Przejdź do głównej zawartości

Deszczowa piosenka

Wychowałem się na wsi. Co oznacza, że w przeciwieństwie do dzieci, które wychowywały się w miastach nie miałem stygmatu klucza na sznurku. Nie dlatego, że zawsze ktoś się mną opiekował, tylko dlatego, że na wsi drzwi się nie zamykało. Z prostej przyczyny, każdy każdego znał i kiedy na ulicy pojawiał się obcy, ciężar spojrzeń zza firanki wręcz prawie namacalnie przygniatał go do polnej drogi i wymiatał precz równie skutecznie co miotła z wierzbowych witek piasek z chodnika. Brak nachalnego nadzoru nad dziećmi oraz permanentny brak komputerów i skromna obecność telewizji skutkowały także niesamowitym rozrostem dziecięcej wyobraźni. Nie będę teraz wymieniał szalonych, czasami wręcz niebezpiecznych scenariuszy naszych zabaw. Nie napiszę też słowa o tajemniczych miejscach i wyprawach jakie do dziś tkwią w mej pamięci. Za to wspomnę o jednym. Dziś, kiedy zaczyna padać, matki, babcie i opiekunki machając rękoma i gdacząc niczym kwoki zapędzają dziatwę do klatek czterech ścian. Żeby się Wojtuś nie przemoczył, a Krysia nie zaziębiła. Za moich czasów, pierwsze krople deszczu wzbijające pył z piasków podwórka były sygnałem do zbiórki hałastry z całej okolicy. Były obietnicą dobrej zabawy, wyścigu boso do granicy lasu i z powrotem, a kto wrócił najmniej ubłocony ten przegrywał. Dlatego też kiedy dziecięciem jeszcze będąc po raz pierwszy ujrzałem jak Gene Kelly w filmie Deszczowa Piosenka ma za nic zagrożenie grypą, gorączką wygarniając butami wodę spod rynien pomyślałem "swój chłop". Oczywiście kiedy dorosłem, dotarło do mnie, że taką miał rolę i w ogóle... ale to pierwsze wrażenie na zawsze gdzieś we mnie zostało. Dziś będąc dorosłym już nie ścigam się boso z deszczem. Tylko dostojnie się w nim przechadzam. Ale wciąż bez butów. Tak jak Iza, którą chciałbym Wam teraz pokazać.













Komentarze

  1. I takich dróg leśnych mi brakuje tu gdzie tkwię.... :D

    OdpowiedzUsuń
  2. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  3. Adaś, sadź drzewka, za 20 lat będzie las jak się patrzy ;)

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Zombie.

Kiedyś (w tym wypadku słowo kiedyś oznacza jakieś dwadzieścia pięć lat wstecz) obejrzałem kilka filmów o zombie i dałem sobie spokój z kolejnymi. Czemu? Bo były do znudzenia powtarzalne. Nagła zaraza, epidemia, hordy żywych trupów, garstka niezarażonych i nieustająca zabawa w kotka i myszkę z tymi co mają mózg i tymi co chcą go zjeść. Strzelby, siekiery, piły łańcuchowe... zieeeew. Czyli nuda. Flaki (najczęściej dużo flaków) z olejem. Dlatego szerokim łukiem omijałem ten gatunek i poza dwoma wyjątkami nadal omijam. Pierwszym wyjątkiem był Zombieland. Rzec by można lekka i przyjemna komedyjka o zombie, dodatkowo z dwójką aktorów, których lubię, czyli Bill Murray grający samego siebie i Woody Harrelson. Drugim filmem, który mi się spodobał (ale to raczej ze względu na robiące wrażenie kadry i ujęcia) był/jest: Jestem legendą. Z Willem Smithem. Reszta jakoś mi nie podchodzi i już. I chyba dobrze, bo jak pokazało życie, nasze ludzkie wyobrażenia o zombie szerokim łukiem rozmijają się z rze

Ach ta dzisiejsza młodzież.

 Nie mam pojęcia jak to wygląda w innych krajach, w innych społecznościach. Ale u nas w rodzimym grajdołku "achowanie" mamy niejako we krwi. Kiedy byłem młody, z ust starszych nie raz słyszałem: "ach ta dzisiejsza młodzież", kiedy jestem starszy, z ust wielu rówieśników słyszę to samo. Plus jeszcze modne są: "za moich czasów" oraz "kiedyś to było inaczej". I szczerze mówiąc nie mam pojęcia, skąd to się bierze. No dobrze, za moich czasów i kiedyś to było inaczej, da się jeszcze jakoś wytłumaczyć, bo faktycznie świat nie stoi w miejscu, świat się zmienia, a nowinki technologiczne skróciły obieg informacji z tygodni do sekund, przesyłany zaś obraz pozwala mieszkańcowi Australii uczestniczyć on-line w koronacji Karola, króla Brytów. Można rzec, że świat się skurczył do niewielkiej szklanej kuli, w której kiedyś po potrząśnięciu, wokół figurki tańczącej pary wirował "śnieg", a dziś wirują pierdyliardy informacji i obrazów. Więc

Ucho od śledzia.

W zamierzchłych czasach, dawno, dawno temu, kiedy byłem młody i po niebie jeszcze latały pterozaury używaliśmy zwrotu "ucho od śledzia", oznaczającego nic. Figę z makiem. Null. Zero. Zakładaliśmy się o ucho od śledzia, obiecywaliśmy w grach wygranemu ucho od śledzia, nagradzani byliśmy przez rodziców za posprzątanie swojego pokoju uchem od śledzia. Powszechnie bowiem uważano, że dzieci i ryby głosu nie mają, ale dodatkowo ryby, czyli chociażby śledzie, uszu też nie posiadają. Jakże się myliliśmy wtedy, my, nasi rodzice i nawet te pterozaury. Okazuje się, że śledzie mają doskonały i bardzo czuły słuch. Naukowcy odkryli również, że śledzie słuchu owego używają w nieco niecodzienny dla nas sposób, albowiem do nasłuchiwania pierdów współtowarzyszy z ławicy. Widzieliście kiedyś film przyrodniczy z ławicą śledzi? Tysiące ryb w jednej zbitej masie, wykonujących manewry unikowe przed drapieżnikami, jakby sterował nimi jeden mózg. W lewo, prawo, do góry, po skosie w dół. Ostra jazda b