Przejdź do głównej zawartości

Tolerancja made in Francja.

Jestem tolerancyjny. Jestem tolerancyjny. Jestem tolerancyjny. Ale nie jestem idiotą. Chyba. Więc czemu za każdym razem kiedy kolejny nadgorliwy wyznawca Allaha posyła do trumny kolejnych niewinnych przechodniów ktoś natychmiast mi próbuje wmówić, że moja niechęć do islamistów jest oznaką nietolerancji, ksenofobii lub rasizmu? Podkreślam słowo klucz: islamistów. Którzy to nagminnie są myleni przez obrońców poprawności politycznej i multikulti z muzułmanami. Muzułmanie wszak żyją od wieków w Polsce i z tego co pamiętam z lekcji historii krzywda im się nigdy nie działa (pomijając Bunt Lipków, który to fakt nawet Sienkiewicz wplótł w swoją powieść), a i oni nikogo nie krzywdzili. Od czasów Unii Litewskiej muzułmanie głównie pochodzenia tatarskiego żyli wspólnie z Polakami w granicach Rzeczypospolitej, pracowali, modlili się po swojemu i umierali wspólnie z katolikami, protestantami, prawosławnymi i żydami w obronie kraju jaki wybrali sobie za ojczyznę. Żeby było ciekawiej to właśnie muzułmaninowi, kalifowi Kordoby Abd ar-Rahmanowi III i jego posłańcowi żydowskiego pochodzenia Ibrahimowi ibn Jakubowi zawdzięczamy pierwszy opis krajów słowiańskich w tym również Polski rządzonej przez władcę Mieszka I. Tak na marginesie, ale żal o tym nie wspomnieć, już wtedy, za czasów Mieszka i Dobrawy nasza główna cecha narodowa była doskonale już wykształcona, co trafnie wzmiankuje ibn Jakub: "Na ogół biorąc, to Słowianie są skorzy do zaczepki i gwałtowni, i gdyby nie ich niezgoda (...) żaden lud nie zdołałby im sprostać w sile." 
Jak pokazuje wielowiekowa historia naszej ojczyzny można być Polakiem i muzułmaninem, tak jak można być katolikiem, żydem czy ateistą. Można modlić się do wybranego boga lub nie modlić do żadnego i żyć normalnie. Można współistnieć, współtworzyć, asymilować się lub przeciwnie dbać o swoją kulturę i tradycję, ale w granicach własnego domu, wspólnoty i rozsądku. Ale trzeba z automatu szanować kraj w jakim się mieszka i innego współobywatela bez względu na jego przekonania, orientację seksualną czy styl życia. Wszystkich lamentujących, współczujących, łączących się w bólu co chwilę z Francją targaną ostatnimi zamachami odsyłam do historii. Tej najnowszej. Francja Francji sama wilkiem. Od lat sześćdziesiątych ubiegłego wieku kraj ten prowadzi tak zwaną politykę asymilacyjną, przez złośliwych nazywaną polityką miękkiej ręki, żeby o czymś co szybciej w obliczu zagrożenia facetowi mięknie nie wspomnieć. I od tych sześćdziesięciu lat trójkolorowi są targani zamachami, strzelaninami, porwaniami i sabotażem głównie o podłożu religijno etnicznym. Nie trzeba być nie wiadomo jakim detektywem, żeby w Polsce znaleźć przedruki artykułów z zachodniej prasy, artykułów jakich w krajowych gazetach ze świecą szukać, a które jasno pokazują, że Francja tkwi po uszy w islamskim uścisku. Biedota, analfabetyzm, bezrobocie i przestępczość to głównie domena obywateli francuskich wyznania muzułmańskiego. Obywateli, którzy sami otwarcie przyznają, że mimo urodzenia się we Francji Francuzami się w ogóle nie czują. Za to chętnie chadzają do meczetu, słuchają radykalnych islamistów i z racji braku wykształcenia łatwo wierzą w raj obiecany męczennikom wiary oraz bojownikom i czekające na nich po śmierci hurysy. Można powiedzieć Ok, Francja (i Anglia też) cierpią za swoje dawne grzechy, grzechy wielkich kolonialnych imperiów. Ale tym bardziej dziwi w tym świetle polityka Niemiec, Belgii czy choćby Szwecji, które niepomne świeżej historii swoich sąsiadów same otwierają szeroko ramiona wołając: pójdź Abdul w me objęcia ja Cię uczyć każę! Mi się na pewno uda! Oraz dziwi naiwność wszystkich aktywistów i aktywistek gardłujących za bezkrytycznym i nieprzemyślanym w żaden sposób wchłanianiem coraz większej liczby przybyszów z północnej Afryki.
Jestem tolerancyjny. Tylko ostatnio coraz mniej dla idiotów. Chcecie z Polski zrobić drugą Francję? Po co? Nie lepiej od razu tam samemu pojechać? Chadzać na koncerty, spacerować po nadmorskich bulwarach, zaglądać do redakcji poczytnych gazet oraz do dzielnic i miasteczek opanowanych przez ludność mówiącą głównie po arabsku? A wtedy ja spokojnie, siedząc na kanapie w moim nieislamskim kraju będę mógł oglądać telewizję, jeść lody z wieprzowiny i ronić me niewierne łzy oglądając wiadomości z dalekich krain. A kiedy mnie ktoś spyta czy jestem tolerancyjny odpowiem, że jak najbardziej tak. I że kiedy do mych drzwi zapuka Abdul i powie, że od dziś jesteśmy sąsiadami i że liczy, że będziemy żyli w zgodzie i wzajemnym poszanowaniu odpowiem: witaj Abdul w Polsce, naucz się naszych zwyczajów i kultury a z pewnością zostaniemy przyjaciółmi. Ale kiedy zapuka do mych drzwi Abdul i powie, że od dziś jesteśmy sąsiadami, ale on sobie nie życzy, żeby moja żona w moim ogrodzie opalała się w samych gaciach i staniku, a dzieci słuchały punkowej muzyki wtedy powiem: spierdalaj czym prędzej i jak najdalej Abdul. A w drodze poczytaj sobie kroniki Ibrahima ibn Jakuba sprzed tysiąca z okładem lat. My Słowianie potrafimy przypierdolić.
A wtedy spokojnie razem ze mną może siedzieć, jeść lody i oglądać wzruszające wiadomości jakaś kobieta. Której religia nie zabrania pokazywać na przykład twarzy. Bo ja jestem tolerancyjny.










