Przejdź do głównej zawartości

APP IV

Adela Photo Patology. Czyli wiecie co. Pijemy, bawimy się, fotografujemy, pozujemy. Nikt nas nie goni, nikt nam nic nie każe. Tylko dobre chęci, dobry klimat, dobra zabawa. Masz chęć, tworzysz, nie masz chęci, po prostu jesteś. APP czyli najgenialniejsze dziecko matki założycielki Beaty Bieniak. Najpiękniejsze miejsce w Polsce kiedy to się dzieje. Największy smutek, kiedy się kończy. Takie nasze K2, nasza Jasna Góra i nasze Westerplatte. Z tymże , nikt się nigdzie nie wspina, (no może niektórzy na łóżko), zakonników brak, więc o moralność nikt nie dba, a Niemców też zero, więc strzelać do kogo nie ma.
Dziś przed obiektywem przeurocza Ewa, zresztą też zdolna pani fotograf, która dała mi się namówić na zdjęcia noc wcześniej przy ognisku pełnym kiełbasek i opowieści z krypty i innych światów. Stylizację i mazanie pędzelkiem zapewniła równie piękna co niezawodna i niesamowita, Ania Wawrzyniak. A i żebym nie zapomniał, wsparcie techniczne, czyli wypożyczenie obiektywu Kalejnar 2.8/150 zawdzięczam firmie...(tu miejsce na reklamę Twojej firmy) ;D No dobra, tak naprawdę obiektyw pożyczył Adaś Ostrowski, najbardziej radosny dekadent pod słońcem jakiego znam ;)












Komentarze

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Ach ta dzisiejsza młodzież.

 Nie mam pojęcia jak to wygląda w innych krajach, w innych społecznościach. Ale u nas w rodzimym grajdołku "achowanie" mamy niejako we krwi. Kiedy byłem młody, z ust starszych nie raz słyszałem: "ach ta dzisiejsza młodzież", kiedy jestem starszy, z ust wielu rówieśników słyszę to samo. Plus jeszcze modne są: "za moich czasów" oraz "kiedyś to było inaczej". I szczerze mówiąc nie mam pojęcia, skąd to się bierze. No dobrze, za moich czasów i kiedyś to było inaczej, da się jeszcze jakoś wytłumaczyć, bo faktycznie świat nie stoi w miejscu, świat się zmienia, a nowinki technologiczne skróciły obieg informacji z tygodni do sekund, przesyłany zaś obraz pozwala mieszkańcowi Australii uczestniczyć on-line w koronacji Karola, króla Brytów. Można rzec, że świat się skurczył do niewielkiej szklanej kuli, w której kiedyś po potrząśnięciu, wokół figurki tańczącej pary wirował "śnieg", a dziś wirują pierdyliardy informacji i obrazów. Więc ...

Biała Lwica.

Oto pomysł jaki chodził mi o głowie od dłuższego czasu. Mając "pod ręką" tak wspaniałą aktorską parę jak Andrzej Bersz (i jego przebogata garderoba oraz rekwizyty) i Wiktoria Szadkowska (jej uroda oraz jej przedługie blond włosy) nie bałem się realizacji, choć do obojga trzeba już niestety ustawiać się w kolejce i cierpliwie czekać. Do szczęścia brakowało nam jedynie zdolnej wizażystki z talentem fryzjerskim, takiej jak Magda Kwaśnik. W pewne wyczekane i wystane w kolejce poniedziałkowe przedpołudnie spotkaliśmy się więc wszyscy czworo (a właściwie pięcioro - gościnnie pojawił się Olek, fotograf) w mojej podwarszawskiej wsi. Efekt tego spotkania możecie obejrzeć poniżej. Tradycyjnie już za aparat posłużył kiev 88, a za film tmax400.

Zombie.

Kiedyś (w tym wypadku słowo kiedyś oznacza jakieś dwadzieścia pięć lat wstecz) obejrzałem kilka filmów o zombie i dałem sobie spokój z kolejnymi. Czemu? Bo były do znudzenia powtarzalne. Nagła zaraza, epidemia, hordy żywych trupów, garstka niezarażonych i nieustająca zabawa w kotka i myszkę z tymi co mają mózg i tymi co chcą go zjeść. Strzelby, siekiery, piły łańcuchowe... zieeeew. Czyli nuda. Flaki (najczęściej dużo flaków) z olejem. Dlatego szerokim łukiem omijałem ten gatunek i poza dwoma wyjątkami nadal omijam. Pierwszym wyjątkiem był Zombieland. Rzec by można lekka i przyjemna komedyjka o zombie, dodatkowo z dwójką aktorów, których lubię, czyli Bill Murray grający samego siebie i Woody Harrelson. Drugim filmem, który mi się spodobał (ale to raczej ze względu na robiące wrażenie kadry i ujęcia) był/jest: Jestem legendą. Z Willem Smithem. Reszta jakoś mi nie podchodzi i już. I chyba dobrze, bo jak pokazało życie, nasze ludzkie wyobrażenia o zombie szerokim łukiem rozmijają się z rze...