Przejdź do głównej zawartości

Gdzie strumyk płynie z wolna.

Są takie piosenki które się śpiewa, które się podobają, które są powszechnie znane, ale zrozumieć je można dopiero po latach zdobywania przeróżnych życiowych doświadczeń. I nie chodzi mi wcale o jakieś tam anglojęzyczne utwory, które nabierają innego światła kiedy nauczymy się w końcu tego języka i przestajemy lekko zawstydzeni w myślach nucić: jomahart jomasol... Piszę teraz o tych naszych, polskich, rodzimych, w których autorzy przemycili tyle ponadczasowych treści, że głowa mała. Jak chociażby tytułowa, znana i często na harcerskich obozach śpiewana piosenka pt. Gdzie strumyk płynie z wolna. W swej najbardziej znanej i rozpropagowanej wersji jest już pełna aluzji i niedopowiedzeń. Najpierw maj porozsiewał w ponurym ciemnym lesie nad strumieniem jakieś zioła, potem się harcerze natknęli na stokrotki, które takie biedne i samotne i jedna się z tym będącym pod wpływem zauroczenia harcerzem zgodziła w ten ciemny las pójść ale się skończyło na poparzeniu pokrzywami i śmiechu. Nie wiem jak Wam, ale mi się to kojarzy. Tym bardziej, że sam byłem w ZHP i bywałem na obozach. Co prawda wtedy nie było tak łatwo dostępnych ziół jak dziś, ale pokrzywy i stokrotki trafiały się nader często. I zawsze było wesoło. Kto kiedykolwiek zadał sobie odrobinę trudu by poznać autora tego jakże frywolnego utworu czyli pana Jana Chęcińskiego (bliski współpracownik Moniuszki, napisał np. libretto do Strasznego dworu czy Verbum Nobile) ten zapewne też i zna oryginalną wersję tej piosenki, jeszcze w swej treści swobodniejszą i mniej młodzieżową.

Gdzie strumyk płynie z wolna, rozsiewa zioła maj,
Stokrotka rosła polna, a nad nią szumiał gaj,
Schyliła główkę młodą ponad zwierciadło fal,
Jam piękna lecz z urodą samotnej kwitnąć żal!/bis
Aż jej odrzekły drzewa: Czyż blisko nie masz nas?
Rój ptasząt tobie śpiewa, nad tobą szumi las:
A ona: las pomroka zasmuca bardziej mnie,
Ptaszęta za wysoko, a tu samotnej źle!/bis
Wtem strzelec biegnie z dala: Stokrotko witaj mi!
Twój urok mnie zniewala, czy chcesz być moją ty?
O tak? me życie chwilką, więc mnie na piersi złóż,
Przy wiernym sercu tylko, nikt nie samotny już!

Znacie czy nie znacie zdarzyło się i mi podczas pleneru Misja Wschód III, znaleźć nad pięknym leśnym ruczajem, w towarzystwie równie pięknych i samotnych stokrotek. Ubolewam tylko, że przede mną z pewnością byli już tam harcerze bo po ziołach nie było ani śladu.











Komentarze

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Zombie.

Kiedyś (w tym wypadku słowo kiedyś oznacza jakieś dwadzieścia pięć lat wstecz) obejrzałem kilka filmów o zombie i dałem sobie spokój z kolejnymi. Czemu? Bo były do znudzenia powtarzalne. Nagła zaraza, epidemia, hordy żywych trupów, garstka niezarażonych i nieustająca zabawa w kotka i myszkę z tymi co mają mózg i tymi co chcą go zjeść. Strzelby, siekiery, piły łańcuchowe... zieeeew. Czyli nuda. Flaki (najczęściej dużo flaków) z olejem. Dlatego szerokim łukiem omijałem ten gatunek i poza dwoma wyjątkami nadal omijam. Pierwszym wyjątkiem był Zombieland. Rzec by można lekka i przyjemna komedyjka o zombie, dodatkowo z dwójką aktorów, których lubię, czyli Bill Murray grający samego siebie i Woody Harrelson. Drugim filmem, który mi się spodobał (ale to raczej ze względu na robiące wrażenie kadry i ujęcia) był/jest: Jestem legendą. Z Willem Smithem. Reszta jakoś mi nie podchodzi i już. I chyba dobrze, bo jak pokazało życie, nasze ludzkie wyobrażenia o zombie szerokim łukiem rozmijają się z rze

Ach ta dzisiejsza młodzież.

 Nie mam pojęcia jak to wygląda w innych krajach, w innych społecznościach. Ale u nas w rodzimym grajdołku "achowanie" mamy niejako we krwi. Kiedy byłem młody, z ust starszych nie raz słyszałem: "ach ta dzisiejsza młodzież", kiedy jestem starszy, z ust wielu rówieśników słyszę to samo. Plus jeszcze modne są: "za moich czasów" oraz "kiedyś to było inaczej". I szczerze mówiąc nie mam pojęcia, skąd to się bierze. No dobrze, za moich czasów i kiedyś to było inaczej, da się jeszcze jakoś wytłumaczyć, bo faktycznie świat nie stoi w miejscu, świat się zmienia, a nowinki technologiczne skróciły obieg informacji z tygodni do sekund, przesyłany zaś obraz pozwala mieszkańcowi Australii uczestniczyć on-line w koronacji Karola, króla Brytów. Można rzec, że świat się skurczył do niewielkiej szklanej kuli, w której kiedyś po potrząśnięciu, wokół figurki tańczącej pary wirował "śnieg", a dziś wirują pierdyliardy informacji i obrazów. Więc

Ucho od śledzia.

W zamierzchłych czasach, dawno, dawno temu, kiedy byłem młody i po niebie jeszcze latały pterozaury używaliśmy zwrotu "ucho od śledzia", oznaczającego nic. Figę z makiem. Null. Zero. Zakładaliśmy się o ucho od śledzia, obiecywaliśmy w grach wygranemu ucho od śledzia, nagradzani byliśmy przez rodziców za posprzątanie swojego pokoju uchem od śledzia. Powszechnie bowiem uważano, że dzieci i ryby głosu nie mają, ale dodatkowo ryby, czyli chociażby śledzie, uszu też nie posiadają. Jakże się myliliśmy wtedy, my, nasi rodzice i nawet te pterozaury. Okazuje się, że śledzie mają doskonały i bardzo czuły słuch. Naukowcy odkryli również, że śledzie słuchu owego używają w nieco niecodzienny dla nas sposób, albowiem do nasłuchiwania pierdów współtowarzyszy z ławicy. Widzieliście kiedyś film przyrodniczy z ławicą śledzi? Tysiące ryb w jednej zbitej masie, wykonujących manewry unikowe przed drapieżnikami, jakby sterował nimi jeden mózg. W lewo, prawo, do góry, po skosie w dół. Ostra jazda b