Komentarze

  1. Nie często się zgadzam z Twoimi poglądami, ale tym razem zgadzam się w stu procentach. Pozdrawiam, Michał

    OdpowiedzUsuń
  2. Całkowicie utożsamiam się z poglądami wyrażonymi w tym tekście. Dokładnie tak. Pozdrawiam Darek K

    OdpowiedzUsuń
  3. Pomijając "świniowe" lody nie da się z Tobą niezgodzić.

    OdpowiedzUsuń
  4. Terroryści to sekciarze. Wyznawcy Allaha nie popełniliby samobójstwa.

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Zombie.

Kiedyś (w tym wypadku słowo kiedyś oznacza jakieś dwadzieścia pięć lat wstecz) obejrzałem kilka filmów o zombie i dałem sobie spokój z kolejnymi. Czemu? Bo były do znudzenia powtarzalne. Nagła zaraza, epidemia, hordy żywych trupów, garstka niezarażonych i nieustająca zabawa w kotka i myszkę z tymi co mają mózg i tymi co chcą go zjeść. Strzelby, siekiery, piły łańcuchowe... zieeeew. Czyli nuda. Flaki (najczęściej dużo flaków) z olejem. Dlatego szerokim łukiem omijałem ten gatunek i poza dwoma wyjątkami nadal omijam. Pierwszym wyjątkiem był Zombieland. Rzec by można lekka i przyjemna komedyjka o zombie, dodatkowo z dwójką aktorów, których lubię, czyli Bill Murray grający samego siebie i Woody Harrelson. Drugim filmem, który mi się spodobał (ale to raczej ze względu na robiące wrażenie kadry i ujęcia) był/jest: Jestem legendą. Z Willem Smithem. Reszta jakoś mi nie podchodzi i już. I chyba dobrze, bo jak pokazało życie, nasze ludzkie wyobrażenia o zombie szerokim łukiem rozmijają się z rze

Ach ta dzisiejsza młodzież.

 Nie mam pojęcia jak to wygląda w innych krajach, w innych społecznościach. Ale u nas w rodzimym grajdołku "achowanie" mamy niejako we krwi. Kiedy byłem młody, z ust starszych nie raz słyszałem: "ach ta dzisiejsza młodzież", kiedy jestem starszy, z ust wielu rówieśników słyszę to samo. Plus jeszcze modne są: "za moich czasów" oraz "kiedyś to było inaczej". I szczerze mówiąc nie mam pojęcia, skąd to się bierze. No dobrze, za moich czasów i kiedyś to było inaczej, da się jeszcze jakoś wytłumaczyć, bo faktycznie świat nie stoi w miejscu, świat się zmienia, a nowinki technologiczne skróciły obieg informacji z tygodni do sekund, przesyłany zaś obraz pozwala mieszkańcowi Australii uczestniczyć on-line w koronacji Karola, króla Brytów. Można rzec, że świat się skurczył do niewielkiej szklanej kuli, w której kiedyś po potrząśnięciu, wokół figurki tańczącej pary wirował "śnieg", a dziś wirują pierdyliardy informacji i obrazów. Więc

Ucho od śledzia.

W zamierzchłych czasach, dawno, dawno temu, kiedy byłem młody i po niebie jeszcze latały pterozaury używaliśmy zwrotu "ucho od śledzia", oznaczającego nic. Figę z makiem. Null. Zero. Zakładaliśmy się o ucho od śledzia, obiecywaliśmy w grach wygranemu ucho od śledzia, nagradzani byliśmy przez rodziców za posprzątanie swojego pokoju uchem od śledzia. Powszechnie bowiem uważano, że dzieci i ryby głosu nie mają, ale dodatkowo ryby, czyli chociażby śledzie, uszu też nie posiadają. Jakże się myliliśmy wtedy, my, nasi rodzice i nawet te pterozaury. Okazuje się, że śledzie mają doskonały i bardzo czuły słuch. Naukowcy odkryli również, że śledzie słuchu owego używają w nieco niecodzienny dla nas sposób, albowiem do nasłuchiwania pierdów współtowarzyszy z ławicy. Widzieliście kiedyś film przyrodniczy z ławicą śledzi? Tysiące ryb w jednej zbitej masie, wykonujących manewry unikowe przed drapieżnikami, jakby sterował nimi jeden mózg. W lewo, prawo, do góry, po skosie w dół. Ostra jazda b