Samson, czyli rzecz o krótkiej pamięci człowieka i jego przekornej naturze. Młodzieży młodszej i tej nieco starszej posiadającej braki w wiedzy dotyczącej historii różnych biblijnych pokrótce wyjaśnię kto zacz był ten Samson. Urodził się on dawno dawno temu, tak dawno, że nawet nie było wtedy górali, którzy mogliby to zapamiętać, w dotychczas bezdzietnej rodzinie nazirejczyków w bardzo modny jak na owe czasy sposób, czyli po odwiedzeniu jego rodziców przez tajemniczego delikwenta zwanego aniołem. I od razu przepowiednią tegoż anioła został skazany na walkę z Filistynami, czyli ówczesnym największym wrogiem Izraelitów. Perypetie dorosłego Samsona okazały się całkiem zawiłe, a to wziął za żonę Filistynkę, a to zabił jej towarzyszy, a to łamał nakazy boskie jedząc nieczyste mięso i pijąc alkohol, a to mścił się na Filistynach za to, że oni się mścili na nim, a to oślą szczęką zabił tysiąc wrogów, a to... i tak dalej i tak dalej. Jak to w Biblii. Koniec końców Samson poznał Dalilę, którą to pokochał i wziął za żonę, a która podstępnie dowiedziawszy się skąd jej mąż czerpie nadludzką siłę, zdradziła go, uśpiła, a wtedy jeden z Filistynów obciął Samsonowi włosy, pozbawiając go mocy. Pokonany, łysy Samson stracił również oczy i został niewolnikiem swoich wrogów. Ostatecznie odzyskawszy nieco sił wraz z odrastającymi włosami Samson podczas wielkiej uczty zburzył filary świątyni grzebiąc pod jej gruzami siebie i zgromadzonych Filistynów. Tyle w kwestii mitów i podań izraelskich. Wróćmy teraz na nasze współczesne własne podwórko. Na którym od lat wielu szalał taki nasz swojski Samson. Raz zrobił coś dobrego, pożytecznego, a raz oślą szczęką na oślep walił tłum po łbie. Raz był pobożny, pracowity i uczciwy, a raz popijał sobie tęgo zakąszając ośmiorniczkami i słowem plugawym. Chciałoby się rzec, swój chłop, jak ja, Ty czy On. Ale wróg jego odwieczny, Filistyn wciąż knuł i knuł i knuł. Aż słówkami słodkimi i obietnicami bez pokrycia przekabacił prawie wszystkich, którzy kochali Samsona i przy ich pomocy nożycami papierowymi ostatniej niedzieli przy urnach zrobił go na łyso. Nie, żeby wcześniej nasz Samson miał dobry wzrok i widział dokładnie, co się w domu jego działo, ale aż żal patrzeć jak teraz siedzi oślepiony zdumieniem, biedny, z opuszczoną głową. Myśli, przeżuwa gorycz porażki i czeka. Aż odrosną mu włosy. Trzeba więc razem z nim cierpliwie poczekać i mieć nadzieję, że wraz z włosami wróci mądrość. A przy okazji warto zainwestować w jakiś dobry kask. Nie wiadomo bowiem komu znowu na głowę runie filistyńska świątynia.
Udział w niedzielnej mistyfikacji wzięli: Aga jako zdradliwa żona Dalila, Dawid jako pełen ludzkich ułomności Samson, oraz Grześ w roli podstępnego Filistyna. Malowidłami oraz zajmowała się niesamowita Ula z MaxArt.
p.s.
Dementuję pogłoski jakoby na ostatnim zdjęciu Samson krzyczał: ku*** mać!
Komentarze
Prześlij komentarz