Przejdź do głównej zawartości

Patykiem po mapie.

Tak już na koniec roku, patykiem po mapie, czyli wyprawy niedalekie i bliskie. Niedalekie bo tuż "nad" Łódź, tuż nad Zgierz, a spod mojego domu nową autostradą to raptem godzinka jazdy z naruszeniem przepisów o ograniczeniu prędkości. A bliskie bo od lat wielu pojawia się tam grupa ludzi wśród których co prawda nie można ani na chwilę stracić czujności bo zrobią Ci głupie zdjęcie, ale można się z nimi wyluzować, napić paliwa rakietowego i innych destylatów, o których pochodzenie lepiej nie pytać, pogadać przy ognisku do rana, przypalając sobie kiełbaskę, a z niektórymi nawet można się przytulić i nie być posądzonym o zachowania erotyczne. Miejsce mi szczególnie bliskie bo tam właśnie rozpoczął się mój związek ze średnim formatem, a wyjaśnić muszę, że większość uczestników tych spotkań to fanatycy fotografii tradycyjnej, wyjadacze ciemni fotograficznych i posiadacze zapasów chemii większych niż znaleziono po pokonaniu reżimu Saddama Husajna.
Nie sposób tu nie wspomnieć o Matce Założycielce, dyktatorce spotkań, o kobiecie która wbrew pozorom wszystko to ogarnia czyli o Beacie Bieniak, która to lat temu kilka wcisnęła mi do ręki rolleiflexa i powiedziała: idź i rób zdjęcia na kliszy ;D
Dzięki Ci Beatko.
W takich oto okolicznościach przyrody powstają zdjęcia przeróżne... a jakie to obejrzyjcie sami, poniżej ostatnie, wrześniowe spotkanie.























Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Ach ta dzisiejsza młodzież.

 Nie mam pojęcia jak to wygląda w innych krajach, w innych społecznościach. Ale u nas w rodzimym grajdołku "achowanie" mamy niejako we krwi. Kiedy byłem młody, z ust starszych nie raz słyszałem: "ach ta dzisiejsza młodzież", kiedy jestem starszy, z ust wielu rówieśników słyszę to samo. Plus jeszcze modne są: "za moich czasów" oraz "kiedyś to było inaczej". I szczerze mówiąc nie mam pojęcia, skąd to się bierze. No dobrze, za moich czasów i kiedyś to było inaczej, da się jeszcze jakoś wytłumaczyć, bo faktycznie świat nie stoi w miejscu, świat się zmienia, a nowinki technologiczne skróciły obieg informacji z tygodni do sekund, przesyłany zaś obraz pozwala mieszkańcowi Australii uczestniczyć on-line w koronacji Karola, króla Brytów. Można rzec, że świat się skurczył do niewielkiej szklanej kuli, w której kiedyś po potrząśnięciu, wokół figurki tańczącej pary wirował "śnieg", a dziś wirują pierdyliardy informacji i obrazów. Więc ...

Biała Lwica.

Oto pomysł jaki chodził mi o głowie od dłuższego czasu. Mając "pod ręką" tak wspaniałą aktorską parę jak Andrzej Bersz (i jego przebogata garderoba oraz rekwizyty) i Wiktoria Szadkowska (jej uroda oraz jej przedługie blond włosy) nie bałem się realizacji, choć do obojga trzeba już niestety ustawiać się w kolejce i cierpliwie czekać. Do szczęścia brakowało nam jedynie zdolnej wizażystki z talentem fryzjerskim, takiej jak Magda Kwaśnik. W pewne wyczekane i wystane w kolejce poniedziałkowe przedpołudnie spotkaliśmy się więc wszyscy czworo (a właściwie pięcioro - gościnnie pojawił się Olek, fotograf) w mojej podwarszawskiej wsi. Efekt tego spotkania możecie obejrzeć poniżej. Tradycyjnie już za aparat posłużył kiev 88, a za film tmax400.

Zombie.

Kiedyś (w tym wypadku słowo kiedyś oznacza jakieś dwadzieścia pięć lat wstecz) obejrzałem kilka filmów o zombie i dałem sobie spokój z kolejnymi. Czemu? Bo były do znudzenia powtarzalne. Nagła zaraza, epidemia, hordy żywych trupów, garstka niezarażonych i nieustająca zabawa w kotka i myszkę z tymi co mają mózg i tymi co chcą go zjeść. Strzelby, siekiery, piły łańcuchowe... zieeeew. Czyli nuda. Flaki (najczęściej dużo flaków) z olejem. Dlatego szerokim łukiem omijałem ten gatunek i poza dwoma wyjątkami nadal omijam. Pierwszym wyjątkiem był Zombieland. Rzec by można lekka i przyjemna komedyjka o zombie, dodatkowo z dwójką aktorów, których lubię, czyli Bill Murray grający samego siebie i Woody Harrelson. Drugim filmem, który mi się spodobał (ale to raczej ze względu na robiące wrażenie kadry i ujęcia) był/jest: Jestem legendą. Z Willem Smithem. Reszta jakoś mi nie podchodzi i już. I chyba dobrze, bo jak pokazało życie, nasze ludzkie wyobrażenia o zombie szerokim łukiem rozmijają się z rze...