA.
Myślę, że nie tylko ja, oglądając dawno temu nieme kino współczułem romantycznemu, lekko niezdarnemu i zagubionemu Charliemu o smutnych czarnych oczach. A tu wyszło szydło z worka.

Tradycyjnie, póki jeszcze mnie nie deportowano kilka zdjęć. Wygimnastykowanej modelki, która z pewnością wpadłaby Charliemu w oko i dzięki swojej elastyczności miałaby szanse na główną rolę w jego filmie. Martyna.
p.s.
Nie traćcie nadziei patrząc na pierwsze zdjęcia.
p.s.2
Odrobina prywaty. Jeżeli już dojdzie do mojej deportacji uprzejmie proszę o Nową Zelandię.






















Komentarze

  1. Powoli zacząłem tracić nadzieję ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. PS oraz PPS, zamiast p.s. i p.s. 2. ;-)
    Ale do zdjęć mój wewnętrzny grammar nazi nie ma się jak przyczepić. :-P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nigdy peesów nie pisałem wielką literą więc musisz Kinia to przecierpieć :D

      Usuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Zombie.

Kiedyś (w tym wypadku słowo kiedyś oznacza jakieś dwadzieścia pięć lat wstecz) obejrzałem kilka filmów o zombie i dałem sobie spokój z kolejnymi. Czemu? Bo były do znudzenia powtarzalne. Nagła zaraza, epidemia, hordy żywych trupów, garstka niezarażonych i nieustająca zabawa w kotka i myszkę z tymi co mają mózg i tymi co chcą go zjeść. Strzelby, siekiery, piły łańcuchowe... zieeeew. Czyli nuda. Flaki (najczęściej dużo flaków) z olejem. Dlatego szerokim łukiem omijałem ten gatunek i poza dwoma wyjątkami nadal omijam. Pierwszym wyjątkiem był Zombieland. Rzec by można lekka i przyjemna komedyjka o zombie, dodatkowo z dwójką aktorów, których lubię, czyli Bill Murray grający samego siebie i Woody Harrelson. Drugim filmem, który mi się spodobał (ale to raczej ze względu na robiące wrażenie kadry i ujęcia) był/jest: Jestem legendą. Z Willem Smithem. Reszta jakoś mi nie podchodzi i już. I chyba dobrze, bo jak pokazało życie, nasze ludzkie wyobrażenia o zombie szerokim łukiem rozmijają się z rze

Ach ta dzisiejsza młodzież.

 Nie mam pojęcia jak to wygląda w innych krajach, w innych społecznościach. Ale u nas w rodzimym grajdołku "achowanie" mamy niejako we krwi. Kiedy byłem młody, z ust starszych nie raz słyszałem: "ach ta dzisiejsza młodzież", kiedy jestem starszy, z ust wielu rówieśników słyszę to samo. Plus jeszcze modne są: "za moich czasów" oraz "kiedyś to było inaczej". I szczerze mówiąc nie mam pojęcia, skąd to się bierze. No dobrze, za moich czasów i kiedyś to było inaczej, da się jeszcze jakoś wytłumaczyć, bo faktycznie świat nie stoi w miejscu, świat się zmienia, a nowinki technologiczne skróciły obieg informacji z tygodni do sekund, przesyłany zaś obraz pozwala mieszkańcowi Australii uczestniczyć on-line w koronacji Karola, króla Brytów. Można rzec, że świat się skurczył do niewielkiej szklanej kuli, w której kiedyś po potrząśnięciu, wokół figurki tańczącej pary wirował "śnieg", a dziś wirują pierdyliardy informacji i obrazów. Więc

Ucho od śledzia.

W zamierzchłych czasach, dawno, dawno temu, kiedy byłem młody i po niebie jeszcze latały pterozaury używaliśmy zwrotu "ucho od śledzia", oznaczającego nic. Figę z makiem. Null. Zero. Zakładaliśmy się o ucho od śledzia, obiecywaliśmy w grach wygranemu ucho od śledzia, nagradzani byliśmy przez rodziców za posprzątanie swojego pokoju uchem od śledzia. Powszechnie bowiem uważano, że dzieci i ryby głosu nie mają, ale dodatkowo ryby, czyli chociażby śledzie, uszu też nie posiadają. Jakże się myliliśmy wtedy, my, nasi rodzice i nawet te pterozaury. Okazuje się, że śledzie mają doskonały i bardzo czuły słuch. Naukowcy odkryli również, że śledzie słuchu owego używają w nieco niecodzienny dla nas sposób, albowiem do nasłuchiwania pierdów współtowarzyszy z ławicy. Widzieliście kiedyś film przyrodniczy z ławicą śledzi? Tysiące ryb w jednej zbitej masie, wykonujących manewry unikowe przed drapieżnikami, jakby sterował nimi jeden mózg. W lewo, prawo, do góry, po skosie w dół. Ostra jazda b